Polacy widzą sens naszej pracy
Po wyborach z ust polityków opozycji zaczęły padać słowa o konieczności likwidacji wielu instytucji, w tym Instytutu Pamięci Narodowej. Michał Szczerba powiedział: „Budżet IPN na 2024 r. trzeba drastycznie zmniejszyć, ograniczając go do zadań ustawowych. (…) Koniec z taką absurdalną polityką historyczną PiS”. Dziwi to Pana?
IPN już wielokrotnie stawał się przedmiotem polemik i dyskusji politycznych. W zasadzie od samego początku naszego funkcjonowania byliśmy solą w oku postkomunistycznych partii politycznych. Na samym początku - jeszcze za rządów SLD - Instytut w ogóle miał problem z utrzymaniem swojego istnienia.
Zaraz po uchwaleniu ustawy o IPN prezydent Aleksander Kwaśniewski ją zawetował. W kolejnych latach walczyliśmy o jakikolwiek budżet, by móc rozpocząć funkcjonowanie. Niektóre środowiska polityczne, dochodząc do władzy, poruszają temat likwidacji Instytutu, są też takie, które potrafią docenić 23 lata naszej ciężkiej i rzetelnej pracy dla Polski. Jako historyka, ale też długoletniego pracownika IPN, nie dziwi mnie, że po raz kolejny pojawiają się głosy z niektórych środowisk politycznych, by IPN zlikwidować. Jednak nie mają one żadnego podłoża merytorycznego, są oparte wyłącznie na politycznych, w gruncie rzeczy koniunkturalnych opiniach. Bo gdybyśmy rozmawiali o faktach, bazowali na argumentacji merytorycznej, to bez wątpienia żaden z polityków nie skłoniłby się do tego, by mówić o likwidacji instytucji mającej tak wiele zasług dla przywracania pamięci, prowadzenia badań naukowych, ścigania zbrodni systemów totalitarnych czy upamiętniania i edukacji.
Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu powstała, by rozliczyć to, co nie zostało rozliczone. Udało się choć w części?
Bez wątpienia tak. ...
JAG