Prądem w nadciśnienie
Do zabiegu kwalifikowane są osoby, którym nie pomogło leczenie przynajmniej trzema lekami hamującymi nadciśnienie. Pierwsze dwa zabiegi denerwacji tętnic nerkowych odbyły się w bialskim szpitalu 21 czerwca. Trzy dni później spotkaliśmy się z pacjentami, którzy poddali się takiemu leczeniu. Chorzy nie uskarżali się na żadne dolegliwości. Przechodzili tzw. badanie holterowskie, polegające na 24-godzinnej kontroli ciśnienia krwi.
– O zabiegu powiedział mi doktor Kurianowicz. Tłumaczył, że daje dobre efekty – mówi Leszek Kania z Międzyrzeca Podlaskiego, tłumacząc, że z nadciśnieniem tętniczym boryka się od siedmiu lat. – Przez cały czas musiałem przyjmować tabletki. Gdybym o nich zapomniał, byłoby naprawdę źle. Dlaczego się zdecydowałem? Nie chciałem czekać, aż przywiozą mnie do szpitala na sygnale. Skoro jest jakiś sposób na poprawę zdrowia, to czemu z niego nie skorzystać? Pierwsze efekty już widać – cieszy się pan Leszek.
Z zabiegiem duże nadzieje wiąże także Stanisław Borysiuk z Białej Podlaskiej. Przyznaje, iż czuje się dobrze, ale o wynikach terapii przekona się wtedy, gdy wyjdzie ze szpitala i wróci do codziennego życia.
Docierają do nerki
– Zabieg denerwacji to nowatorska metoda leczenia nadciśnienia tętniczego. Polega on na termicznym uszkodzeniu nerwowych włókien współczulnych, znajdujących się w ścianie tętnic nerkowych. W wyniku takiego działania dochodzi do obniżenia ciśnienia – wyjaśnia kardiolog Robert Wróbel. – W czasie zabiegu przez tętnicę udową wprowadzamy choremu cewnik z elektrodą ablacyjną. Docieramy nim aż do ujścia tętnicy nerkowej a potem – mówiąc potocznie – co kilka centymetrów przypalamy ściany tętnicy. Poszczególne etapy obserwujemy na monitorach. Mamy też specjalny rejestrator, który pokazuje spadek oporu włókien nerwowych i efekt działania tego zabiegu. Kwalifikacja do takiego typu leczenia jest bardzo rygorystyczna. Planowaliśmy, że 21 czerwca poddamy denerwacji trzech pacjentów. Podczas wstępnych badań musieliśmy wykluczyć jednego z nich – mówi R. Wróbel.
Bez refundacji, ale za darmo
Odnerwienie tętnic nerkowych jest stosunkowo nową metodą leczenia nadciśnienia. Na świecie stosowana jest od dwóch, trzech lat. W Polsce taki zabieg wykonywany jest jedynie w ośrodkach uniwersyteckich i klinicznych, m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Łodzi.
– Teraz do tej prestiżowej grupy dołączył bialski szpital, który ma rangę wojewódzką. Jesteśmy drugą placówką w województwie lubelskim – po szpitalu klinicznym w Lublinie – która wykonuje tego rodzaju świadczenia. Kwalifikację i zabieg przeprowadzili nasi specjaliści – zaznacza Joanna Kozłowiec, rzecznik bialskiego szpitala, dodając, iż denerwacja nie jest refundowana przez NFZ. – Wszystkie placówki, które podejmują się takiego leczenia, wykonują ją ze środków własnych. Podobnie będzie w naszym szpitalu. Trudno nam mówić o jednorazowym koszcie. Odnerwianie nie zostało wycenione przez NFZ. Mogę jedynie powiedzieć, że cena materiałów wykorzystanych podczas zabiegu (m.in. cewnika i elektrody ablacyjnej) oscyluje w granicach 20 tys. zł. Potrzebny jest też odpowiedni sprzęt. Nasi lekarze pracowali na urządzeniach użyczonych przez jedną z firm. Nie ponosiliśmy za to żadnych kosztów. Za świadczenie nie płacili również pacjenci – wyjaśnia J. Kozłowiec.
Zabieg denerwacji, który przeprowadzono w bialskim szpitalu, nie był akcją jednorazową. Jeśli będzie taka potrzeba, miejscowi kardiolodzy są gotowi do wykonania kolejnych. Liczą, że władze NFZ w najbliższym czasie zdecydują się na refundację odnerwiania tętnic nerkowych. Kiedy zapadnie taka decyzja, bialski szpital nie będzie musiał przechodzić tzw. okresu przejściowego, związanego ze szkoleniem lekarzy i przygotowaniem technicznym. Denerwacja jest zabiegiem inwazyjnym, ale przeprowadzający ją kardiolodzy nie odnotowali do tej pory jakichś szczególnych powikłań. Zabieg trwa od jednej do dwóch godzin.
Dynamiczny rozwój
Wprowadzenie innowacyjnej metody leczenia nadciśnienia tętniczego to tylko jeden z wielu sukcesów bialskiej kardiologii inwazyjnej.
– Ten oddział to nasz perełka. W tym roku mija pięć lat od utworzenia pracowni hemodynamicznej, która pomogła w uratowaniu wielu ludzkich istnień. Dzięki niej pacjenci z objawami ostrego zespołu wieńcowego mają zdecydowanie większe szanse na przeżycie – mówi rzecznik szpitala.
Wśród nowinek, stosowanych na oddziale kardiologii było także wprowadzenie biodegradowalnych stentów, wykorzystywanych w leczeniu dróg wieńcowych. – Rozpuszczają się one samoistnie. Po dwóch latach nie ma nawet śladu po ich wszczepieniu. Udało się nam implantować już kilka takich stentów. Wszczepiamy też stymulatory i przygotowujemy się do przeprowadzania ablacji serca – wymienia R. Wróbel. Na koniec dodaje, iż w dziedzinie kardiologii nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów. – Spotykam się z wieloma specjalistami i obserwuję różnych lekarzy, także tych spoza naszego kraju. Nie jesteśmy gorsi – podkreśla.
AWAW