Sport
archiwum M. Staręgi
archiwum M. Staręgi

Powtórzyć ubiegły sezon

Rozmowa z Maciejem Staręgą, biegaczem narciarskim, zawodnikiem UKS Rawa Siedlce i reprezentantem Polski.

Masz za sobą pierwszy start, ale też długi okres przygotowań do sezonu. Jak je oceniasz?

Przygotowania w tym roku były nieco inne niż w poprzednich latach, bo więcej czasu spędziliśmy ma zajęciach wysokogórskich. Podyktowane to było tym, że w bieżącym sezonie nie mamy takich imprez jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata, tym samym jest to chwila na „eksperymenty”. Kiedyś już mieliśmy podobne przygotowania, mam więc w tym doświadczenie. Zobaczymy, jak będą nam się układać starty.

Jeżeli chodzi o choroby i kontuzje, to, na szczęście, omijały mnie w tym okresie. Mam więc nadzieję, że jestem dobrze przygotowany do sezonu.

 

Gdzie odbywały się treningi wysokogórskie?

Nasze bazy to głównie Ramsau am Dachstein w Austrii. Mieszkaliśmy pod kolejką wysokogórską na wysokości 1,6 tys. m i biegaliśmy na lodowcu znajdującym się 2,5 tys. m n.p.m. Ponadto przebywaliśmy też we włoskim Livigno i szwajcarskim Davos, który był ostatnim obozem przed startem w Pucharze Świata.

 

Czy przed tymi specjalistycznymi zajęciami narciarskimi miałeś treningi z przygotowania fizycznego?

Na początek przygotowań byliśmy w Ramsau. Potem mieliśmy trochę ogólnego przygotowania w Zakopanem i Czechach. Następnie wyjechaliśmy na zawody na nartorolkach do Norwegii.

 

Kiedy rozpoczęły się przygotowania?

Na początku maja.

 

Czyli odpoczynek był krótki?

Poprzedni sezon skończyliśmy na początku kwietnia.

 

Tak długi okres przygotowań nie jest nużący?

To już mój 13 sezon w Pucharze Świata, a więc trochę się tego nazbierało. Czy nie jest to nużące? To jest po prostu moje życie, które bardzo lubię. Powoli jednak muszę patrzeć już w innym kierunku, bo kiedyś ta kariera się skończy. Powiem szczerze, że jest bliżej jej końca niż dalej. Z wiekiem to wszystko bardziej mnie cieszy i jestem do tego bardziej przyzwyczajony.

 

Zaryzykuję twierdzenie, że gdybyś nie robił tego, co teraz, to chyba czegoś by Ci brakowało.

Chyba tak. Wydaje mi się, że dalsza moja przyszłość też będzie związana ze sportem. Bez względu, co by się nie działo.

 

Trener? Działacz?

Zobaczymy, jak się życie potoczy i jaka trafi się funkcja. Oprócz działania w sporcie będę też aktywny po karierze, bo lubię być sprawny fizycznie.

 

Masz to w genach?

Trzeba przyznać, że sport uzależnia.

 

Oczywiście w sensie pozytywnym.

Jak najbardziej.

 

Jak wygląda kalendarz dalszych startów w Pucharze Świata?

Kolejne zawody po Ruce będą w szwedzkim Gallivare, tam nie będzie jednak sprintu. Natomiast w następnych zawodach, w Ostersund zostanie rozegrany bieg sprinterski techniką klasyczną. Na zakończenie turu skandynawskiego mamy jeszcze norweski Trondheim i start w sprincie, ale technika łyżwową. Zawody będą odbywać się z tygodnia na tydzień jeszcze w tym roku.

 

Czyli główne będziesz startował w sprintach i ewentualnie dodatkowo w biegach dystansowych?

Tak, głównie w sprintach. Inne zawody podnoszą moją dyspozycję, więc staram się startować i nie ukrywam, że tam też walczę o jak najlepsze miejsca. Wiadomo, że moje predyspozycje fizyczne są trochę inne i nie jestem w stanie być na takim poziomie, jak najlepsi na dystansie, ale to zawsze bardzo dobre przygotowanie pod kolejne sprinty.

 

Jeżeli chodzi o nowy rok, to starty w Pucharze Świata będą też przeplatane udziałem w innych zawodach?

Na przełomie roku mamy Tur de Ski. To jedna z docelowych imprez dla nas.

 

Wystartujesz tam w całym cyklu zawodów?

Trener dał mi dowolność podjęcia decyzji, czy chcę wystąpić w całym cyklu, czy tylko w części. W moim przypadku wystartowanie w całym cyklu jest bardzo obciążające, a ja muszę się skupić na tych zawodach, na których zrobię jak najlepszy wynik i będę mieć z tego dużą radość. Przebiegnięcie Tur de Ski to duże osiągnięcie, ale potem może mnie to dużo kosztować.

 

Po Tur de Ski są kolejne zawody w Pucharze Świata, a potem też start w mistrzostwach Polski.

Mistrzostwa naszego kraju są przewidziane na 9 i 10 marca, tak więc jest jeszcze do nich sporo czasu. Przed nimi mamy starty w lutym w USA i Kanadzie w ramach Pucharu Świata, na które najbardziej liczę i się cieszę.

 

Do zawodów w tych krajach  masz sentyment i zawsze tam dobrze wypadałeś.

Muszę przyznać, że mam sentyment do USA i Kanady, dlatego czekam na te starty.

 

Jakie cele stawiasz sobie na ten sezon, co chcesz osiągnąć?

Myślę, że utrzymanie poziomu z poprzedniego sezonu to już będzie duże osiągnięcie. Widać, że poziom w zawodach Pucharu Świata wzrasta z każdym sezonem, a ja, jak mówiłem, jestem coraz starszy, a nie młodszy. Zatem utrzymanie dyspozycji z ostatniego sezonu byłoby dobre, tym bardziej że był on najrówniejszy w mojej karierze, z wieloma dobrymi miejscami. Gdyby jeszcze dorzucić do tego wisienkę na torcie i znaleźć się w dziesiątce jednych zawodów Pucharu Świata, to byłbym szczęśliwy.

 

Nastawiasz się na sprinty i siłą rzeczy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, gdzie są zaliczane łącznie sprinty i biegi dystansowe, nie będziesz wysoko.

Tak, ale jest też klasyfikacja obejmująca tylko sprinty i w tamtym sezonie udało mi się być w okolicach 20 miejsca.

 

Edycja Pucharu Świata w biegach narciarskich w sezonie 2023/24 została zainaugurowana tradycyjnie w fińskiej Ruce. W biegu sprinterskim techniką klasyczną zająłeś 54 miejsce, natomiast na 10 km, też klasykiem, byłeś 70. Jak oceniasz te pierwsze starty?

Jak na pierwszy start, to mam mieszane uczucia. Weszliśmy w Puchar Świata bez żadnych zawodów przed tą rywalizacją, co sprawia, że jest ciężej wskoczyć na odpowiedni poziom. Natomiast widać, że stawka zawodników jest wyrównana i mocna, bo przegrywając o 8 s w sprincie, jest się na 54 miejscu.

 

Czy wszystko zagrało pod względem technicznym, przygotowań do zawodów?

Jeżeli chodzi o narty i samą technikę, to wszystko było ok. Pod względem wytrzymałościowym również dobrze. Natomiast najbardziej brakuje dynamiki i szybkości, które uzyskuje się z kolejnymi startami, bo to pozwala osiągnąć wyższy poziom.

 

Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Andrzej Materski