Polska to…
Przyznaję, zauroczyły mnie te listopadowe dni. Najpierw piękna akcja Klubów Gazety Polskiej, których członkowie niezliczoną ilością zapalonych bezkapturkowych zniczy (obrońcy czystego powietrza pewnie rwą z głów włosy) i biało-czerwonych kwiatów odgrodzili od zadymiarzy pomnik na placu Piłsudskiego w czasie listopadowych obchodów upamiętniających poległych w smoleńskiej tragedii.
Dzień później Marsz Niepodległości, który - mimo że tradycyjnie już miał problemy z zatwierdzeniem go przez prezydenta Warszawy - zgromadził imponującą liczbę uczestników. I morze biało-czerwonych flag. I choć pomiędzy danymi o jego liczebności przekazanymi przez stołeczny ratusz a organizatorów pochodu jest duża różnica, to wszyscy zgodnie przyznają, że była to wyjątkowa frekwencja.
Dzień później Marsz Niepodległości, który - mimo że tradycyjnie już miał problemy z zatwierdzeniem go przez prezydenta Warszawy - zgromadził imponującą liczbę uczestników. I morze biało-czerwonych flag. I choć pomiędzy danymi o jego liczebności przekazanymi przez stołeczny ratusz a organizatorów pochodu jest duża różnica, to wszyscy zgodnie przyznają, że była to wyjątkowa frekwencja.
Z zachowaniem bezpieczeństwa, widoczną serdecznością i zgodą zgromadzonych tam ludzi. ...
Anna Wolańska