Powiedzieli mi, że to był chłopczyk
Bóg jest miłością. Aborcja to zaprzeczenie miłości. Umarłam wraz ze swoim dzieckiem - mówi Franciszka. Na życie składa się ciąg codziennie podejmowanych decyzji. I podczas gdy jedne wydają się nie mieć większego znaczenia, waga innych ciąży latami. A są i takie, które zmieniają wszystko. Skutków popełnionych błędów nikt i nic nie może wymazać i człowiek musi z nimi żyć. Ale czy to jest życie?! I czy w ogóle prawo do życia może mieć ktoś, kto odebrał je bezbronnemu dziecku?
Śmiertelny projekt
– Mam na imię Anna i nie jestem już młoda… Minęło prawie pół wieku, a mimo to nadal nie mogę wybaczyć sobie, że dopuściłam się aborcji. Szukałam okoliczności łagodzących: samotność, strach przed przyszłością… jednak nie znalazłam usprawiedliwienia. Nic bowiem nie może usprawiedliwić zabicia dziecka.
O zabiegu będącym – jak sama przyznaje – spełnieniem przez lekarza jej życzenia mówi: horror. I że od początku bardziej niż ból fizyczny był to ból serca: udręka wywołana przez myśl, że odrzuca, wręcz fizycznie wyrzuca swoje dziecko. – Ono chciało żyć, ale było już za późno. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo niesprawiedliwa jest ta śmierć. Płakałam nad własną słabością i tchórzostwem, ale przede wszystkim nad życiem, które zabijano…
Dokonaną aborcję kobieta okupiła ciężkim załamaniem nerwowym. – Do dziś nie umiem wybaczyć sobie, że doprowadziłam ten śmiertelny projekt do końca – wyznaje. ...
AW