Kultura
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Podlaski Nikifor

14 grudnia w Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej otwarto wystawę zatytułowaną „Bezcenne dziedzictwo”. Prezentowane są na niej prace Bazylego Albiczuka.

Ekspozycję można oglądać w oficynie zachodniej. Jest niewielka, składa się z około 20 obiektów. Centralną częścią są obrazy. Większość przedstawia barwne ogrody, ale są też portret, zachód słońca i krajobraz zimowy. W gablotkach można obejrzeć dwie grafiki oraz notatniki B. Albiczuka. Pretekstem do zorganizowania wystawy było zakończenie konserwacji prac artysty-samouka z Dąbrowicy Małej. Efekty są naprawdę zauważalne. - Prezentujemy tylko niewielki fragment tego, co udało się poddać konserwacji. W głównym budynku muzeum trwa remont, więc mamy bardzo mocno ograniczoną powierzchnię wystawienniczą. Mogliśmy udostępnić tylko korytarz w oficynie. Konserwacji poddano aż 95 obiektów autorstwa lub własności B. Albiczuka, w tym 21 obrazów olejnych, ponad 50 prac na papierze (rysunków i akwarel) oraz wielu notatników, kalendarzy, notesów i zeszytów, w których artysta zapisywał swoje spostrzeżenia związane z malarstwem, czy przyrodą - mówi Violetta Jarząbkowska, dyrektor Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej.

Szefowa placówki zaznacza, że w bialskim muzeum dawno nie robiło się tak dużej konserwacji zbiorów. Prace kosztowały 127 tys. zł, z czego 87 tys. pochodziło z dotacji ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, resztę dołożyło miasto. – Nasze muzeum może poszczycić się dosyć dużą kolekcją prac B. Albiczuka. Niestety, jego dzieła nie doczekały się jeszcze wystawy stałej. Prezentowaliśmy je tylko na ekspozycjach czasowych. W przyszłym roku, po zakończeniu remontu, twórczość tego wielkiego artysty będziemy zaprezentujemy w oddzielnej sali na wystawie stałej. Wiem, że czeka na nią wielu miłośników B. Albiczuka. Dosyć często odbieramy telefony nawet od ludzi z Polski zachodniej, którzy pytają o możliwość obejrzenia płócien samouka z Dąbrowicy – zaznacza dyrektor, dodając, że na początku 2019 r. obrazy i grafiki B. Albiczuka będą pokazywane w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie.

 

Mówią o naszej historii i kulturze

Konserwacja dzieł trwała kilka miesięcy i była przeprowadzona w uznanej warszawskiej pracowni. Nad jej przebiegiem czuwała Marlena Koczorowska, z pochodzenia bialczanka. – Renowacja obejmowała czyszczenie obrazów i wyrównanie płócien. Obiekty papierowe były poddane odkwaszeniu i zostały odpowiednio zabezpieczone. Akwarele oprawiono w tzw. szkło muzealne, które chroni dzieła przed światłem UV – wylicza V. Jarząbkowska, podkreślając, że rolą muzeum jest gromadzenie, zachowywanie i ochrona dziedzictwa narodowego. – To jedno z najpiękniejszych zadań muzealników. Wiadomo, że czas zawsze robi swoje, często zmagamy się też z różnymi problemami natury technologicznej, które mają wpływ na uszkodzenie dzieł. Jednym z ich największych wrogów jest kurz; do zniszczeń przyczyniają się też niewłaściwe warunki przechowywania. Wszystko to sprawia, że musimy szczególnie czuwać nad stanem powierzonych nam obiektów. Trzeba zrobić, co tylko się da, aby zachować je dla potomności. Zbiory muzealne mają przetrwać nie tylko przez jedno, ale przez dziesiątki pokoleń. One świadczą o naszej działalności, o historii danego miasta i regionu – tłumaczy dyrektor muzeum.

 

Ubóstwo i talent

– Cieszę się, że bialskie muzeum podejmuje się takich ważnych inicjatyw. Trzeba robić wszystko, by pokazać całe piękno tego, co artysta chciał przedstawić. Podczas konserwacji mogliśmy podejrzeć technikę, jaką operował B. Albiczuk i cały proces tworzenia dzieła. Część płócien była naciągnięta na pilśnię, która jest szczególnie narażona na zakwaszenie. Powoduje ono szybsze niszczenie działa, niekorzystnie odbija się na płótnie i degraduje spoiwo. Dzieła nie zostały zbyt mocno wyczyszczone. Zachowaliśmy siatkę spękań i oryginalne ramy obrazów. Jeśli chodzi o prace na papierze i notatniki, poddaliśmy je odkwaszeniu. Bez takiego działania wszystkie obiekty niszczałyby zdecydowanie szybciej. Za kilka lat ich stan byłby naprawdę zły – tłumaczy M. Koczorowska. Zaznacza też, że powierzone jej dzieła – zanim trafiły do muzeum – były przechowywane w różnych miejscach i znajdowały się w różnych rękach. To też odbiło się w pewnym stopniu na stanie obiektów autorstwa B. Albiczuka.

Artysta nie należał do zbyt zasobnych ludzi. Świadczą o tym nawet jego prace. – Jakość płócien, które wykorzystywał, nie była zbyt dobra. Posiadał mało farb. Z czystych pigmentów posługiwał się tylko trzema, dodatkowo wykorzystywał jedynie kilka pośrednich kolorów, reszta była owocem jego kompozycji. Potrafił pięknie mieszać kolory. Widać w tym wielkość jego sztuki artystycznej – wyjaśnia konserwator.

Przeprowadzenie konserwacji dzieł B. Albiczuka udało się dopiero za trzecim razem. – Pierwszy wniosek o dofinansowanie z ministerstwa został rozpatrzony negatywnie. Potem zorganizowaliśmy zbiórkę publiczną w sieci. Niestety, nie udało się nam zgromadzić potrzebnej sumy. Akcja przyczyniła się jednak do promocji malarstwa B. Albiczuka. Mówiły o nas media z całej Polski. Dopiero drugi wniosek złożony w ministerstwie przyniósł nam dotację. To naprawdę duże pieniądze, ale taka jest skala potrzeb. Muzealia wymagają ogromnych nakładów. Tu nie można zadowolić się półśrodkami. Liczę, że z czasem uda się nam zdobyć kolejne fundusze na konserwację drugiej części dzieł B. Albiczuka – podsumowuje Agnieszka Mikszta z działu etnograficznego, która była koordynatorką projektu z ramienia MPP. Dokumentację z konserwacji można obejrzeć na www.muzeumbiala.pl.

AWAW