
Pracownicy kontra prezes
Przypomnijmy: kilka tygodni temu pracownicy przedsiębiorstwa skierowali list do radnych miasta. Informowali w nim o dramatycznej sytuacji spółki, wskazując na poważne błędy w jej zarządzaniu. W piśmie wyrazili obawę, że prowadzone remonty mogą doprowadzić do nałożenia kar na firmę, a przede wszystkim uniemożliwią zapewnienie ciepła mieszkańcom w sezonie grzewczym. Pracownicy odnieśli się także do polityki kadrowej prowadzonej przez prezes spółki sprowadzającej się do częstej wymiany osób na kierowniczych stanowiskach.
Sygnatariusze listu zwrócili się do radnych z prośbą o interwencję w ratowaniu spółki, nie wykluczając akcji protestacyjnej.
Niedługo po otrzymaniu pisma doszło do spotkania prezydenta Andrzeja Sitnika z pracownikami. Jego konsekwencją było kolejne pismo wystosowane przez załogę PE do radnych. Czytamy w nim, że spotkanie nie spełniło oczekiwań zatrudnionych, którzy mieli nadzieję na konstruktywną dyskusję, tymczasem usłyszeli o trudnej sytuacji gospodarczej w kraju i dobrej pracy prezes przedsiębiorstwa. „Jesteśmy bardzo rozczarowani postawą prezydenta. Wygląda na to, że los spółki, załogi i przede wszystkim mieszkańców Siedlec jest mu obojętny” – napisali pracownicy.
Nie dopuścić do protestu
Grupa radnych, zaniepokojona sytuacją w PE, zgłosiła wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta. Podczas obrad, które odbyły się 16 września, domagano się wyjaśnień dotyczących spraw kadrowych i technicznych, a przede wszystkim oczekiwano rozwiązania konfliktu wewnątrz spółki. W sesji uczestniczyła delegacja pracowników przedsiębiorstwa z transparentem „stop podwyżkom”.
Robert Chojecki, włączając się w dyskusję, zwrócił się do prezydenta miasta i prezes PE: – Musicie państwo zdawać sobie sprawę, że pracownicy są sercem przedsiębiorstwa. Nikt z was nie zrobi tego, co oni. Jesteście państwo silni ich siłą, wiedzą i doświadczeniem. To oni przygotowują miasto do sezonu grzewczego. Jeżeli będzie ciepło, to dzięki nim, a nie dzięki prezydentowi Sitnikowi czy prezes Komar – podkreślił wiceprzewodniczący rady miasta, dodając, że „nie ma czasu na kłótnie, eksperymenty, realizację własnych ambicji czy jakiejś polityki”. – Czy wyobrażają sobie państwo protest pracowników przedsiębiorstwa w przededniu zimy? – pytał retorycznie R. Chojecki.
Z kolei Mariusz Dobijański poinformował, że zastanawia się nad złożeniem wniosku o dymisję prezes PE, „żeby zamienić niepokój w spółce na względną stabilizację i optymizm”. Dodał, że liczy jednak na to, iż to, co usłyszy od prezydenta i prezes, pozwoli na uniknięcie takiego kroku. – Skala zmian, jaka nastąpiła w przedsiębiorstwie w ciągu ostatniego czasu na stanowiskach kierowniczych, ma prawo budzić obawy. Zapowiedź sporu zbiorowego jest argumentem, którego prezydent nie może pominąć. Należy skupić się na rozwiązywaniu problemów, a nie ich mnożeniu. Narastający spór w przedsiębiorstwie zwiększa niepokój przed zimą. Mieszkańcy miasta czekają na konstruktywne rozwiązania, które pozwolą zapewnić ciepło. Brak współpracy prezes z członkami załogi nie rokuje optymistycznie – zauważył radny.
Tak złej atmosfery nie było
Marlena Puzia zwróciła uwagę, że za czasów prezydentury A. Sitnika spółka wypłaciła miastu ponad 20 mln zł z tytułu dywidend. – Czy to jest służebna rola spółki? – dopytywała radna, chcąc dowiedzieć się, jak to mogło wpłynąć na podwyżkę cen ciepła.
Głos zabrał również przedstawiciel pracowników przedsiębiorstwa. – Załoga nie jest nastawiona na to, żeby przeszkadzać w tym, aby miasto nie miało ciepła. Pracujemy ponad swoje siły – zauważył. – Żaden z dotychczasowych prezesów nie odważył się na to, aby w jednym czasie modernizować cztery kotły. Nikt nie był samobójcą. Nie ma bezpieczeństwa energetycznego. Nieprawdą jest, że załoga nic nie mówiła i nie informowała. Los firmy jest w państwa rękach – podkreślił.
Z kolei była już pracownica spółki dodała, że tak złej atmosfery w firmie nigdy nie było. – Pracuję już gdzie indziej, dlatego mam odwagę to powiedzieć. Kiedyś, gdy była awaria spotykaliśmy się i pracowaliśmy wspólnie nad rozwiązaniem problemu. Teraz pracownicy boją się rozmawiać ze sobą. Działania pani prezes prowadzą do chaosu, zamieszania. Ludzie nie wiedzą, co mają robić, bo pani prezes zmienia decyzję z godziny na godzinę – zwróciła uwagę.
Miasto zabezpieczone
Prezydent zabierając głos, stwierdził że nie ma możliwości udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania i poprosił o skierowanie ich formie interpelacji.
– W rozmowie z radą nadzorczą spółki byłem zapewniany, że jesteśmy zabezpieczeni na nadchodzący sezon. Remonty kotłów przeprowadzane są zgodnie z przyjętym harmonogramem i przedsiębiorstwo jest w stanie zapewnić ciepło. Nie ma opcji, aby nałożono na nas kary za modernizację kotła, bo ta może być tylko wtedy, gdy kocioł zostanie sprzedany lub wydzierżawiony. Co do dywidend – wcześniej były wypłacane zaliczkowo. W 2019 r. wprowadziłem zasadę, aby były wypłacane dopiero wtedy, gdy spółka będzie miała dochód – tłumaczył A. Sitnik. Prezydent podkreślił, że sytuacja we wszystkich przedsiębiorstwach energetycznych jest trudna, a jej powodem są m.in. bardzo wysokie koszty opłat za emisję dwutlenku węgla. Tylko w tym roku siedlecka spółka będzie musiała zapłacić ponad 60 mln zł za emisję CO2. A. Sitnik zapewnił, że na skargi pracowników reagował szybko, ale liczył na ich rozwiązanie w firmie, a nie na forum miasta.
Sztucznie wywołany problem?
– Przykro słuchać tych zarzutów – przyznała M. Komar, prezes PE. – W 2017 r. wszedł przepis, który nakazał spółce dostosować się do przepisów unijnych. Walczę o to, żeby przedsiębiorstwo nie zostało zamknięte. W ciągu krótkiego czasu musiałam zrobić wiele, aby dostosować spółkę do standardów unijnych, żeby mieszkańcy mieli komfort cieplny. Wysiłek, który został wykonany w 2021 r., jest nieporównywalny do żadnego innego roku. Nigdy nie trzeba było podjąć tak wielu inwestycji w tak krótkim czasie – podkreśliła prezes, deklarując, że zapotrzebowanie miasta na ciepło będzie zapewnione. – Jesteśmy w stanie grzać dwoma kotłami. Pozostałe urządzenia zostaną uruchomione do końca roku – podkreśliła M. Komar. Zaznaczyła, że choć sezon grzewczy formalnie się jeszcze nie rozpoczął, to poszczególni odbiorcy mogą zgłaszać zapotrzebowanie na ciepło i natychmiast je otrzymają. Prezes dodała, że cała sytuacja, jej zdaniem, została sztucznie wywołana tylko po to, żeby wywołać panikę wśród mieszkańców.
HAH