Politycznie poprawna Wielkanoc?
Termin „polityczna poprawność” („political correctness”) pojawił się w latach 80-tych XX w. w USA. Trudno go zdefiniować. Początkowo była to jedynie tendencja do zastępowania słów „obraźliwych” słowami „neutralnymi”. Obecnie polityczna poprawność nie ogranicza się do nazewnictwa. W jej imię, pod płaszczykiem tolerancji, demokracji i troski o prawa człowieka, dokonuje się operacji na zdrowym rozsądku, czyli zacierania granic między dobrem a złem, a zatem deprawacji sumienia. Usuwa się jakiekolwiek odniesienia religijne z życia publicznego, fałszuje się historię (patrz odcięcie od – historycznych przecież! – chrześcijańskich korzeni Europy), dokonuje się ograniczania swobód obywatelskich dla ochrony patologii. W imię politycznej poprawności na kartkach wielkanocnych drukuje się pisanki, bazie, zajączki, kurczaczki… tylko nie wizerunek Zmartwychwstałego – jakby Wielkanoc była Świętem Kurczaka, a nie radością z niepowtarzalnego wydarzenia Zmartwychwstania.
Absurd goni absurd… zaś „political corretness” rozrasta się niczym hydra. Z mitologii zaś wiemy, że w pojedynkę tylko jeden człowiek – Herkules – był w stanie pokonać hydrę. A Herkulesów ci u nas niewielu. Może jednak wystarczy cała rzesza normalnych, trzeźwo myślących ludzi, którzy nie zgodzą się, by grzech nazywać „alternatywną formą dobra”, lenistwo „zubożeniem motywacji”, a chamstwo „uprzejmością inaczej”. Może wystarczy rzesza odważnych świadków Zmartwychwstania, którzy nie pozwolą zepchnąć się ze swoimi przekonaniami do przysłowiowej kościelnej kruchty. Taka postawa, oparta na mocnej wierze, pozwala zachować także zdrowy rozsądek, prawość sumienia, wewnętrzną wolność i trzeźwe spojrzenie na świat. Jest więc o co walczyć! Zaś prywatnym wyrazem niezgody na polityczną poprawność niech będzie odważne wyznanie naszej radości ze Zmartwychwstania. Może ono wyrazić się m.in. w doborze wysyłanych przez nas kartek świątecznych oraz składanych życzeniach, w których zamiast „smacznego jajka” i „mokrego dyngusa” będziemy sobie nawzajem życzyć radości, płynącej ze spotkania Zmartwychwstałego. Czego w tym miejscu życzę również Państwu i sobie.
Ks. Andrzej Adamski