Podzielić się domem i miłością
W domu Osłowskich w podsiedleckim Wiśniewie niby wszystko wygląda zwyczajnie. Kolorowe obrazki na ścianach, nad kuchennymi szafkami przyklejony rozkład obowiązków, poustawiane na parapecie rodzinne zdjęcia.
Tylko przedpokój wygląda inaczej niż w innych polskich mieszkaniach. Na wycieraczce stoi kilkanaście par dziecięcych butów, a krzeseł w jadalni osiem. Dziennie u Osłowskich idą trzy chleby i kilka litrów mleka. Wszystko musi być podwójne, bo tu nadrabia się dzieciństwo. Miłości również nie może zabraknąć. Bo dzieci do kochania też jest więcej niż w przeciętnej rodzinie.
Znaleźliśmy nasze dziecko
O tym, że chcą mieć liczną rodzinę, Piotr i Bożena wiedzieli od zawsze.
Zresztą, kiedy osiem lat temu brali ślub, w ich życiu była już Klaudia. Młodsza siostra, którą Bożena zaopiekowała się po śmierci mamy. Piotrowi bardzo to imponowało. Podobnie jak życiowa mądrość i zdecydowanie żony. I tak jest do dzisiaj. To właśnie ona jest siłą rodziny. Konkretna, ale czuje się wiele ciepła z jej strony. Tej kobiecie po prostu się wierzy. Piotr to z kolei ostoja spokoju. Jednak, kiedy trzeba zawalczyć o szczęście swojej rodziny, jest w stanie zrobić wszystko. Tu nie ma kompromisów. Dobro dzieci staje się najważniejsze. Pokazali to nie raz, kiedy budowali swoją rodzinę i musieli walczyć z biurokracją, bezdusznymi urzędnikami czy chorobą sierocą dzieci. ...
Jolanta Krasnowska