Historia
Źródło: W
Źródło: W

Prawda tkwi w szczegółach

Liczba naocznych świadków wydarzeń szybko maleje, dlatego rośnie rola usystematyzowanych badań naukowych jako źródła wiedzy o obozie. Ich wyniki mają charakter obiektywny i są niezmiernie istotne dla poznania prawdy historycznej - podkreślił dr Edward Kopówka, kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince, podczas promocji monografii poświęconej funkcjonującemu tam w latach 1941-44 obozowi pracy.

Publikacja autorstwa Sebastiana Różyckiego, Marka Michalskiego i E. Kopówki pt. „Obóz pracy Treblinka I” stanowi zwieńczenie badań, jakie na tym terenie prowadzono w ciągu ostatnich lat. Wzięli w nich udział naukowcy z Politechniki Warszawskiej i archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego, geolodzy, meteorolodzy. Książkę zaprezentowano 25 stycznia w Bibliotece Pedagogicznej im. H. Radlińskiej w Siedlcach.

O ponaddwuletniej pracy i jej wynikach opowiedział jeden z autorów monografii dr inż. S. Różycki z wydziału geodezji i kartografii Politechniki Warszawskiej. – Pierwszym krokiem było zebranie wszystkich danych dotyczących zarówno obozu pracy, jak i zagłady. Chodziło o relacje świadków, w których szukaliśmy aspektu przestrzennego. Na pierwszy plan wybieraliśmy wypowiedzi np. o tym, jak długo, daleko i jaką drogą szli więźniowie od obozu na skraj lasu, gdzie ich rozstrzeliwano. Pomagało nam to stworzyć tzw. mapy relacji zawierające: trasy przejść, położenia budynków czy lokalizację bram i furtek. Ważne były też materiały opisujące rzeczywistość nas otaczającą, czyli mapy, zdjęcia satelitarne, zdjęcia lotnicze aktualne i historyczne. Następnie naszym zamiarem było zintegrowanie tych wszystkich elementów w jednym środowisku informatycznym, którym są właśnie Systemy Informacji Przestrzennej. Dzięki tym nowoczesnym rozwiązaniom dane można było porównywać, nakładając je na siebie – wyjaśnił.

Aby uzyskać pełen obraz tego, jak obóz w Treblince funkcjonował, badacze wykorzystali zdjęcia lotnicze z lat 1940-1958, przedwojenne mapy topograficzne, dane ze skaningu laserowego, wyniki pomiarów georadarowych i grawimetrycznych oraz aktualne obrazy satelitarne.

 

Tajemnice obozu

Po zintegrowaniu danych i stworzeniu odpowiednich planów naukowcy przystąpili do badań archeologicznych.

Sprawdzono m.in. tzw. czarną drogę, która łączyła obóz zagłady z obozem pracy. – Z relacji więźniów wiemy, iż rozsypywano tam popiół pochodzący ze stosów spaleniskowych zlokalizowanych na terenie obozu zagłady. Dotychczas pobrane próbki nie wykazały obecności szczątków organicznych. Dlatego, wykorzystując technologie relacji przestrzennych, spróbowaliśmy wyznaczyć fragmenty czarnej drogi, gdzie znajdują się obszary spływu powierzchniowego. Naszym zdaniem można spodziewać się tam akumulacji szczątków ludzkich – stwierdził prelegent.

Badania przeprowadzono też na drodze znajdującej się wewnątrz obozu pracy. Tam również nie stwierdzono elementów biologicznych. S. Różycki przyznał, iż naukowcy zastawiają się nad wytypowaniem innych miejsc, by udowodnić, że rzeczywiście znajdują się tam szczątki ludzkie.

Archeolodzy przyjrzeli się też obniżeniom terenowym, których wokół budynku MWiM i najbliższych okolicach obozu zagłady jest blisko 100. – By wyjaśnić rolę tych zagłębień, w zeszłym roku podjęliśmy badania. Po przeanalizowaniu dostępnych materiałów związanych zarówno z technologią wykonania przedmiotowych elementów, jak i zdjęć lotniczych stwierdzono, że pozostałości w postaci obniżeń terenowych mogą być ziemiankami o funkcjach magazynowych, wykorzystywanych przez Armię Czerwoną. Badania archeologiczne z wykorzystaniem m.in. wykrywacza metalu potwierdziły tezę. W ziemiankach znaleziono elementy okucia skrzyń, fragmenty sztućców – opowiadał S. Różycki.

Z kolei na terenie, gdzie funkcjonowało śmietnisko przy sortowni, odkryto łuski, fragmenty nieśmiertelników, fasunek do niemieckich hełmów, guziki, a także zwęglone kości ludzkie.

