Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Potrzebujemy wiary i nadziei

Rozmowa z Urszulą Bednarczyk, wokalistką zespołu BeU

Lubartowska formacja BeU gra od siedmiu lat. Jak wyglądały Wasze początki?

Razem z perkusistą Przemkiem Pawlasem graliśmy wcześniej w kilku składach. Kiedy to się rozpadło, zaczęłam myśleć o tym, by zacząć tworzyć coś swojego. Chciałam, aby ta twórczość miała treść religijną. Uznałam, że to co umiem, pragnę poświęcić Bogu. Po trzech latach luźnej pracy nad repertuarem mogliśmy zacząć koncertowanie. Najpierw występowaliśmy jako duet, potem dołączyli do nas instrumentaliści i chórzystki. Teraz, gdy wydajemy drugą płytę, gramy we trójkę: ja, Przemek i Jarek Maksim. Zadebiutowaliśmy w 2015 r. podczas Festiwalu Chrześcijańskie Granie w Warszawie. Naszym pierwszym znanym utworem była „Droga”. Pojawił się on jako bonus na płycie zespołu Good God i zrobił „karierę” na liście muzycznej Radia RDN. Dzięki niej zajęliśmy czwarte miejsce na liście przebojów wszech czasów.

A jak określiłaby Pani Waszą muzykę?

 

Da się w niej znaleźć dużo różnych wątków muzycznych. Myślę, że nasza muzyka ma dosyć strawną formę i jest przyjemna dla słuchacza, choć posiada też duży ładunek emocjonalny. Myślę, że to styk muzyki popowo-rockowej i mieszanki tzw. czarnych gatunków, choć niektórzy słyszą także jazz.

 

Co z tekstami?

 

To ja ponoszę odpowiedzialność za teksty i kompozycje. Staram się inspirować Pismem Świętym. Zaglądam do niego codziennie i zauważam, że pewne fragmenty zostają we mnie na dłużej. Frazom, które chodzą mi po głowie, towarzyszą też motywy muzyczne. To rodzi się w sposób synchroniczny. Te utwory są modlitwą współczesnego człowieka. Często szukam aktualnego kontekstu dla słowa Bożego i czasem są to zaskakujące zestawienia. Aby się o tym przekonać, zapraszam do posłuchania płyty. Będzie też jedna piosenka inspirowana wierszem ks. Jana Twardowskiego.

 

Płytę promuje utwór „Pan jest moim pasterzem”. Piszecie, że to nie przypadek.

 

Płytę miały promować dwa single: „Wybacz mi” i „Pan jest moim pasterzem”. Ten drugi miał pojawić się w sieci na jesieni. Piosenkę „Wybacz mi”, mówiącą o siedmiu grzechach głównych, planowaliśmy wypuścić na wiosnę, aby towarzyszyła wielkopostnej pokucie. Wszystko poprzestawiała pandemia. Uznaliśmy, że ludzie potrzebują nadziei, bo wydarzyło się coś, z czym nigdy nie mieliśmy do czynienia. Wielu z nas odczuwa lęk i porównuje obecną rzeczywistość do wojny. Dlatego trzeba przypominać sobie, że Bóg prowadzi nas przez ciemną dolinę i jest z nami. Wcześniejsza premiera „Pan jest moim pasterzem” była inicjatywą naszego managera i producenta teledysku Szymona Chalimoniuka. Teledysk wyszedł w Niedzielę Laetare, gdy w liturgii mamy Psalm 23. To było wyjątkowe zestawienie. W realizacji teledysku mieli udział nasi fani, którzy przysłali nam własne zdjęcia z wakacji, a sam utwór powstał w czasie mojego urlopu w Alpach Julijskich w Słowenii. Pomysł pojawił się, gdy podziwiałam tamtejsze krajobrazy. Z urokliwymi widokami kontrastowała ich historia: w tamtejszej okolicy podczas I wojny światowej rozegrało się wiele bitew. Z przekazów wiadomo, że w ich wyniku zginęło lub ucierpiały prawie dwa miliony ludzi. Będąc tam, doświadczałam błogosławieństwa życia w pokoju: czasem Bóg prowadził mnie przez ciemną dolinę, ale ku czemuś pięknemu, ku życiu i do siebie. Teraz zastanawiam się, czy tamte wydarzenia nie korespondują z naszą epidemiczną rzeczywistością?

 

Płyta ma promować wspólnotę „Do tańca i różańca” Co to za grupa?

