Komentarze
Prawdziwa wiosna

Prawdziwa wiosna

No i wszystko wskazuje na to, że przyszła wiosna. Na razie jeszcze nieśmiało, ustępując miejsca nocnym przymrozkom czy sporadycznym podrygom zimy, ale zarówno stale i systematycznie rosnąca długość dnia, jak i to wiszące w powietrzu „coś” nie pozostawiają wątpliwości, że tegoroczna zima odchodzi do historii.

„Dobrze!” – cieszą się i wołają ci, którzy zimy nie cierpią, bo Pan Bóg stworzył ich jako ciepłolubnych. „Kiepsko!” – marudzą malkontenci. „Po co ta wiosna, tak przynajmniej śnieg przykrywał wszystko: dziury w jezdni, szarość ulic, śmieci i psie kupy na trawnikach. A teraz, kiedy śnieg topnieje, wszystko znów widać! I trzeba się będzie znowu brać za sprzątanie!”.

Ano właśnie. Trochę się nad tym zastanowiłem. Co jest lepsze? Sytuacja, kiedy czegoś nie widać, bo jest przykryta grubą warstwą białego puchu? Czy też wiosenne ciepło, które jednak wymusza wzięcie do ręki miotły i zrobienie prawdziwych wiosennych porządków? Pomyślałem sobie również, że jest to także jakiś obraz naszego życia duchowego. Jakże często udaje nam się starannie zakopać prawdziwe problemy i domagające się rozwiązania sprawy pod grubą warstwą błogiego spokoju. – Przecież jest dobrze – mówimy sobie. – Przecież nie jestem wcale taki najgorszy. I tak naprawdę to nie mam grzechów, a jeśli nawet jakieś mam, to przecież one nikomu nie szkodzą… Wbrew pozorom taką postawę można pielęgnować w sobie długo i skutecznie. Ba, można nawet regularnie chodzić do spowiedzi, powtarzając tę samą formułkę powszednich grzechów… i broniąc się skutecznie przed prawdziwym nawróceniem, które musiałoby się zacząć właśnie od stopienia tej grubej warstwy śniegowego spokoju. Jeśli pozwolilibyśmy, by ten spokój prysł, zobaczylibyśmy pod nim to, czego dotąd widzieć nie chcieliśmy – problemy domagające się naszej reakcji.

Tak się też składa, że w tym roku z nadejściem wiosny pokrywa się rozpoczęcie Wielkiego Postu. I może to dziwnie zabrzmi, ale corocznie ten Wielki Post jest dla nas właśnie szansą na prawdziwą wiosnę ducha. Pan Bóg daje nam te 40 dni, które w Jego zamyśle mają być dla nas powiewem ciepłego wiatru, roztapiającego naszą obojętność i duchową oziębłość. Wiatr to w Biblii jeden z symboli Ducha Świętego – tak więc ten czas, który w liturgii symbolizowany jest przez wyjątkowo mało wiosenny fioletowy kolor, może naprawdę w naszych sercach oznaczać początek życia. To trochę tak, jak wtedy, gdy wychodzimy z grabiami, szpadlami i innym ogrodniczym osprzętem do zmęczonego zimą ogrodu. Wiele wysiłku, grabienia, zbierania pozostałości po zimie – by zebrać to wszystko razem i spalić w wiosennym ognisku.

Czy zechcemy przeżyć ten Wielki Post jako czas wiosny dla ducha? Czy pozwolimy, by w naszym sercu ciepły wiatr Ducha Świętego topił lody utartych przyzwyczajeń, rutyny i duchowego zastoju? Czy będziemy mieli odwagę spojrzeć na swoje życie inaczej, nie przez pryzmat własnych racji i myślowych schematów, ale dopuszczając do siebie na serio Słowo Boże do nas skierowane i wzywające do prawdziwego nawrócenia? Nikt inny nie podejmie tej decyzji za nas.

Ks. Andrzej Adamski