Komentarze
Powiedz każdemu

Powiedz każdemu

Szok, niedowierzanie, przerażenie, wstrząs - to określenia dominujące w wypowiedziach ludzi, którzy obejrzeli „Tylko nie mów nikomu”. Film o pedofilii w Kościele stał się sensacją, choć pokazane w nim przypadki dotyczą sytuacji sprzed wielu lat.

Ze wstydem i pokorą przyjmuję opowieści pokrzywdzonych, choć wiem, że nikt, kto nie doświadczył pokazanych w filmie zachowań, nie zrozumie bólu tych ludzi. Wiem też, że samo oburzenie niczego nie zmieni, ale może być pierwszym stopniem do zadośćuczynienia i naprawy. Dobrze, że przerwano zmowę milczenia. Dobrze, że winnymi nazwano nie tylko tych, którzy molestowali, ale też tych, którzy - mając świadomość takich uczynków - nic z tym nie zrobili. Dobrze, że głośno powiedziano, że pedofilia w Kościele to jednak coś innego niż - jakkolwiek to zabrzmi - „zwykła” pedofilia. Ale należy też dodać, że pokazani w filmie księża to byli współpracownicy Służby Bezpieczeństwa. A na ten temat, na temat ich paskudnej roli w Kościele, można by napisać cały szereg wiele wyjaśniających artykułów. Oczywiście nie może to być usprawiedliwieniem, podobnie jak fakt, że wśród innych zawodów jest znacznie więcej przypadków pedofilii niż w Kościele.

Ksiądz – kapłan – to nie jest zwykły zawód. I z tej racji zdecydowanie bardziej zobowiązuje.

Ciekawe jednak, że najgłośniej krzyczą i najbardziej są oburzeni ci, którzy od dawna deklarują się jako przeciwnicy Kościoła w ogóle, i którzy – w imię postępu – mocno propagują seksualizację dzieci. A można nawet powiedzieć „dyktaturę seksu”. Może uważają, że jest to antidotum na przypadki pedofilii? Może według nich wiedza i akceptacja „różnych koncepcji rodziny” i płci kulturowej czy propagowanie seksualnej przyjemności ponad wszystko to droga do wyplenienia dewiacji, bo dzieci będą uświadomione, a uświadomionemu nie dzieje się krzywda?

Ciekawe też, czy poza Pauliną Młynarską, która od dawna o tym wspominała, a teraz bardzo głośno oskarża Andrzeja Wajdę, że kiedy miała 14 lat, ten zmusił ją do zagrania nago bardzo odważnej sceny erotycznej, ktoś jeszcze potępił reżysera? Czy może światli dziś krytykanci uznali, że tak było trzeba w imię artystycznej wolności? A ci, którzy – dziś tak w krytykowaniu aktywni – bronili Romana Polańskiego, bo sprawa się przedawniła, bo dziecko bardziej przypominało kobietę, bo to było – podobno – za obopólną zgodą?

Ale nie ma co się przerzucać takimi argumentami. Raczej uderzmy się w piersi – najlepiej każdy w swoje. A dodatni bilans całej sprawy niech będzie taki, że rozliczeni zostaną nie tylko księża. Wtedy łatwiej przyjdzie uwierzyć, że film nie jest tylko przedwyborczym uderzeniem w „czarnych” i uznane za powiązane z nimi partie, ale prawdziwą troską o wyplenienie patologii.

Zgoda, Kościołowi potrzebny jest remont. Ale niech Pan Bóg nas broni, żeby przeprowadzali go – tak ochoczo się do tego przygotowujący – Biedroń i Scheuring-Wielgus.

Anna Wolańska