Prawdziwa miłość przekracza granice
Ciotka, która przez lata zastępowała Hance rodzoną matkę, mawiała, że cierpienie i poniżenie to wspaniała szkoła pokory i najskuteczniejsze lekarstwo na pychę. „Pamiętaj dziecko, że pycha jest pierwszym grzechem głównym, a odarcie z niej choć jest bolesne, bywa też uzdrawiające” - powtarzała.
– Ciociu, gdybyś tu była… – westchnęła dziewczyna, zgarniając ręką stare fotografie. „Czas gasić światło. Jutro wielki dzień” – upomniała się w myślach.
Po prawie 30 latach Hanka miała spotkać swoją biologiczną matkę.
Poświęciła mi swoje życie
Wyjazd Lucyny do Szwecji pod koniec lat 80 ubiegłego wieku podyktowany był względami praktycznymi. Jechała zastąpić siostrę pracującą zagranicą w charakterze domowej pielęgniarki. Akurat brała ślub i planowała dłuższy pobyt w kraju. „Tylko na trzy miesiące” – błagała Lucynę. Młoda mężatka i matka pięcioletniej Hani początkowo niechętnie odniosła się do propozycji wyjazdu. Ostatecznie przekonała ją perspektywa zarobku i obietnica męża, że będzie troskliwym ojcem i do bólu wiernym słomianym wdowcem.
Czas rozłąki minął szybko… Kiedy w spodziewanym terminie powrotu mamy córka raz po raz zarzucała tatę gradem pytań, ten początkowo cierpliwie objaśniał dziecku zawiłości życia na obczyźnie, aż wreszcie – po miesiącach czczych oczekiwań – sprowadził do domu swoją siostrę. ...
WA