Pratulin – Zwola – Paryż
18 czerwca minęła kolejna rocznica urodzin tego wielkiego patrioty, jednej z najważniejszych postaci powstania styczniowego i emigracji popowstaniowej. Leon Feliks Korolec urodził się 18 czerwca 1829 r. w Pratulinie, który wówczas był spokojną podlaską wsią (czasy unickiej krwi i chwały miały przyjść dopiero za kilkadziesiąt lat). Był synem ogrodnika Macieja i Zofii z Cześniewskich. W 1847 r. wstąpił do seminarium duchownego w Janowie, które ukończył w 1852 r., uzyskując święcenia kapłańskie Po ukończeniu seminarium ks. Korolec pracował jako wikary w Sarnakach, Prostyni, Zbuczynie, Parczewie i Międzyrzecu. W 1861 r. został proboszczem parafii pw. św. Anny w Zwoli.
Parafia liczyła wówczas około 900 wiernych i leżała z dala od głównych traktów. To położenie miało ogromne znaczenie dla patriotycznej aktywności księdza. Zajmował się on bowiem nie tylko pracą duszpasterską. Od początku swego pobytu w Zwoli włączył się w działalność niepodległościową. Prowadził agitację patriotyczną wśród ludu wiejskiego, a właścicieli ziemskich namawiał do rozwiązania kwestii chłopskiej. Propagował też ks. Korolec idee niepodległościowe wśród duchowieństwa, brał udział w przedpowstaniowych zjazdach księży i zakonników. Był też przedstawicielem księży diecezji podlaskiej w kontaktach z głównymi postaciami konspiracji popowstaniowej. Gdy powstanie już wybuchło, proboszcze ze Zwoli pełnił w nim szereg ważnych funkcji. W lutym 1863 r. objął funkcję naczelnika cywilnego powiatu łukowskiego. Sprawował ją, przebywając w Zwoli i wypełniając obowiązki duszpasterskie, do września 1863 r. W organizacji narodowej występował wówczas pod pseudonimem Hipolit Dębowski i używał okrągłej pieczęci z Orłem i Pogonią oraz napisem w otoku: „Wojew. Podlaskie. Naczelnik ptu łukowskiego”.
Wiosną 1863 r. ks. Korolec udzielił schronienia innemu znanemu powstańcowi w sutannie, ks. Stanisławowi Brzósce, wikariuszowi z Łukowa. Ks. Brzóska, ranny w czasie bitwy pod Staninem w dniu 14 marca, leczył się początkowo w szpitalu w Łukowie, a następnie przebywał na rekonwalescencji w Zwoli. To tutaj miał otrzymać nominację na naczelnego kapelana wojsk powstańczych w randze generała. Wiosną i latem 1863 r. ks. Korolec wykonywał obowiązki naczelnika policji i organizatora wojskowego w powiecie łukowskim. Na jego polecenie właściciele dworów dostarczali żywność dla powstańców oraz pocztę dla potrzeb organizacji narodowej. W tym samym czasie współredagował wychodzące w Warszawie tajne pismo „Dzwon Duchowny”.
Po schwytaniu i straceniu pod koniec 1863 r. Władysława Rawicza, naczelnika cywilnego województwa podlaskiego, Romuald Traugutt mianował ks. Korolca na stanowisko komisarza pełnomocnego na województwo podlaskie, zaś gen. Michał Kruk-Heydenreich powierzył mu funkcję organizatora wojskowego w województwie. Wszystkie te funkcje sprawował ks. Korolec z ogromnym poświęceniem, zapewniając walczącym oddziałom zaopatrzenie i mundury. Taka działalność wymagała wielkiej odwagi, a w razie schwytania groziła księdzu ze Zwoli szubienica. Taki los spotkał proboszcza parafii Seroczyn ks. Wawrzyńca Lewandowskiego, powieszonego za sprzyjanie powstańcom 4 sierpnia 1864 r. w Seroczynie, czy wspomnianego ks. Brzóskę, straconego 23 maja 1865 r. w Sokołowie Podlaskim.
Pod koniec lutego 1864 r. zagrożony aresztowaniem ks. Korolec musiał opuścić Królestwo Polskie. Tropiony przez władze carskie i trapiony przez „piersiową chorobę”, czyli zapewne gruźlicę, schronił się w Galicji, tu został aresztowany przez Austriaków i wydalony z kraju. Na emigracji nie przestał służyć sprawie narodowej. Proponowano mu współpracę z wychodzącą w Lipsku „Ojczyzną”, jednak chcąc działać bardziej aktywnie, przeniósł się do Paryża. Tu włączył się do akcji mającej na celu połączenie różnych ugrupowań emigracyjnych w jedną organizację polityczną, która miałaby wznowić agitację patriotyczną w kraju, w szczególności wśród chłopów, i przygotować grunt dla nowego powstania. Działał również w Stowarzyszeniu Kapłanów Polskich, którego był skarbnikiem. Jego wysiłki pokrzyżowała jednak śmiertelna choroba, która 27 września 1865 r. zabrała tego młodego, zaledwie 36-letniego kapłana o – jak pisał mu współczesny – „silnym i nieugiętym charakterze”.