
Polak lubi antybiotyki
Antybiotyk dla Polaka to panaceum na każdą dolegliwość. Trzeba czy nie, sięgamy właśnie po nie. To zakrawa na paradoks, bo tę niefrasobliwą zapobiegliwość można przypłacić… zdrowiem. Przyczyną jest – niestety – niska wiedza na temat tej grupy leków, ich działania, sposobu przyjmowania oraz skutków ubocznych.
To nie witamina!
Nasze podejście do antybiotykoterapii można porównać do sięgania po witaminy – nie zaszkodzi, ale może pomóc. Dlatego, czując pierwsze symptomy „jakiejś” choroby – łamanie w kościach czy ból gardła, łapiemy za antybiotyk. A zazwyczaj mamy coś pod ręką, np. pozostałości po ostatniej kuracji. Tymczasem antybiotyki nie są lekiem na zakażenia wywołane wirusami, jak przeziębienie. Nie zapobiegają również przenoszeniu wirusów pomiędzy ludźmi. Są skuteczne jedynie w leczeniu zakażeń bakteryjnych. Rozpoznanie rodzaju zakażenia i decyzja o konieczności zastosowania antybiotyków należy tylko i wyłącznie do lekarza medycyny.
Nie pomoże, a zaszkodzi
Przyjmowanie antybiotyków z niewłaściwych powodów, na przykład na grypę, nie tylko nie przynosi choremu żadnych korzyści, lecz powoduje, że bakterie stają się na nie odporne. Kiedy więc będziemy potrzebować antybiotyków w przyszłości, może się okazać, że lek będzie nieskuteczny. A jest to zagrożenie nie tylko dla zdrowia osoby, która w niewłaściwy sposób przyjmowała antybiotyki, lecz także dla wszystkich, którzy później mogliby ulec zakażeniu odpornymi bakteriami.
Bakterie się nie boją
Antybiotyki tracą skuteczność w tempie, którego nie przewidywano jeszcze pięć lat temu. Dlaczego tak się dzieje? Otóż powszechne stosowanie antybiotyków powoduje, że bakterie stają się na nie odporne. Przypuszcza się, że już wkrótce Europa może stanąć w obliczu powrotu do epoki przedantybiotykowej, kiedy częste zakażenia bakteryjne, na przykład zapalenie płuc, mogły stanowić wyrok śmierci. Kiedy będziemy potrzebować antybiotyków w przyszłości, mogą one już być nieskuteczne.
TRZY PYTANIA
Joanna Lewczuk – farmaceuta
Żelazna zasada dotycząca przyjmowania antybiotyków brzmi…
Nie bierzemy ich na własną rękę. Leczymy się nimi pod kontrolą lekarza, to znaczy wtedy, gdy przepisze nam je na konkretne schorzenie.
Jakie błędy najczęściej popełnia statystyczny Polak?
Ich lista jest długa. Te najpowszedniejsze graniczą – niestety – z bezmyślnością. Przeciętny Kowalski w myśl zasady: „Wiem lepiej” kuruje się np. z anginy za pomocą antybiotyku, który dwa miesiące wcześniej przepisał mu stomatolog. Nie zawsze przestrzega też zaleceń w kwestii sposobu przyjmowania antybiotyków. Zdarza się, że kuracjusz myli dobę z dniem i zażywa ilość leku wskazaną na 24 godziny w krótszym czasie, co może prowadzić do przedawkowania i zaburzeń, np. trawiennych. Często, zamiast przyjmować antybiotyk przez siedem dni, przerywa kurację już po trzech.
Dlaczego tak mało wiemy o antybiotykach?
Nie lubimy czytać ulotek. A szkoda, bo z nich właśnie można dowiedzieć się, jakie jest ryzyko ubocznych działań leku. Tam są informacje, że elementem antybiotykoterapii powinno być przyjmowanie leków osłonowych. O szczegóły zawsze można też dopytać lekarza albo pracownika apteki.
KL