Pokuta? Uprzejmie polecam!
Podobne słowa mogłyby wprawić w osłupienie niejednego księdza pochodzącego z Polski, gdzie temat grzechu, nawrócenia czy pokuty należy, póki co, ciągle jeszcze do podstawowego kanonu tematów kaznodziejskich, szczególnie w czasie rekolekcji czy misji parafialnych. Nie znaczy to jednak, że obecny na Zachodzie zanik poczucia i wagi grzechu nie zbliża się do granicy na Bugu. On nie tylko się zbliża, on galopuje i tylko patrzeć, jak i u nas grzech i pokuta staną się także w Kościele tematem tabu, a przynajmniej passé. Temat ten staje bowiem w kontrze do hołdowanej od lat, i to nie tylko przez młode pokolenie, kulturze hedonizmu, czyli kultu przyjemności, i idącemu z nią w parze permisywizmu moralnego, który polega na rozumieniu wolności jako przyzwolenia na robienie wszystkiego, na co się tylko ma ochotę, przy jednoczesnym odrzuceniu konieczności ponoszenia konsekwencji za swe czyny.
Krótko mówiąc: „Hulaj dusza, piekła nie ma”. W rezultacie, nawet jeśli np. wspomniana młodzież bierze jeszcze w ogóle udział w rekolekcjach czy uczestniczy w niedzielnej Mszy św., to coraz rzadziej się spowiada i coraz trudniej przychodzi jej ścierpieć kościelne nawoływania do nawrócenia i pokuty.
Tylko jak wówczas radzić sobie z popełnionym przez siebie złem i resztkami wyrzutów sumienia, bo przecież jakoś trzeba? W sukurs przychodzi współczesna narracja rozmywająca poczucie grzechu, zło przedstawiająca jako dobro lub bezpardonowo umniejszająca jego wagę.
Psychoterapia w miejsce pokuty?
Na Zachodzie, gdzie praktykowanie sakramentalnej pokuty od dawna przeżywa kryzys, popularnością cieszy się psychoterapia. Przed pokusą zastępowania pokuty psychoterapią przestrzegał już pół wieku temu włoski psycholog Renato Giorda, pisząc: „Jeśli nie chce się czynić pokuty, jeśli sama spowiedź nie „wyzwala”, jasnym się wydaje, że psychoterapeuta jest bardziej poszukiwany, aniżeli ksiądz. ...
ks. Wojciech Hackiewicz