Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Pochylili głowę przed bochnem chleba

Mimo niełatwych żniw, zwłaszcza pod względem pogody, dobre humory dopisywały każdemu. W niedzielę 22 sierpnia setki mieszkańców gminy Kłoczew fetowało święto plonów.

Boisko w Starym Zadybiu dawno nie widziało takich tłumów. Po rocznej, pandemicznej przerwie, koła gospodyń, stowarzyszenia i wszyscy wielbiciele kultury ludowej doczekali się upragnionej zabawy. Dużym zainteresowaniem cieszył się żniwny korowód oraz występy lokalnych i zaproszonych zespołów. Rolnicze święto zainaugurowała tradycyjnie dziękczynna Msza św. W tym roku gospodarze gminy Kłoczew mieli szczególnie za co dziękować. W pamięci wielu wciąż tkwi wspomnienie trąby powietrznej, jaka nawiedziła okolice 15 sierpnia. Do tamtych dramatycznych chwil odniósł się w kazaniu ks. Marek Kot, proboszcz parafii w Kłoczewie. - Wciąż obowiązuje prawda, że człowiek choćby wykonał wszystko, co w jego mocy, nie zapewni sobie dobrych zbiorów ani nie zabezpieczy swojego życia. Wszystko jest w rękach Boga, któremu chcemy służyć i którego chcemy wielbić. To był wielki cud, że w tej nawałnicy nikt nie zginął i nie został ranny - podkreślił kapłan.

W swoim przemówieniu wójt Zenon Stefanowski zaznaczył, że święto plonów jest uwieńczeniem całorocznej pracy rolnika, który często zmaga się z przeciwnościami natury. – Drodzy rolnicy, w obliczu niedawnej nawałnicy z jeszcze większym szacunkiem chylę głowę przed bochnem chleba, w którym jest zawarta nasza obawa, lęk i troska o przyszłość ojczyzny.

 

Miesiąc trwało wyplatanie

Głównym znakiem zakończonych żniw były chleby upieczone z tegorocznych zbóż. Wnieśli je w na scenę przedstawiciele wszystkich sołectw. Ceremonii towarzyszył występ zespołu Kawęczyn. Przekazane dary przyjął wójt, który ze starostami dożynek – Katarzyną i Grzegorzem Głodkami z Kurzelat – podzielił je i rozdał zebranym gościom.

Wieńce zaprezentowało dziesięć lokalnych, wiejskich organizacji. Ocena koron żniwnych przez komisję konkursową nie należała do łatwych. – Wszystkie wieńce zasługują na uwagę. Zostały w nich użyte tradycyjne zboża. Żaden nie miał sztucznych kwiatów. Pojawiły się za to orzechy, jabłka i jarzębina – tłumaczy Michał Pająk, etnograf. Za najpiękniejszy został uznany wieniec KGW w Starym Zadybiu. Panie nie kryły zaskoczenia wygraną, choć przyznały, że dzieło kosztowało je dużo pracy. – Kłosy zbierałyśmy od czerwca, a wyplatanie trwało cztery tygodnie. Spotykałyśmy się w starej stodole. Do wieńca użyłyśmy tylko naturalnych składników, nawet lniane nici miałyśmy własnego wyrobu – zaznacza kierująca pracami Grażyna Korzybska.

 

Warto organizować dożynki

Barwne święto plonów miało też i inne odsłony. Wzdłuż placu oko zwiedzających cieszyły stoiska wystawione przez kola gospodyń i stowarzyszenia. Na uwagę zasługiwała choćby stylizowana dawna chata, a w niej m.in. makatka sprzed stu lat i mające 70 lat malowane zdjęcie małżeństwa. Za najpiękniejsze zostało uznane stoisko z Nowego Zadybia. – Po raz pierwszy w naszym stoisku pojawiły się zwierzęta plecione z siana. Robiły je nasze najmłodsze mieszkanki. Wstawiłam też kołyskę mojej teściowej. Moje dzieci jeszcze z niej korzystały – przyznaje Urszula Kołodziejek.

Emocji tego dnia dostarczyły lokalne zespoły z Kawęczyna, Kłoczewa i Czernica oraz gość specjalny – Zespół Tańca Ludowego UMSC z Lublina.

– Warto organizować dożynki, jeśli spotykają się z pozytywnym odzewem. Gdyby nie tak wiele chlebów, stoisk, nie udałyby się one w takim wymiarze – podsumowuje wójt.

Tomasz Kępka