Kultura
Źródło: BZ
Źródło: BZ

Podlaskie pejzaże inspirują

W „Tęczowym Folwarku” w Krzymoszycach pod Międzyrzecem Podlaskim, od 30 lipca do 11 sierpnia, gościli artyści z różnych stron Polski.

Plenery malarskie organizowane przez Miejski Ośrodek Kultury w Międzyrzecu odbywają się już od kilkunastu lat, są znane w całej Polsce i cieszą się dużym powodzeniem u artystów, którzy chętnie przyjmują zaproszenia i nawet kilkakrotnie, rok po roku powracają na artystyczne spotkania. W tym roku krzymoszyckimi pejzażami inspirowało się kilkunastu artystów. „Tęczowy Folwark” to spokojne miejsce, doskonałe do pracy twórczej. Już na drodze prowadzącej do zabudowań można było spotkać Wiktorię Tołłoczko-Tur z Białegostoku, malującą krzymoszyckie owce. Inni artyści malowali pod wiatą, na tarasie lub w swoich pokojach. Gościnni i życzliwi, chętnie wychodzili na pogawędkę i pokazywali swoje prace.

Wszystko może być inspiracją

Zdaniem Małgorzaty Hołówki z Krakowa pejzaż podlaski jest nie do wyczerpania. – Chmury, deszcz, wszystko jest doskonałą inspiracją. Tu na plenerze robię małe notatki, z nich w mojej pracowni powstaną obrazy, które zaprezentuję na wystawie poplenerowej – zdradziła. Artystka polubiła także sam Międzyrzec. – On ma duszę – mówiła Hołówka, która już w pierwszym tygodniu wykonała kilka niewielkich akwarelowych obrazków.

Zbigniew Bielawka z Krakowa stworzył na plenerze kilka obrazów. Namalował krzymoszyckie brzozy, kozę i kombajn. A pokaźna kolekcja szkiców posłuży do stworzenia w pracowni kolejnych olejnych dzieł. Artysta na plenerze prowadził także warsztaty pieczenia chałki i rogalików, którymi częstowani byli wszyscy odwiedzający plenerowiczów goście.

Dla Cezarego Sienkiela z Lublina, tak jak i dla Grzegorza Kalinowskiego z Łodzi oraz większości goszczących w „Tęczowym Folwarku” artystów, na plenerze najbardziej liczyła się integracja. – To miejsce całkowitego rozluźnienia. Przyjeżdżając tu miałem mgliste wyobrażenie o tym, co chcę tu zrobić – przyznał C. Sienkiel.

Prace pokażą w październiku

Konrad Wieniawa-Narkiewicz z Warszawy trochę narzekał na brak wody i monotonny krajobraz, ale także jemu udało się wykonać kilka interesujących prac. Za to Andrzej Foggt z Warszawy, który jest jednym z najwybitniejszych malarzy i architektów polskich, zwrócił uwagę na Międzyrzec. Jego zdaniem, miastu, podobnie jak wszystkim polskim miejscowościom, brakuje uporządkowania estetycznego, a potrzeba dobrej architektury. Bardzo oryginalne prace na plenerze stworzył Wiktor Jędrzejak z Kalisza, który zamiast na płótnie maluje na starych deskach, a swoje prace oprawia w drewniane framugi okienne, stare części szafek czy szuflad. Tematem prac tego artysty – podróżnika są wiejskie chaty, a także bardzo realistycznie ukazane dzbanki i garnki, malowane z wyobraźni czy pamięci. W październiku artyści przyjadą do Międzyrzeca, aby na wystawie poplenerowej pokazać swoje dzieła zainspirowane pobytem w międzyrzeckich okolicach.

BZ