Kościół
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Pod jednym niebem

Ekumenizm zaczyna się na ulicy, w sklepie, życiu prostych ludzi - twierdzą mieszkańcy Podlasia, gdzie od wieków spotkają się cywilizacje łacińska i bizantyjska. W architekturze dominują wieże kościołów i kopuły cerkwi, a pod jednym dachem żyją katolicy, prawosławni i unici. Ludzie, którzy - choć zadziwiająco wierni tej czy innej tradycji, powiadają: - No bo ile jest Bogów? Przecież jeden i ten sam...

„Czy chcą, czy nie chcą, są braćmi naszymi. Wtedy przestaliby być naszymi braćmi, gdyby przestali mówić: Ojcze nasz” – słowa św. Augustyna sprzed wieków chyba najprościej wyjaśniają istotę poszukiwania jedności wszystkich chrześcijan. W historii jednak nie zawsze wszyscy chcieli pojednania. A jak jest dzisiaj? Czy ekumenizm przestał być tylko hasłem w encyklopedii bądź spotkaniem jedynie najważniejszych przedstawicieli Kościołów? Czy między mieszkańcami Podlasia wciąż żywe są dawne żale, pamięć o trudnej przeszłości? A może – tak jak apelował Jan Paweł II w samym sercu Podlasia, podczas nabożeństwa ekumenicznego w Drohiczynie – miłość wybudowała mosty między brzegami, złagodziła napięcia?

Uczucia mieszane

Kostomłoty to mała wieś przy trasie Kodeń-Terespol, tuż nad Bugiem. Funkcjonuje tam jedyna w Polsce neounicka parafia. Liczy ponad 100 wiernych – potomków prawosławnych mieszkańców Rzeczypospolitej, którzy od 1596 r., czyli od zawarcia unii brzeskiej, postanowili wraz z katolikami wyznania rzymskiego budować utraconą jedność Kościoła. Do dziś w XVII-wiecznej cerkwi pw. św. Nikity sprawowana jest liturgia w obrządku prawosławnym, ale w jedności z biskupem Rzymu. W pięknej, zabytkowej cerkwi znajduje się m.in. starożytna ikona patrona oraz relikwie Błogosławionych Męczenników Podlaskich. Kiedy turyści wchodzą do kostomłockiej świątyni, zwykle kiełkuje im w głowach wykuta w szkole na pamięć data: 1596 r. i hasło: unia brzeska. Ale wątłym kiełkom wiedzy historycznej ciężko się przebić przez chwasty stereotypów. Toteż widząc kostomłockie staruszki z gromnicami w rękach i słysząc ich harmonijnie rozdzielony na głosy śpiew, ludzie mówią: ruskie jakieś. Jednak o ile liturgicznie neounitom bliżej do prawosławnych, o tyle oni sami są katolikami. W Kostomłotach pole do pracy ekumenicznej jest szerokie. Bowiem na niewielkim skrawku ziemi, tuż przy granicy z Białorusią, pod jednym niebem żyją obok siebie neounici, katolicy i prawosławni.

Mieszkańców „starych” Kostomłotów, czyli przycerkiewnej części wsi, nie będzie nawet dwustu. – Młodsi przekroczyli pięćdziesiątkę. Norma to 70 lat i więcej – tłumaczy Alina Robak, żona sołtysa Kostomłotów. ...

Jolanta Krasnowska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł