Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Po owocach ich poznacie

Analizując drogę, jaka zaprowadziła ją na misje w Paragwaju, Katarzyna Parnicka z Białej Podlaskiej ma w pamięci obraz ze swojej Pierwszej Komunii św. To właśnie tamto wydarzenie było tym ziarnem, które dało obfity plon.

Przyznaje, że nie pamięta dokładnie, czy był to dzień Pierwszej Komunii św. czy może biały tydzień. - Przyjechał do nas, do kościoła św. Anny, misjonarz. Nie pamiętam skąd, ale do dziś mam obrazek Matki Bożej z Afryki, który nam wtedy podarował - opowiada, dodając, że potem był czas liceum i dojrzewanie w wierze. W LO im. J. I. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej trafiła do wspólnoty biblijnej prowadzonej przez ks. Mateusza Czubaka. - To były moje pierwsze świadome kroki w Kościele, potem nastąpił czas dojrzewania i podejmowania decyzji. A kiedy przyszło do wyboru kierunku studiów, świadomie zdecydowałam się na taki, który mógłby być pomocny podczas pracy na misjach, czyli pedagogikę rewalidacyjną na UKSW.

Myśl o misjach nie opuszczała jej nadal, więc zaczęła zastanawiać się, co zrobić, by zrealizować ten pomysł. Na studiach poznawała różne siostry zakonne, zgromadzenia i rozważała opcje. K. Parnicka nie wiedziała wówczas o możliwości wyjazdu na misje osób świeckich, żyjąc w przekonaniu, że mogą to zrobić tylko kapłani lub siostry zakonne. – Stwierdziłam jednak, iż wstąpienie do zakonu nie jest rozwiązaniem, bo byłoby jedynie środkiem do osiągnięcia celu, a tak nie powinno być. Dlatego szukałam dalej – dodaje. W międzyczasie wyjechała na wolontariat misyjny do Izraela, by zobaczyć, czy obrała dobry kierunek. Pewne wydarzenie z Izraela, które miało swój finał w Polsce, rozwiało jej wątpliwości. – Wybrałam się sama na wycieczkę do Betlejem i zabłądziłam – wspomina K. Parnicka. – Szukając Grobu Pańskiego, zobaczyłam oratorium salezjańskie. A ponieważ naszym wydziałem na UKSW opiekowali się właśnie salezjanie, postanowiłam wstąpić. Poznałam o. Nikolę, który był dyrektorem tegoż oratorium. Kiedy usłyszał, że jestem z Polski, wyściskał mnie i oprowadził po muzeum szopek bożonarodzeniowych. Jego życzliwość wynikała z faktu, iż przez 20 lat pracował z polskim zakonnikiem, którego potem wysłano do Libanu. ...

JAG

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł