Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Podtrzymać pamięć o bohaterach

Naszą ideą było propagowanie postaw patriotycznych, przywiązania do ojczyzny i walki różnymi sposobami z okupantem. Chcąc dotrzeć do młodych ludzi, wybraliśmy bardzo młodzieżową formę przekazu historycznego - tłumaczy Dariusz Stefaniuk, dyrektor Fundacji „Kocham Podlasie”, która zainicjowała powstawanie murali poświęconych żołnierzom wyklętym.

Zapomniani i wymazani przez PRL cisi bohaterowie podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego już w wolnej Polsce coraz częściej dają o sobie znać.

– Idee patriotyczne, które żołnierze wyklęci kultywowali w czasie walk z okupantem, ich poglądy na sprawy polskie, na życie, warte są przypomnienia młodemu pokoleniu, które w dzisiejszym świecie cierpi na brak autorytetów – przyznaje D. Stefaniuk. – Członkami powojennego podziemia niepodległościowego byli bardzo często młodzi chłopcy, których patriotyzm i oddanie dla ojczyzny, niejednokrotnie za cenę własnego życia, jest wzorem do naśladowania dla kolejnych pokoleń – uzupełnia dyrektor fundacji.

Wyklęci na murach

D. Stefaniuk przyznaje, że pierwszy sygnał o chęci upamiętnienia żołnierzy wyklętych wyszedł ze środowiska lokalnego. – Zgłosili się do nas kibice drużyny MKS Podlasie Biała Podlaska, którzy chcieli oddać hołd żołnierzom podziemia antykomunistycznego związanym z naszym regionem. Pomysł spodobał się naszej fundacji i senatorowi Grzegorzowi Biereckiemu – wspomina. A dlaczego postanowiono uczcić pamięć żołnierzy za pomocą malowidła na ścianie? – Chcieliśmy dotrzeć do młodych ludzi, a mural jest bardzo młodzieżową formą przekazu historycznego. Pomyśleliśmy, że oprócz wielu różnych patetycznych uroczystości warto także wykorzystać w celach patriotycznych formę, którą do tej pory kojarzono z innym rodzajem sztuki ulicy – tłumaczy D. Stefaniuk.

Jako pierwszy, w maju 2012 r., powstał mural w Białej Podlaskiej. Na jednym z budynków w centrum miasta uwieczniono wizerunki czterech wyklętych: Ludwika Bittnera, Stefana Wyrzykowskiego, Aleksandra Wereszki i Mariana Czyżewskiego. Obok widnieje godło i napis „Ku Waszej Pamięci Żołnierze Wyklęci”. Podczas uroczystego odsłonięcia senator G. Bierecki zachęcił inne miasta i gminy do przywracania pamięci żołnierzom, którzy wbrew wszelkim przeciwnościom walczyli o wolną ojczyznę. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Kilka miesięcy później kolejny mural pojawił się na ścianie urzędu miasta w Parczewie. – Z informacji, jakie mamy, wynika, że jest to pierwszy w Polsce mural namalowany na siedzibie władz miasta. Ma to wymiar symboliczny, ponieważ kiedyś władze ludowe zabraniały wspominania o żołnierzach wyklętych, chcąc wymazać ich z pamięci. A dzisiaj ich podobizny widnieją na budynkach państwowych – stwierdza dyrektor fundacji. Graffiti poświęcono żołnierzom z oddziału ppor. Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego”. – Wychodzimy z założenia, że sztandarowe postaci podziemia antykomunistycznego, czyli główni dowódcy, są znane ludziom. Dlatego chcemy pokazywać na muralach bohaterów, których historia wiąże się z konkretnym miejscem: stąd pochodzili, tu walczyli czy mieszkali. Chodzi nam o to, żeby łączyć elementy regionalne z projektem fundacji „W naszej pamięci Żołnierze Wyklęci” – tłumaczy D. Stefaniuk.

Malowanie murala to kwestia około dwóch dni. Najdłużej, bo aż miesiąc, trwa samo przygotowywanie: projekt, obróbka graficzna, preparowanie ściany. – Bardzo ważna jest akceptacja pomysłu przez lokalne środowisko. Jeśli ludziom graffiti się spodoba, wiemy, że nie będą próbowali go zamalowywać – stwierdza D. Stefaniuk. Do fundacji „Kocham Podlasie” zgłasza się wiele stowarzyszeń i podmiotów chcących podtrzymać pamięć o zapomnianych bohaterach. – Prosimy jedynie o zgodę administratora budynku, na którym ma się znaleźć mural. Natomiast fundacja finansuje cały projekt. Konsultujemy się także z historykami z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy pomagają nam w doborze osób mających znaleźć się na muralu. Oczywiście pierwszy wybór nazwisk pochodzi od ludzi, którzy się do nas zgłaszają. My jedynie pomagamy je zweryfikować.

Świadkowie historii

W taki właśnie sposób, dzięki inicjatywie Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego „Lokalni.pl”, kolejny mural pojawił się na ścianie Zespołu Placówek Oświatowych w Piszczacu. – Stwierdziliśmy, że to jest dobry sposób na stworzenie pomnika pamięci. Chcieliśmy, aby nasze dzieci pamiętały o tych bohaterach, by przewijało się w ich głowach, że dzięki m.in. tym ludziom możemy dziś żyć w wolnym kraju. Mam nadzieję, że ten mural wzbudza również refleksje: jak żyć, postępować i dbać o ojczyznę, aby kontynuować to dobre dzieło – stwierdza Sylwia Stubińska, prezes stowarzyszenia „Lokalni.pl”. Na muralu, który powstał w sąsiedztwie malowidła ukazującego historię Piszczaca, znalazły się osoby związane z gminą. – Stanisław Sierota mieszkał w Piszczacu, Józef Bielecki w Chotyłowie, Władysław Jasiński walczył na naszym terenie. Niektórzy mieszkańcy Piszczaca pamiętali tych ludzi, a nawet znali ich osobiście – dodaje S. Stubińska.

Do takich osób należy wójt Piszczaca Jan Kurowski. – Za poprzedniej władzy nie można było słyszeć o upamiętnianiu żołnierzy wyklętych. Po 90 r., kiedy nastąpiła transformacja ustrojowa, dawni działacze podziemia niepodległościowego chcieli postawić pomnik w centrum Piszczaca. Nie znalazło to jednak zrozumienia wśród społeczności. Na jakiś czas sprawa ucichła. Bohaterowie antykomunistycznego zrywu zaczęli opisywać swoje dzieje, spotykać się z młodzieżą, przybliżać swoją historię – wspomina wójt. Powstania muralu już nie doczekali. – Na pewno poczuliby się docenieni, że ich wysiłki, nie do końca zrozumiałe przez wszystkich, były potrzebne – stwierdza Kurowski. I dodaje: – W uroczystości odsłonięcia malowidła uczestniczyli członkowie ich rodzin. Nie kryli wzruszenia, byli wdzięczni.

Prezes stowarzyszenia „Lokalni.pl” przyznaje, że pomysł upamiętnienia żołnierzy wyklętych nie wszystkim się spodobał. – Inicjatywa wzbudziła kontrowersje, miała swoich zwolenników i przeciwników. Ci ostatni zwracali uwagę, że wśród żołnierzy wyklętych, oprócz tych, którzy stawiali opór sowietyzacji Polski, znaleźli się też tacy, którzy wykorzystali sytuację do własnych celów. Przed odsłonięciem muralu w szkole przeprowadzono lekcję patriotyczną, na której uczniowie zostali zapoznani z historią wyklętych – mówi Stubińska i przyznaje, że w końcu udało się przekonać mieszkańców do zrobienia czegoś ponad podziałami.

Na początku tajemnicą było samo słowo mural. – Tymczasem nasze graffiti jest wyjątkowe, bo malowane ręcznie, a nie aerografem jak pozostałe. Chcieliśmy pokazać naszej młodzieży, że rozwój techniki można wykorzystać w dobrej sprawie, a nie tylko, aby mazać sprayem po ścianach bez konkretnego celu – stwierdza pani prezes.

Żołnierze patronami

W planach jest już kolejne malowidło. Pojawi się na budynku Zespołu Szkół w Białej w powiecie radzyńskim. A już 1 marca, czyli w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, gimnazjum zostanie nadane imię żołnierzy wyklętych. Będzie to pierwsza szkoła mająca w nazwie powstańców antykomunistycznych. Dyrektor Zespołu Szkół w Białej Andrzej Prokopiuk przyznaje, że pomysł uczynienia patronami szkoły bohaterskich żołnierzy tzw. drugiej konspiracji, przez lata skazanych na zapomnienie, narodził się siedem lat temu. Wtedy jednak nie wszystkim się spodobał. – Wielce sprzyjającą i rozbudzającą społeczny dyskurs w tej materii była decyzja śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W ten sposób uzyskaliśmy szczególną formę legitymacji dla naszych działań – mówi dyrektor. Zanim szkoła zdecydowała się przyjąć imię żołnierzy wyklętych, uczniowie i nauczyciele postanowili nagłośnić sprawę. Przeprowadzona została specjalna akcja uświadamiająca, kim byli i czego dokonali działacze podziemia. Zorganizowano liczne prelekcje, spotkania z kombatantami, historykami itp. – Chcemy kształcić następne pokolenia z konkretnym przesłaniem: bądźcie strażnikami zbiorowej pamięci, kultywujcie tradycję, przekazujcie miłość do ojczyzny kolejnym pokoleniom – stwierdza Prokopiuk. I uzupełnia: – Ważne jest utrwalanie w świadomości społecznej daty 1 marca, tak aby dzień ten nie był kojarzony jedynie z nadaniem imienia lokalnej szkole, lecz z cyklicznymi obchodami Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.


MOIM ZDANIEM

Dr Mariusz Bechta – Instytut Pamięci Narodowej 

 

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, czyli działaczy ruchu powojennego podziemia niepodległościowego, obchodzony 1 marca ma przede wszystkim ogromny ładunek pewnego mitu założycielskiego nowej Polski. Fenomen wyklętych tak naprawdę dotyka ludzi młodych, którzy nie pamiętają tamtych czasów, nie znają z przekazów, bo te w czasach PRL zostały utrącone, ale odnajdują i wyciągają postaci, które określają mianem herosów. Chodzi o pozytywne wzorce, ale takie obywatelskie, pokazujące, że zaangażowanie, postawa patriotyczna ma jakiś cel. Obok prawdy historycznej, dostępnej w książkach, chodzi o ładunek emocji, który jest uwalniany właśnie 1 marca.

Osoby młode, nadające dynamikę wszystkim rocznicowym przedsięwzięciom, potrzebują wzorców osobowych, z którymi mogliby się utożsamiać. W zalewie codziennej komercji przynajmniej część z nich szuka w lokalnej społeczności ludzi, o których można powiedzieć, że zaryzykowali, zmierzyli się z wrogiem, ponieśli porażkę, ale moralnie wygrali. Po kilkudziesięciu latach udało się zdobyć to, o co oni walczyli. Celem walki zbrojnej z reżimem komunistycznym była niezawisłość państwa polskiego, dlatego na każdym z żołnierzy wyklętych ciąży część odpowiedzialności za ten kraj. Mam nadzieję, że to święto pociągnie ludzi młodych, którzy przejmą pałeczkę, byleby z nią sensownie pomaszerowali i nie zbłądzili po drodze. Bój toczy się o pamięć i o rozróżnianie, co dla obecnie żyjących ludzi ma znaczenie.

Kinga Ochnio