Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Pod drzewem dobra i zła

Niedawne wydarzenia w Paryżu, zamordowanie redaktorów pisma „Charlie Hebdo”, późniejsza manifestacja w obronie wolności słowa sprowokowały wielu komentatorów do postawienia pytania o jej granice.

O to, czy wolność sama w sobie może być wartością absolutną? Czy jest ona tylko brakiem przymusu i konieczności? I wreszcie, czy można mówić o niej w oderwaniu od odpowiedzialności?

Pytań jest oczywiście więcej. Kilka dni temu ministerstwo zdrowia poinformowało, że pigułka „dzień po” „ellaOne” będzie dostępna w Polsce bez recepty. Tabletka, oprócz działania antykoncepcyjnego, może mieć skutek wczesnoporonny – wszystko zależy od momentu cyklu, w którym zostanie przyjęta. Lekarze przestrzegają przed zagrożeniami, które mogą czekać zwłaszcza na młode kobiety (nastolatki?) niepomne niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą wspomniany środek farmakologiczny. Feministki się cieszą, rząd ma trochę spokoju (dyskusje światopoglądowe, jakie towarzyszą tego typu decyzjom, „zadymiają” istotne problemy publiczne), a dylematy pozostają. Od lat zresztą te same – ich centrum stanowi kwestia: czy można mówić o wolności bez odpowiedzialności?

Cechą charakterystyczną środowisk lewicowych (często o rodowodzie marksistowskim), propagujących wolność bez granic, jest to, że od zawsze te dwa pojęcia traktowano rozdzielnie. Liczyło się „tu i teraz”. Ponieważ historia pokazywała, iż każde zamierzchłe wydarzenie ma swoje konsekwencje w przyszłości, próbowano ją fałszować, ewentualnie marginalizować (przykład: socrealizm w Polsce). Wodzowie rewolucji (krwawych przewrotów politycznych, rewolucji obyczajowych itd. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł