Historia
Pozorne triumfy (20-23 maja 1831 r.)

Pozorne triumfy (20-23 maja 1831 r.)

20 maja armia główna Dybicza w sile około 35 tys. żołnierzy wyruszyła trzema kolumnami przez Węgrów, Sokołów i Rogów do Grannego. Nad Kostrzyniem pozostała jedynie grupa Pahlena II w sile ok. 13 tys. żołnierzy.

Sam Pahlen przybył do Siedlec i zamieszkał w pałacu KWP. Otrzymał rozkaz, żeby trzymać swoje siły skupione pod Suchą i osłaniać Siedlce, a w razie silniejszego nacisku cofać się w kierunku Brześcia i połączyć się z Rosenem.

Tymczasem gen Łubieński zadecydował o akcji na Ciechanowiec. Dowodził nią płk Jakub Lewiński. Pociągnął on z piechotą i kawalerią bocznymi drogami, by obejść to miasto od strony Siemiatycz, natomiast płk Jastrzębski z trzema pułkami piechoty pomaszerował traktem, gdyż miał w swej kolumnie wozy taborowe. Carski garnizon ciechanowiecki obsadził most na Nurcu i przygotowywał się do obrony. Wobec wyraźnego okrążenia miasta i beznadziejności walki Rosjanie poddali Ciechanowiec. Polacy wzięli do niewoli komendanta miasta mjr. Siwcowa, 170 żołnierzy i oficerów, zabrali magazyn prowiantowy i wyposażenie lazaretu.

W nocy spotkali się w Ciechanowcu: gen. Łubieński i maszerujący do Puszczy Białowieskiej gen. Chłapowski. Po uzgodnieniu sytuacji Łubieński cofnął się do Nura. Dalej na północy gwardia W.Ks. Michała bez walki opuściła Łomżę. Jak wspominał potem Podlasiak I. Radziejowski, w ręce Polaków wpadły jej bagaże i furaż. Ze zdobycznych tłumoków żołnierze i ludność cywilna zaopatrzyli się w bieliznę, kożuszki, mundury, dywany i inne kosztowne rzeczy. 21 maja feldm. Dybicz dokonał przeprawy pod Grannem, przerzucając dwa mosty na Bugu za pomocą statków i wykorzystując brody dla kawalerii. Po południu przeszła straż przednia, wieczorem część grenadierów i gwardia W.Ks. Konstantego.

21 maja Polacy deptali po piętach uciekającej gwardii W.Ks. Michała. Pochodzący z Łańcuchowa koło Łęcznej K. Suffczyński wspominał: „Wszędzie po drodze leżały zdechłe ich konie niesłychanie rozdymane, które z braku owsa żytem karmili”. Kozacy nahajkami ostro popędzali rosyjskich maruderów do szeregów. „Ok. godz. 15.00 ujrzałem przed sobą Tykocin” – zanotował mjr Kruszewski. Były wikariusz z Kodnia ks. T. Puchalski zapisał o walkach w Tykocinie: „Nacierając żwawo na tylną straż nieprzyjaciela w mieście ukrytą, przebiegłszy ulicę na placu przed statuą Czarnieckiego koń mój rannym w nos bagnetem został, pod płk. Langermannem [ochotnik z Francji – JG] konia ubito na moście, którego n-pl cofając się popsuł. Ja w ten moment kazałem parkan rozebrać i most naprawić. Pułk 1 str. przedniej na moście i grobli dużo ucierpiał od strzałów armatnich”.

Wódz Naczelny meldował RN, że Gwardia została wyparta z granic Królestwa Polskiego. Tego dnia spóźniony gen. Umiński dopiero dowiedział się o marszu Dybicza ku Bugowi, o słabych siłach Pahlena II w Suchej i że n-pl okopuje się w Międzyrzecu Podl. 22 maja Umiński podjął działania częścią swych sił.

Płk. Millera z brygadą kawalerii wyprawił przez Sokołów na Krzemień i Granne, gen. Tomickiego z bryg. kaw. przez Trzebuczę, Mokobody, Chodów ku Siedlcom, płk. Wronieckiego z pięcioma szwadronami i trzema baonami ku Bojmiu. Resztę (sześć baonów) zatrzymał w Kałuszynie i Janowie, obawiając się gen. Kreutza.

22 maja gen. Łubieński dowiedział się o marszu wojsk Dybicza na Nur i zajęciu Ciechanowca przez Rosjan. Niestety popełnił wtedy błąd taktyczny. Podzielił swe wojsko na dwie części: większość piechoty, kawalerii i artylerii wysłał przodem pod dowództwem gen. Józefa Kamieńskiego, sam zaś z czterema baonami piechoty, 6 szwadronem jazdy i dziesięcioma działami pozostał niepotrzebnie w Nurze do wieczora. Tymczasem 3 km powyżej Nura zastąpiło mu drogę silne zgrupowanie rosyjskie. Gdy przy zapadającym zmroku maszerował przez podmokły las, naprzeciw wyjechał rosyjski gen. Berg, który oznajmił mu, że jest otoczony, i zaproponował złożenie broni. Gen. Łubieński dumnie odpowiedział, że potrafi się uwolnić. Rozgorzała zacięta walka. Polskiego dowódcę wspierał radami gen. Henryk Kamieński. Szarża polskiej kawalerii została jednak odparta. W chaosie walki i ucieczce na własną rękę niektórych oddziałów, sytuację uratowała brygada piech. płk. Jana Krasickiego (szwagra gen. Pradzyńskiego), która odparła trzy szarże kirasjerów rosyjskich. Młodzi żołnierze z 14 pp, uzbrojeni przeważnie w kosy, własnymi rękami przeciągali przez bagna porzucone działa. Pod osłoną czworoboków piechoty, po trzech godzinach boju, udało się przerzucić kawalerię i artylerię przez rzeczkę Zuzelę i przebić w kierunku Czyżewa. W liście do żony gen. Łubieński pisał: „Korpus którym dowodziłem, dzięki szczególnej łasce Boskiej okrył się chwałą, bo otoczony ze wszystkich stron bez żadnej nadziei wyjścia, wydobył się bez żadnej prawie straty. Bogu dzięki za to składam”.

Wbrew zapewnieniom generała, były jednak poważne straty: 100 żołnierzy zabitych i rannych, a 150 wziętych do niewoli. Samotnie przedzierał się kpt. Jan Moniuszko, ojciec przyszłego kompozytora. 22 maja, w niedzielę, w pierwszy dzień Zielonych Świąt, na rynku w Tykocinie, w obecności mieszkańców zgromadzonych pod starym posągiem hetmana Czarnieckiego, urządzono ołtarz i odprawiono nabożeństwo dziękczynne i za poległych, których równocześnie grzebano. Tu do gen. Skrzyneckiego dotarł pierwszy meldunek gen. Łubieńskiego o przeprawie Dybicza pod Grannem. Wódz Naczelny wydał rozkaz do odwrotu. 22 maja gen. Chłapowski wysłał podjazd na zajęcie Brańska i zaatakował Bielsk Podlaski. Tu zmusił do złożenia broni batalion rosyjskich ozdrowieńców i wcielił do swego oddziału miejscowych ochotników. Niestety w obu miastach pozostawiono nienaruszone magazyny rosyjskie. Tego dnia z Siedlec Rosjanie wysłali w głąb Rosji sporą partię więźniów politycznych. Znajdował się wśród nich aresztowany za patriotyczne kazania ks. Jan Ossoliński z Międzyrzeca Podlaskiego. Trudno powiedzieć, czy zasięgnięto w tej sprawie opinii bp. Gutkowskiego w Janowie Podlaskim.

Józef Geresz