Póki trwa życie, jest nadzieja
Zyskujemy większą świadomość, że nie ciało choruje, lecz człowiek w całej swej złożoności - w tym sfera psychiczna i duchowa. Od psyche zależy, jak człowiek przechodzi przez chorobę. Jeśli pojawia się depresja i zaczynamy ją leczyć - farmakologicznie, ale także zaczynamy terapeutycznie budować jakąś strategię radzenia sobie z sytuacją - następuje pewna reorganizacja, a to przekłada się na życie z chorobą, a czasem na wyleczenie. Ludzie w trakcie, ale i po chorobie nowotworowej pewne rzeczy sobie uświadamiają i żyją niejednokrotnie zupełnie inną jakością. W kryzysie się człowiek rozsypuje, ale potem na nowo buduje poprzez wartości. Mówimy wtedy o potraumatycznym wzroście.
Psychoonkologia to bardzo młoda dziedzina medycyny. Czym się zajmuje?
Psychologia wspólnie z medycyną mierzy się z wyzwaniem, jakim jest leczenie onkologiczne. Zajmuje się poprawą jakości życia chorego i jego rodziny. W praktyce oznacza to leczenie dolegliwości i uśmierzanie bólu, a także dostrzeganie potrzeb emocjonalnych, relacyjnych i duchowych, które wpływają na to, jak oceniamy jakość tego życia, które jest.
Pracuje Pani w hospicjum, czyli z pacjentami znajdującymi się w terminalnym stadium nieuleczalnej, najczęściej onkologicznej choroby. To miejsce często bywa nazywane umieralnią.
Niestety często przyjęło się tak mówić. A to szkodzi, budzi strach zamiast zachęcać, aby sięgnąć po pomoc. W hospicjach wychodzimy z założenia, że życie ma trwać do ostatniego momentu. Jak najpełniejsze, najgodniejsze, najlepszej jakości. Akceptujemy, że śmierć wpisuje się w nasze życie, ale póki trwa życie, jest nadzieja.
Brzmi to bardzo pięknie, ale doskonale wiemy, jak ludzie na hasło: „rak” reagują.
Na pewno jest to mrożąca krew w żyłach diagnoza. Ale proszę spojrzeć na Amazonki. ...
Anna Wolańska