 

Działa przy parafii Niepokalanego Poczęcia NMP na Wrzecionie w Warszawie. Uczestniczę w wydarzeniach przez nią organizowanych, w rekolekcjach i spotkaniach dla osób żyjących w pojedynkę. Swoją misję realizuje ona w radosnym stylu. Przyświecają jej cele modlitewne i integracyjne. Jej członkowie nie tylko szukają towarzysza życia, ale też samego Pana Boga. Dziś w Kościele większość inicjatyw nastawiona jest na rodziny, ludzie samotni są nieco wykluczeni. Cieszę się, że istnieją takie miejsca w Polsce, gdzie samotni mają swoje duszpasterstwo. Opiekuje się nami ks. Wojciech Szychowski, który jest także psychologiem. Ma do nas świetne podejście!

 

Wróćmy jeszcze do muzyki chrześcijańskiej. Jak rozwija się ona w Polsce?

 

Z jednej strony coraz więcej gwiazd muzyki popularnej głośno mówi o swojej wierze, mamy telewizyjne transmisje koncertów muzyki chrześcijańskiej, w ostatnich latach zdarzały się uwielbienia na stadionach. Chciałoby się powiedzieć, że muzyka chrześcijańska rozwija się, że swoją przestrzeń zaczęli odnajdywać tu artyści profesjonalni. Z drugiej strony wydaje mi się, że brakuje nam infrastruktury promocyjnej i mecenatu. Najtrudniej mają amatorzy, a duża część polskiego środowiska to właśnie muzycy niezawodowi: są zdani sami na siebie, płyty i teledyski wydają własnym sumptem albo organizują zrzutki, aktualnie nawet nie grają koncertów. Świadectwo wyrażone za pomocą muzyki ma dużą moc. Ludzie chcą angażować się w życie Kościoła, wzrosła np. popularność warsztatów muzyki liturgicznej i muzykowania w ramach wspólnot. To pokazuje, że jest grono ludzi, którzy mogą być odbiorcami współczesnej muzyki chrześcijańskiej, ale muszą też być media, które będą ją promować w nowoczesny sposób. Wydaje mi się, iż po epidemii świat artystyczny bardzo się zmieni: przetrwają najsilniejsi, a wsparcie wartościowych, mniejszych projektów na pewno będzie bardzo potrzebne.

 

Wasza płyta ukaże się 7 listopada…

 

Takie są plany, ale już wiemy, że nie zagramy koncertu dla wspólnoty „Do tańca i do różańca”. Z powodu obostrzeń pokażemy się fanom online, przygotowujemy live session. Pojawi się konkurs, w którym będzie można wygrać płytę. Tych, którzy zechcą ją kupić, odsyłamy do serwisu chrzescijanskiegranie.pl. Do kupienia będą też utwory w formacie mp3. Tych warto szukać w serwisach streamingowych.

 

Płyta nosi tytuł „Jezu, ja”. Dlaczego?

 

Razem z Asią Czyszczoń, projektantką okładki płyty, długo szukałyśmy tytułu. Przeglądając testy piosenek, zauważyłyśmy, że w kilku z nich pojawia się fraza: Jezu, ja ufam Tobie! Zapożyczyłyśmy początek… Może fonetycznie brzmi trochę dziwnie, ale jest intrygujący. Mówi o tym, iż jestem w ciągłej relacji z Jezusem i pokazuje, kto jest w niej ważniejszy, ale także to, że musimy się uczyć miłości do Boga i do samych siebie, bo tylko wtedy możemy ofiarować ją innym. Okładka była namalowana ręcznie, a jej inspiracją jest obraz Jezusa Miłosiernego.

 

Gdzie do tej pory występowaliście?

 

Najbardziej zapadły nam w pamięć koncerty związane z „Chrześcijańskim Graniem” w Warszawie. Miło wspominamy koncerty charytatywne, m.in. ten ul. Miodowej, u kapucynów. Graliśmy na Festiwalu Muzyki Pozytywnej T3 w Jarocinie, braliśmy udział w Hosanna Festiwal w Siedlcach… Czekamy na kolejne i polecamy naszą płytę. Staram się, by wszystkie moje piosenki miały dozę nadziei, którą daje wiara w Pana Boga. On zwycięża wszystko! Naprawdę warto swoje myślenie ustawiać w kierunku wiary i nadziei!

 

Dzięki za rozmowę!

AWAW