Sport
Pora kończyć

Pora kończyć

Kilka lat występowałem w Podlasiu Białystok, a od 1968 r. rozpocząłem organizację sekcji zapaśniczej w Łukowie, w tamtejszej Łukovii - klubie, który posiadał takie dyscypliny, jak: podnoszenie ciężarów, zapasy oraz piłkę ręczną. Od 1974 r. występowałem w Orlętach Łuków, a od 1999 r. w WLKS.

Kończysz z pracą na macie zapaśniczej?

Tak, ale jako pierwszy trener. Przepracowałem 40 lat, zdrowie już nie to, co dawniej, struny głosowe zdarte, wrzody na żołądku… Czas pomyśleć o sobie.

Przechodzisz na emeryturę?

Tak. Nabyłem uprawnienia emerytalne. Oczywiście, nadal zamierzam pomagać w klubie, zająć się trenowaniem młodzików. Chcę trochę przystopować, bo do tej pory wszystkie weekendy i wieczory były zajęte przez wyjazdy, i przez to stałem się pracoholikiem.

W końcu spędzisz więcej czasu z żoną, rodziną?

Nareszcie, bo małżonka narzeka na moje częste nieobecności, a nie lubi siedzieć sama w domu.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z zapasami?

W 1961 r. wyjechałem do Olsztyna, by uczęszczać do Technikum Kolejowego, i tam rozpocząłem trenowanie zapasów. Po 5 latach wróciłem do rodzinnych Połowców. Kilka lat występowałem w Podlasiu Białystok, a od 1968 r. rozpocząłem organizację sekcji zapaśniczej w Łukowie, w tamtejszej Łukovii – klubie, który posiadał takie dyscypliny, jak: podnoszenie ciężarów, zapasy oraz piłkę ręczną. Od 1974 r. występowałem w Orlętach Łuków, a od 1999 r. w WLKS.

Co uważasz za swój największy sukces w karierze trenerskiej?

Było ich sporo, myślę, że około 200. Większość z nich odniosłem w klubie z Siedlec, lepiej zorganizowanym niż Orlęta. W ciągu 10 lat pięciokrotnie wywalczyliśmy ogólnopolską olimpiadę młodzieży, dwukrotnie byliśmy klubowym mistrzem Polski. Zdobyliśmy 93 medale.

Medale to taki namacalny znak tego, co zrobiłeś w WLKS, ale myślę, że nie tylko one trzymały Cię w sali zapaśniczej?

Na pewno. Zapasy były moją pasją. Być może dlatego pracowałem nie tyle dla zarobku, co satysfakcji. Ta praca wymagała ode mnie bycia non stop przy telefonie, kontaktów z rodzicami, szkołami.

Jakie momenty kariery utkwiły Ci szczególnie w pamięci?

Pierwszy w 1998 r., kiedy mój syn zdobył mistrzostwo Polski w Łukowie. Drugi to brązowy medal Izy Urban na Mistrzostwach Europy Kadetek w 2007 r.

Co teraz zamierzasz robić?

Prawdopodobnie będę prowadził zajęcia w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, czyli w Gołaszynie, Gręzówce, skąd pochodzi sporo zawodników. Przez wyjazdy do Siedlec zaniedbałem to, co najbliżej mnie.

A zatem jak w piosence: trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…

Oczywiście. Trzeba umieć wygrywać, ale też wiedzieć, kiedy ustąpić miejsce młodszym. W WLKS zastąpi mnie Magda Bryk – brązowa medalistka ostatnich mistrzostw Polski, dziewczyna bardzo zaangażowana w zapasy i doskonała zawodniczka posiadająca uprawnienia trenerskie. Niedawno dostała licencję, teraz kończy studia na AWF w Białej Podlaskiej.

Życzę Ci wszystkiego najlepszego, a jednocześnie dziękuję w imieniu sympatyków sportu za to, co zrobiłeś dla zapasów w naszym regionie.

Dziękuję. Pozdrawiam sympatyków zapasów i wszystkich wielbicieli sportu.

OPR. MATEUSZ CIULAK

Andrzej Materski