 

Dowody zbrodni

– Prowadziliśmy również badania wykrywaczem metalu, skupiając się na łuskach. Jeśli pojawiało się ich zagęszczenie, a zdjęcia dodatkowo wykazywały w tych miejscach naruszenia ziemi, podejmowaliśmy działania. Łuski konsultowaliśmy z Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. Jego eksperci stwierdzili, iż zostały wystrzelone z karabinów maszynowych, co jednocześnie rzuca światło na to, jak wyglądały egzekucje – zaznaczył współautor książki, dodając, iż łuski, jakie odkryli archeolodzy, miały pewną cechę charakterystyczną: były zagięte w górnej części. Policyjni specjaliści stwierdzili, że do tej pory nie spotkali się z takimi łuskami. – Kiedy z jednej z nich wypadł rzemyk obłożony materiałem, postanowiliśmy prześwietlić je mikrotomografem rentgenowskim. Niestety, zagięcia blokują dostęp do środka. Podejrzewamy, że mogą to być tzw. nieśmiertelniki czasowe. Jeżeli to by się potwierdziło, to w łuskach mogą znajdować się karteczki z nazwiskami więźniów, strażników. Informacje te sprawiłyby, że miejsce to przestało być w końcu anonimowe – zwrócił uwagę naukowiec.

Znaczącym osiągnięciem było też odnalezienie i wydobycie szyny kolejowej z bocznicy zlokalizowanej na obszarze żwirowni. Było to możliwe dzięki wynikom analiz obejmujących archiwalne zdjęcia lotnicze i kompozycje zdjęć satelitarnych.

 

Masowe groby

Odkryto także trzy jamy grobowe. Znajdowały się one w miejscach trudno dostępnych. Dlatego wcześniej nikt ich nie badał. – W 2016 znaleźliśmy tam fragment kości ramienia mężczyzny, który nie przekroczył 15 roku życia, co zgadzałoby się z relacją, iż do obozu pracy byli też zsyłani nieletni – zaznaczył dr Różycki. – Natomiast w 2017 r. natrafiliśmy na kolejne masowe groby. Odkryliśmy w nich kość udową kobiety w wieku powyżej 22 lat i górną część czaszki, również kobiecą – dodał.

S. Różycki zapowiedział, iż w 2018 r. badania będą kontynuowane. Tym razem ekipa chce sprawdzić znajdujący się na terenie obozu zagłady i niedostępny dla zwiedzających leśny obszar. Zamierza do tego wykorzystać magnetometr. To urządzenie zapewniające bezinwazyjne badania, a więc zgodne z obowiązującym w Treblince prawem halachicznym, które zabrania naruszania miejsc i pochówku zwłok.

 

Inżynieria w służbie historii

Kierownik MWiM w Treblince E. Kopówka podkreślił, iż historycy, zwłaszcza zajmujący się okresem II wojny światowej, powinni sięgać po współczesne techniki badawcze posiłkujące się właśnie wiedzą inżynieryjną. – Daje ona konkretne informacje, a wyniki mają charakter obiektywny i są niezmiernie istotne dla poznania prawdy historycznej – zauważył. – Liczba naocznych świadków wydarzeń szybko maleje. Ich relacje są bardzo ważne, ale czasami niewystarczające. Zwłaszcza że są one podważane, podawane w wątpliwość. A z biegiem czasu takich sytuacji będzie jeszcze więcej. Dlatego rola usystematyzowanych badań naukowych jako źródła wiedzy o obozie jest nie do przecenienia – stwierdził E. Kopówka.

Promocji monografii, której wydanie było możliwe dzięki wsparciu resortu kultury i dziedzictwa narodowego oraz wydziału geodezji i kartografii Politechniki Warszawskiej, towarzyszyła również wystawa zdjęć Natalii Zalewskiej pt. „Zobaczyć zapomniane” oraz występ muzyczny Kacpra Jastrzębskiego.


W Treblince mieściły się dwa obozy: obóz pracy (Treblinka I) i zagłady (Treblinka II) położone 2 km od siebie. Obóz pracy powstał w 1941 r. Władze niemieckie stwarzały pozory, iż osadza się tam wyłącznie „element kryminalny”. Tymczasem do Treblinki zsyłano ludność cywilną w odwecie za akcje zbrojne polskiego podziemia, za nieprzestrzeganie godziny policyjnej, za podejrzenie o pomoc zbiegłym i ukrywającym się jeńcom radzieckim, za przejawy oporu przedstawicielom władzy okupacyjnej (np. popchnięcie żandarma). Początkowo obóz nosił nazwę „Arbeitserziehungslager” (Wychowawczy Obóz Pracy), później został oficjalnie nazwany „Der SS – und Polizeiführer im Distrikt Warschau Arbeitslager Treblinka”. W odróżnieniu od powstałego później obozu zagłady obóz pracy otrzymał nazwę Treblinka I. Osadzeni pracowali przede wszystkim w pobliskiej żwirowni, ale też przy usypywaniu wałów przeciwpowodziowych w Małkini, osuszaniu okolicznych bagien. Było to wyczerpujące. Niezdolni do pracy, chorzy zazwyczaj szybko umierali lub byli zabijani.

Likwidacja obozu rozpoczęła się 23 lipca 1944 r. Polaków zamknięto w baraku, natomiast teren zajmowany przez Żydów SS i strażnicy otoczyli kordonem. Wszystkim Żydom rozkazano wyjść z baraków i położyć się na placu twarzą do ziemi. Pozostałych więźniów strażnicy wyprowadzali małymi grupkami do lasu i tam rozstrzeliwali. Niemcy zniszczyli dokumentacje obozową, chcąc w ten sposób zatrzeć ślady swojej działalności. Ogółem przez Treblinkę I przeszło ok. 20 tys. osób, z czego około 10 tys. zmarło lub zostało zamordowanych.

Jolanta Krasnowska