Pokój Jezusa
Bowiem jak świat światem, a człowiek człowiekiem, nie milknie szczęk oręża. Nieprzerwanie na arenie naszego globu trwają wojny, bitwy i spory. Brakuje pokoju także w naszych rodzinach. Mury naszych domów mogłyby oddać wiele cierpkich słów, którymi się nawzajem ranimy. Poduszki i chusteczki są przesiąknięte łzami, które płyną po policzkach niczym wodospad z powodu niezliczonych krzywd i upokorzeń. Przez pokolenia ciągną się międzysąsiedzkie spory. Deficyt pokoju odczuwalny jest również w wymiarze indywidualnym. Człowiek sponiewierany grzechem, słabościami, otaczającymi go problemami w głębi swojej duszy czuje się niczym rozsypane puzzle. Nie potrafi się pozbierać. Wskutek tego zaczyna odczuwać paraliżujący go niepokój. Pokój jednak to coś znacznie więcej niż brak huku armat i spadających bomb. Pokój również to nie tylko międzyludzka zgoda ani wewnętrzna harmonia czy komfort psychiczny. Pokój Jezusowy to suma wszystkich błogosławieństw. Świat nie jest w stanie dać tego pokoju, a nawet jeśli – to ginie on szybciej niż kamfora.
Św. Paweł poucza nas, że chlubienie się krzyżem Pana może stać się przyczyną dostąpienia tegoż pokoju. (Ga 6,14-18) Krzyż jest więc w tym kontekście znakiem nie tylko hańbiącej śmierci, cierpienia, niesprawiedliwości, ale przede wszystkim bezkresnej miłości Boga, daru odkupienia, który usprawiedliwia człowieka. Pan Jezus nie zagwarantował człowiekowi sielanki i beztroski na ziemi. Ten, kto przylgnął do krzyża, może być pewien, że on zapewni mu zwycięstwo pomimo pozornej porażki. Pokój Boga przekracza doczesność. Tu można zasmakować tylko jego mały naparstek. Obietnica pełnego pokoju dotyczy przede wszystkim czasów mesjańskich. Prorok Izajasz wkłada w usta Boga takie słowa: „Oto Ja skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę narodów – jak strumień wezbrany (…) Jak kogoś pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę”. Czytając to słowo, chłonąc je, możemy wysnuć następujący wniosek: chcesz pokoju? Nie szukaj go w świecie. Szukaj go w Ukrzyżowanym, w wierności Jego nauce. Pokój rodzi się tylko z ciężkiej pracy na rzecz Ewangelii. Nawet gdy wokoło zawierucha i nie widać go na horyzoncie, on udzieli się „w stosownym czasie”.
KS. RAFAŁ SOĆKO