Historia
Powstańcza przysięga i atak na Łaskarzew

Powstańcza przysięga i atak na Łaskarzew

27 stycznia 1863 r. Ignacy Mystkowski, były oficer legionu polskiego na Węgrzech, skutecznie zaatakował placówkę kilkunastu żołnierzy rosyjskich strzegących mostu kolejowego na Liwcu pod Łochowem, zdobył stację, następnie rozbroił przejeżdżających pociągiem 11 oficerów carskich.

Łączność kolejowa z Petersburgiem została czasowo przerwana. Tego dnia gubernator cywilny lubelski Antoni Boduszyński tak pisał do margrabiego Wielopolskiego o sytuacji w Siedlcach: „Wskutek drugiego raportu naczelnika pow. siedleckiego nr 1330 wydałem stosowne zarządzenie o wyasygnowaniu sumy potrzebnej na utrzymanie 60 aresztowanych osób cywilnych, w więzieniu siedleckim osadzonych”. Wśród aresztowanych znaleźli się m.in. wójt gminy Stok Lacki i wójt gminy Strzała k. Siedlec podejrzani o sprzyjanie powstańcom. Obowiązki ich powierzono innym osobom dla „zabezpieczenia należytego biegu służby”. Z kolei naczelnik pow. łukowskiego Antoni Rzewuski pisał do gubernatora lubelskiego: „Rozpędzone bandy wichrzycieli tułające się w okolicznych lasach, napełniają trwogą spokojnych mieszkańców, przytrzymują posłańców idących z ekspedycjami rządowymi do biura powiatu, takowe otwierają, a nawet miały miejsce dwa krwawe wypadki. Zabito bowiem na polach dóbr Role o wiorst 5 od Łukowa położonych, kozaka z komendy w Łukowie kwaterującej, nazwiskiem Siemion Ewłantiew będącego w tamtych stronach na egzekucji i raniono pod wsią Gołaszynem o wiorst 3 od Łukowa żołnierza jadącego ze sztafetą wojskową. O wypadkach tych władza wojskowa zawiadomiona została i celem wyśledzenia i ujęcia sprawców codziennie wysyłane są w okolice Łukowa oddziały z pułku kostromskiego tu konsystującego. Wojsko dotąd aresztowało w Łukowie wiele osób cywilnych z różnych miejsc i różnego stanu. O zakomunikowanie sobie listy imiennej aresztowanych wezwałem naczelną władzę wojskową, skoro tylko takową pozyskam, przedstawić ją Jaśnie Wielmożnemu Panu nie omieszkam. W końcu mam zaszczyt powtórnie prosić o decyzję, z jakiego funduszu aresztowanych żywić należy”. Podpisujący ten raport sekretarz Kulesza nie mógł, oczywiście, jeszcze wiedzieć, że tego dnia pod wsią Świdry na trasie z Łukowa do Kocka znaleziono zwłoki płk. Srezniewskiego z kostromskiego pułku piechoty i denszczyka (służącego). którzy wracali z Lublina do Siedlec wozem konnym. Ok. północy tego dnia znaczna liczba powstańców uzbrojonych napadła na miasto Węgrów – pisał burmistrz Węgrowa Urbanowicz do naczelnika pow. siedleckiego Aleksandra Dychniewicza: „…Licznymi wystrzałami z ręcznej broni nas działających znagliła powrócić bezczynnie do kancelarii magistratu. Resztę nocy spędziliśmy wśród przerażenia, patrząc się na znaczne masy wciąż przybywającego ludu” – donosił dalej. Dzisiaj już wiemy, że powstańców zgromadzili w Węgrowie 21-letni Władysław Jabłonowski, uczeń szkoły genueńskiej, i 36-letni Jan Matliński ps. Sokół, właściciel ziemski. Oddział „Sokoła” rekrutował się z robotników cukrowni w Sokołowie Podl. i proskrybowanych, którzy woleli raczej śmierć ponieść w walce, niż służyć latami gdzieś daleko w wojsku rosyjskim. Janów Podl. był w rękach zgrupowania Rogińskiego. Nie tylko mundurowano tam strzelców, ale część gotowych powstańców złożyła tego dnia następującą przysięgę: „My niżej podpisani, zawezwani przez rząd centralny, przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu, Przenajświętszej Dziewicy i Wszystkim Świętym, że włożoną na nas przez rząd centralny Królestwa Polskiego służbę pełnić będziemy wiernie i uczciwie; że wszelkie powierzone nam tajemnice dochowamy święcie i nienaruszenie, i że dla dobra Ojczyzny gotowi jesteśmy poświęcić życie i przelać krew naszą do ostatniej kropli. Jeśli w czem nie dochowamy niniejszej przysięgi, tak nas skarz Panie Boże i Jego Święta Męka. W dowód czego całujemy Krzyż i Świętą Ewangelię”. Zapewne czytający tę przysięgę Roman Rogiński nie dopuszczał nawet myśli, że pod groźbą utraty życia złamie ją jako jeden z pierwszych.

27 stycznia szlachta z okolic Garwolina zgromadziła się ze wsi Rowy pod Łaskarzewem. Zawiadomiony o tym W. Lewandowski natychmiast tam pojechał. Jak zapisał W. Przyborowski: „Zebrana szlachta piorunowała przeciw półgłówkom, którzy nic nie mają do stracenia i kraj w nieszczęście strącają i oświadczyła Lewandowskiemu, że nic nie da – ani pieniędzy, ani koni, ani żywności, niech sobie piją piwo ci, którzy je nawarzyli”. Powstańczy naczelnik województwa ostro skrytykował to stanowisko, zagroził szlachcie karą i wezwał do walki. Przed świtem 28 stycznia płk Walenty Lewandowski zaatakował rodzinne miasto Łaskarzew. W ataku oprócz młodzieży szlacheckiej wzięli udział mieszczanie z Maciejowic i włościanie okolicznych wsi, razem ok. 130 osób. Atak był źle przygotowany i powiódł się połowicznie. Lewandowski ocenił go później bardzo pesymistycznie: „Pod ogniem rosyjskim wszystko pierzchło i znów zostałem sam jeden”. Innego zdania był burmistrz Łaskarzewa Boreysza, który tak pisał o tym do gubernatora lubelskiego: „W nocy 16/28 b.m. ok. godz. 6.00 nad dniem w mieście Łaskarzewie był napad na wojsko jednej sapernej roty III batalionu konsystującego w tutejszym mieście. Uderzający na wojsko otoczyli koszary, czyli domy, w których byli saperzy rozlokowani i strzelali. Rota zaś scentrowana była za miastem w domku, gdzie zarazem była ich kuchnia i po wzajemnych strzałach tak uderzający jako i wojskowi z Łaskarzewa ustąpili. Jednego wiejskiego człowieka w sukmanie na śmierć zabito”. Był to sołtys z Dłużewa. Ustępujący saperzy aresztowali ks. wikarego tutejszego kościoła Brzezińskiego i lekarza Chałuszczyńskiego oraz J. Lewandowskiego.

Józef Geresz