Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Podróż przez pięć krajów

Od 2 do 6 lutego przy kościele Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej odbywały się spotkania w ramach ferii parafialnych. W zajęciach każdego dnia brało udział prawie 50 dzieci.

Pięciodniowe ferie zorganizowali członkowie Ruchu Światło-Życie. Nie były to pierwsze tego typu spotkania - zimowe zajęcia parafialne są już tradycją. Wspólne zabawy odbywały się w sali chóru. Koordynatorem inicjatywy był ks. Piotr Orłowski.

– Animatorzy z Ruchu Światło Życie, którzy prowadzą zajęcia, są bardzo profesjonalni w tym, co robią. Każdego dnia przez pięć godzin non stop zajmowali się bardzo dużą grupą maluchów. Są naprawdę wspaniali i cieszę się, że mogłem z nimi współpracować – chwali młodych kapłan. Spotkania rozpoczynały się o 9.00. Poszczególne dni wypełnione były różnymi zabawami, śpiewami, zajęciami plastycznymi i tańcami. Stałym punktem był wspólny posiłek. – W przygotowanie ferii zaangażowało się około 17 osób z Ruchu Światło-Życie. W zajęciach uczestniczyli uczniowie szkół podstawowych, choć nie brakowało również przedszkolaków. Mieliśmy także kilkoro dzieci spoza parafii. W ubiegłym roku z ferii skorzystało 35 osób, w tym roku liczba chętnych skoczyła do 50. O feriach informowaliśmy m.in. podczas ogłoszeń parafialnych. Myślę, że cel został osiągnięty – podkreśla ks. Piotr. 

Rozśpiewane towarzystwo 

Jedną z animatorek była Wiktoria Grajcar, uczennica bialskiego liceum katolickiego. Przyznaje, że w zimowisku uczestniczy już od sześciu lat. Najpierw przychodziła jako uczestnik, a teraz sama angażuje się w przygotowanie i prowadzenie zajęć. – Program obmyślaliśmy przez trzy tygodnie. Postanowiliśmy, że przez kolejne pięć dni będziemy „odwiedzali” po jednym kraju. Byliśmy w Brazylii, Rosji, Chinach i Włoszech. Ostatniego dnia zwiedzaliśmy Polskę. Każdego dnia uczyliśmy dzieci nowych piosenek. Okazało się, że tegoroczna grupa bardzo lubi śpiewać z akompaniamentem gitary. Chcieliśmy, by ten czas najmłodsi spędzili ciekawie i miło, by nie musieli siedzieć sami w domu – tłumaczy Wiktoria. Przygotowanie do ferii i prowadzenie zajęć są bardzo czasochłonne, ale młodzi nie czują się stratni. – Bardzo podobają mi się te spotkania. Lubię pracować z dziećmi. To nasz drugi, po rekolekcjach wakacyjnych, sztandarowy punkt w życiu oazowym. Wycofać się? Nie ma takiej opcji – przekonuje z uśmiechem moja rozmówczyni. 

Dobra reklama Oazy 

Wśród prowadzących był tylko jeden chłopak. Marek Fijałkowski, bo o nim mowa, podkreśla, że ferie parafialne traktuje jako sprawdzian swoich animatorskich umiejętności. – Możemy przekonać się, czy posiadamy umiejętności organizacyjne, czy umiemy przygotować zajęcia dla dzieci, czy jesteśmy w stanie dobrze animować ich wolny czas i nauczyć czegoś nowego, ciekawego. Oprowadzając wirtualnie po pięciu krajach, pokazywaliśmy dzieciom świętych, którzy z nich pochodzą. Na zajęciach spotkałem wiele osób, które przychodziły w ubiegłym roku, ale pojawiły się też nowe twarze – mówi Marek. Dodaje, że dzięki rekolekcjom wiele dzieci poznaje Oazę i potem do niej dołącza. – Zdecydowanie warto poświęcić swój czas na pomoc przy organizacji takich ferii. Podczas planowania zajęć mogliśmy liczyć na pomoc ks. Piotra i księdza proboszcza Jacka Owsianki. To on zatroszczył się o zakup potrzebnych materiałów i produktów przydatnych do sporządzenia posiłków. Dla nas całe to przedsięwzięcie jest niezwykle budujące. Cieszę się, że możemy pokazywać żywy Kościół – podsumowuje Marek.

AWAW