Początek wyprawy na Siedlce
Reszta zaopatrzenia zbliżała się dopiero do Bugu lub ledwie minęła go w okolicach Włodawy. Jednak dla oczekujących na nie ponad 60 tysięcy ludzi oraz koni i tak okazała się niewystarczająca.
Wbrew szefowi sztabu gen. Tollowi, który zalecał kontynuowanie marszu na Siennicę, na flankę wojsk polskich, pozostali generałowie rosyjscy – dowódcy korpusów: Witt, Pahlen i Szachowski uznali, że „wobec wielkiego zniszczenia kraju, niepodobna bez ruchomych magazynów wyżywić tak skupionej masy wojska, choćby przez czas najkrótszy”. Feldmarszałek przychylił się do ich opinii i zarządził na następny dzień ruch całej armii na Łuków, w celu przybliżenia się do magazynów w Siedlcach, Międzyrzecu i Brześciu.
Po przeciwnej stronie niezmordowanie pracował mózg polskiej armii – gen. Prądzyński. Wydawało mu się niedorzecznością zmarnowanie poprzedniego projektu, tj. uderzenia w kierunku Siedlec i Bugu. Tym bardziej, że gen. Walenty Andrychiewicz donosił, iż 8 kwietnia zajął Węgrów z wszelkimi zapasami, a raporty Dybicza, które Polacy przejęli poprzedniego dnia, świadczyły o głębokim kryzysie rosyjskiej armii.
Wielkim osiągnięciem gen. Prądzyńskiego stało się sprowadzenie 8 kwietnia do głównej kwatery polskiej w Wielgolasie pod Latowiczem prezesa Rządu Narodowego ks. Adama Czartoryskiego. U niego właśnie szukał pomocy w wyrwaniu z bezczynności gen. Skrzyneckiego. Przybyły ks. Adam zaczął niezwłocznie nalegać na Polskiego Naczelnego Wodza, aby podjął energiczne działania. Po długich wahaniach odniosło to pozytywny skutek i obie armie (polska oraz rosyjska) rozpoczęły 9 kwietnia marsz w tym samym kierunku. Celem ich była stolica południowego Podlasia z ogromnymi zapasami. Armia rosyjska maszerowała w pięciu kolumnach: dowódca straży przedniej – gen. Gorczakow przez Łopaciankę, Stoczek i Różę; I korpus gen. Pahlena – z Żelechowa, przez Osiny, na Łuków; grenadierzy gen. Szachowskiego – z Wylezina, przez Okrzeję i Radoryż; gwardia i artyleria rezerwowa Wielkiego Księcia Konstantego – przez Wojcieszków, Adamów i Ulan; III korpus rezerwy kawalerii gen. Witta – przez Drążgów, Kock i Radzyń.
Gen. Gerstenzweig miał zniszczyć budowany most i materiały przeprawowe w Tyrzynie. Gen. Rosenowi, skoro znalazł się już w rejonie Seroczyna, polecono, aby osłaniał ruch armii od północy. Armia polska, która miała unicestwić VI korpus gen. Rosena w rejonie Siedlec i uderzyć na jego tyły, została według planu gen. Prądzyńskiego (zmodyfikowanego przez NW) podzielona na dwie grupy. Pierwszą, liczącą ok. 11 tys. doborowego żołnierza z 16 działami, miał dowodzić gen. Prądzyński. Druga, znacznie liczniejsza – licząca 13 batalionów, 12 szwadronów i 16 dział pod dowództwem gen. Chrzanowskiego – miała osłaniać pierwszą przed ewentualnym uderzeniem głównych sił rosyjskich w rejonie Róży. Z zadaniem współdziałania nacierać miała wzdłuż szosy brzeskiej (od Bojmia do Siedlec) 8 tys. grupa gen. Łubieńskiego pod dowództwem Naczelnego Wodza. Do osłony należały także: grupa gen. Milberga w Wodyniach, grupa gen. Rybińskiego w Lipinach i grupa gen. Rohlanda w Latowiczu. Ta ostatnia zamierzała demonstrować w stronę Oleksina i Chromina, by wprowadzać przeciwnika w błąd co do kierunku głównego uderzenia.
Po południu 9 kwietnia Chrzanowski i Prądzyński ruszyli ze swymi kolumnami z Latowicza do Jeruzala. Po przybyciu na miejsce, Chrzanowski – z dywizją jazdy gen. Skarżyńskiego – skierował się do Łukowca, a Prądzyński do Wodyń. W grupie gen. Prądzyńskiego maszerowały: brygada piechoty płk. Ramorino, bryg. piech. gen. Bogusławskiego, kawaleria gen. Kickiego i artyleria mjr. J. Bema. „Przyszliśmy do Wodyń o zmroku – zapisał gen. Prądzyński. – Szwadron awangardy naszego pułku Mazurów, wchodząc tam spotkał strzelców konnych rosyjskich”. Mazurzy, nie namyślając się, rozwinęli się do natarcia. Kilku Rosjan poległo, a około 20 dostało się do niewoli. Gen. Prądzyński zajął kwaterę w wodyńskim dworze. Z zeznań jeńców dowiedziano się, że na południe od Wodyń, pod Seroczynem i Kołodziążem, stoi rosyjska kawaleria, jakoby z dywizji gen. Sieversa. Kwatermistrz generalny sądził, że jest to odosobniona, wysunięta do przodu jakaś grupa rosyjska i że nieprzyjaciel nie wie jeszcze o polskim ruchu. W rzeczywistości kawalerię pod Stoczkiem i Seroczynem tworzyły oddziały Rosena i Gorczakowa, które osłaniały odwrót flankowy całej armii Dybicza. Niestety, przeciwnik widział nocny marsz polskich kolumn i liczył ognie biwaków. Poinformowany sztafetą o ruchu Polaków feldmarszałek Dybicz rozkazał Rosenowi, aby natychmiast udał się ze swą jazdą do Siedlec i za wszelką cenę ich bronił. W rejonie Siedlec było już ok. 10 tys. żołnierzy rosyjskich z 35 działami pod dowództwem gen. Geismara, ale o polskim manewrze nawet nie śniono. Powstała osobliwa wojenna sytuacja – dwa korpusy, polski – Prądzyńskiego i rosyjski – gen. Rosena, nie wiedząc o sobie, rozdzielone lasem, niemal równolegle zmierzały ku Siedlcom.
O północy 9 kwietnia z Wielgolasu do Bojmia wyruszył, otoczony przez oficerów sztabu i eskortę jazdy poznańskiej, gen. Skrzynecki z prezesem Rządu Narodowego ks. A. Czartoryskim. Ciemności rozjaśniała tylko latarnia przewodnika, poprzedzająca kariolkę Naczelnego Wodza.
Józef Geresz