Powinszowania radosnej Niepodległości
To był trudny czas. Polska była zniszczona w wyniku działań wojennych oraz okupacji. Wiele polskich rodzin zmagało się z nędzą i głodem. Dlatego ówczesne gazety krajowe pełne były ogłoszeń o pomocy organizowanej dla biednych. Podejmowały się jej różne stowarzyszenia, ale również pojedyncze rodziny. Wszystko po to, by ubodzy mieli choć namiastkę świąt. W grudniu 1918 r. „Kurier Warszawski” zwracał się do swoich czytelników o udzielenie przedświątecznej pomocy mieszkańcom Lwowa, którzy wciąż jeszcze walczyli o niepodległość. W prasie ukazywały się też nekrologi poległych tam żołnierzy, których bliscy prosili, by zamiast na wieńce, pieniądze przeznaczono na biednych i sieroty. Również kawiarnie i restauracje organizowały pomoc, proponując koncerty pn. „Bigos gwiazdkowy”. Za symboliczną miskę kapusty goście płacili drogie bilety wstępu.
W „Kurjerze Polskim” można było przeczytać – bezpłatne, co zaznaczał właściciel gazety, ogłoszenie: „Mam 50 kg przedniej mąki. Zapraszam kobiety do pieczenia chleba z przekazaniem całkowitem na cel dobroczynny”. Natomiast w tygodniku „Bluszcz”, „poświęconem sprawom kobiecym”, widniało ogłoszenie: „Zlecony materiał uszyję na ubranka dla dzieci na gwiazdkę, przeznaczonem wyłącznie na cele sierotek”. W Warszawie zaś odbywały się akcje „Na kropelkę mleka” bądź „Świąteczne ciasto”. Prężnie działający komitet pomocy powołała też „Straż Kresowa”, która zbierała środki na budowę i zaopatrzenie szkół Podlasia.
Odpowiedzmyż miłością
Ofiary zbierał też „Komitet Wigiliji dla Żołnierza Polskiego” w Warszawie, który wystosował w tej sprawie specjalną odezwę: „Nadchodzi czarowna noc Wigilijna – noc, w której spłynęło na ziemię Zbawienie Świata. Przez 150 lat wszystkie pokolenia Polski w dniu tym, łamiąc się opłatkiem, jedno sobie składały życzenia: wyzwolenia Ojczyzny. I oto idzie ku nam ta wyzwolona Ojczyzna nasza, idzie opromieniona marzeniem i tęsknotą tylu lat, idzie ku nam osłabiona męczeństwem. Ramieniem, które ją wspiera, krzepi i wiedzie do niepodległości, jest wojsko nasze. Młode ono, ale zasłużone już wielce Narodowi swemu, przez ciężką, lecz wytrwałą straż przy raz wzniesionym sztandarze. I znowu ten wieczór Wigilijny spędzać będzie ten nasz ukochany Obrońca na placówce, zdala od ogniska rodzinnego, łączyć się z nami wszystkiemi myślami ofiarnem sercem. Odpowiedzmyż Mu również gorącą miłością, pośpieszmy do Niego z symbolicznym opłatkiem, po raz pierwszy w Ojczyźnie wolnej po latach niewoli i postarajmy się, by wróciwszy do koszar w tą mroźną noc zimową, znalazł tam dowód naszej serdecznej o Nim pamięci macierzyńskiej pieczy”.
Pamiętaj o niezamożnych
W niektórych miastach organizowano „dobroczynne choinki”. W Warszawie największa z nich stała na pl. Wareckim (dziś pl. Powstańców). Przy drzewku odbywały się występy teatrów amatorskich oraz zawodowych. Była szopka. Rozdawano też dzieciom skromne prezenty: ciastka, jabłka, ciepłe szaliki i skarpety. Również parafie starały się, by czas ten był wyjątkowy. Na specjalnych spotkaniach dzieci otrzymywały drobne podarunki, najczęściej książeczki do nabożeństwa, katolickie pisma.
W ówczesnej prasie pojawiały się reklamy gwiazdkowych prezentów. Zwykle książek. Obok ogłoszeń znajdowała się adnotacja „Pamiętaj o niezamożnych”. Warszawska księgarnia Arct`a przygotowała na gwiazdkę „Życiorysy znakomitych Polaków”, albumy o powstaniach listopadowym i kościuszkowskim. Do kupowania swoich wyrobów zachęcali również producenci ubrań. Tuż przed świętami Związek Katolicki Kobiet Polskich ogłosił akcję „Tańsze sukienki dla dzieci”.
Czas najwłaściwszy, by hasło zgody i jedności rzucić
Oprócz świątecznych życzeń skierowanych do czytelników wydawcy gazet dołączali często ostrzeżenia. I tak krakowski „Czas” uczulał przed grożącą „Zawieruchą bolszewizmu, (…) której podszeptom ulegli niektórzy robotnicy”, apelując jednocześnie: „(…) W Wielkie święto Bożego Narodzenia jest może czas najwłaściwszy, aby hasło zgody i jedności rzucić do rozwagi polskiemu społeczeństwu (…). Przez cały czas wojny dzieliło się społeczeństwo wedle taktyki politycznej na dwa odłamy: aktywistów i pasywistów (…). W mroźnej nocy zimowej, kiedy na niebie Bóg się rodzi, a na ziemi świata wreszcie pokój na modłę dobrej woli, jest może pora najwłaściwsza, aby rzucić wezwanie o zapomnienie o przestarzałych swarach i niedojrzałych jeszcze planach (…)”. Również „Gazeta Warszawska”, składając życzenia w dzień wigilijny, ostrzegała „Łatwowierców przed zarazą z Moskwy”. W jednym z artykułów pisano: „(…) Gwiazda, która świeci nad naszym Bettleem, jest dla wrogów naszych hasłem walki. Nie narodzenia naszego pragną, ale śmierci. Jednak hasła życia są silniejsze od haseł śmierci i program polityczny pozytywny jest trwalszy od negatywnego (…). To poczucie leży u podstawach narodów chrześcijańskich (…)”.
Z kolei na łamach „Ziemi Lubelskiej” czytamy: „Święta Narodzin Tego, który przyniósł ludzkości blask ideałów chrześcijaństwa, święta narodzin Chrystusa, który obwieścił ludziom wielką boską idee miłości bliźniego, obchodził świat podczas trzech-lecia wśród szczęku oręża (…). I dlatego Boże Narodzenie 1918 przypadające w momencie rokowań pokojowych – które przynieść nam muszą swobodę – ma dla Polski nową radosną treść. (…) Życzymy sobie nawzajem, by Chrystus dał moc wytrwania Polsce w wiekowej niewoli, dał nam również siły i rozum do wprowadzenia odradzającej się Ojczyzny na drogę potęgi i chwały”.
MOIM ZDANIEM
Dr hab. Dariusz Magier, historyk i archiwista z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego
Pierwsza Wigilia w wolnej Polsce wypadła we wtorek. Ten dzień uczyniono wolnym od pracy. Domy, jak dziś, przystrojono choinkami, którymi były młode sosenki, jodły lub świerki. Wieszano na nich kokardy, rajskie jabłuszka, wypiekane na twardo ciastka, ozdoby ze słomy. Znano już bombki, ale w 1918 r. uważano je za świeży niemiecki zwyczaj, stąd pojawiły się wezwania do ich bojkotu i zastępowania różnymi rodzajami polskich smakołyków. Po odzyskaniu niepodległości w ogóle nastała moda na polskie produkty. Na czubku obowiązkowo musiała lśnić złota gwiazda Betlejemska. Drzewko oświetlano świecami w lichtarzykach. W tak przystrojonych domach ludzie cieszyli się wolnością, stąd przy łamaniu się opłatkiem składano sobie „powinszowania radosnej Niepodległości”, gdyż tym razem radości z narodzenia Bożego Dziecięcia towarzyszyła radość z narodzin Polski. „Tygodnik Ilustrowany” kupowany chętnie na Podlasiu, pisał: „W Wigilijne godziny roku obecnego Polska stanie w tradycyjnej wieczerzy z uczuciem, jakiego Ojczyzna nasza nie zaznała chyba od stuleci. (…) Oto nam, oto Polakom, rodzi się Bóg. Jesteśmy ubodzy. (…) W godzinę skupienia dusz, jakie przeżywać będziemy, nie zapominajmy myślą o tych, którzy przez wiele ostatnich lat na próżno czekali (…) tegorocznej Wigilii. Tego przyjścia Boga do Polski. (…) My doczekaliśmy. Niech oto naszym zadaniem życia będzie, by ci co po nas przyjdą, nie żałowali nas, ni też przeklinali”.
Pamiętać trzeba, że odzyskaniu niepodległości towarzyszyła ogromna bieda części warstw społecznych, jednak i tam musiały być świąteczne elementy, takie jak gałązki iglastych drzew czy nawet jeszcze, jak w dawnym ludowym zwyczaju, snopy zboża. Poza tym świąteczne dania, opłatek, życzenia, Pasterka. Pod biały obrus, którym nakrywano stół, kładziono siano. W chłopskich domach wrzucano je po prostu pod stół, co stanowiło dużą uciechę dla dzieci, które lubiły w nim baraszkować.
Wigilię szczególnie wystawnie obchodzono w majątkach ziemiańskich, których zwyczaje stały się podstawą dzisiejszych polskich tradycji wigilijnych. Zupy, różne rodzaje ryb, placuszki z makiem i miodem, kutia stanowiły kulinarną podstawę wieczerzy wigilijnej. Wcześniej zakupione na targach smakołyki wieszano na choinkach, a ich świąteczne podjadanie również składało się na rodzinne, radosne święta Bożego Narodzenia.
MD