Historia
Próba działań partyzanckich w 1833 r.

Próba działań partyzanckich w 1833 r.

Z ramienia ZL rozpoczętymi w 1832 r. przygotowaniami organizacyjno-wojskowymi kierował płk Józef Zaliwski, aktywny działacz Nocy Listopadowej. Inicjatorzy przedsięwzięcia byli przeświadczeni, że kraj gotów chwycić za broń na pierwsze wezwanie poparte wkroczeniem niewielkich oddziałów, które zapoczątkują partyzancką walkę.

W 1832 r. do Europy zachodniej wyemigrowało ponad 100 powstańców pochodzących z Podlasia. Wśród nich ok. 16% stanowili chłopi i ok. 20% mieszczanie. Pięciu spośród emigrantów pochodziło z Łukowa, tylu też z Białej Podlaskiej, po dwóch z Międzyrzeca Podlaskiego i Kocka, jeden z Sokołowa Podlaskiego i Radzynia Podlaskiego, ponadto z Włodawy, Żelechowa i Bielska Podlaskiego. Część z nich cechowała polityczna dezorientacja.

Działalność w kierunku zjednoczeniowym emigracji rozpoczął prawdopodobnie były poseł podlaski Joachim Lelewel. Już w pierwszej odezwie Komitetu Narodowego Polskiego pisał: „Narodów wytępić nie można. I my nie zginęliśmy! Nie zginął nasz język, obyczaje, religia; nie zginęła pamiątka naszej wielkości… Jeszcze rdza nie stoczyła polskiego żelaza, jeszcze koń polski zarży pod ulubionym wojownika ciężarem, pod dzidą ułana i krakusa. Jeszcze i dla nas zaświeci gwiazda wolności”. W drugiej połowie 1832 r. w odezwie do braci Rosjan apelował: „Precz z despotyzmem! Zacznijcie Rosjanie od siebie, wznieście ołtarz wolności w miejscu zbyt długo czczonego bałwana i powołajcie do wspólnego dzieła bratnie ludy… Zbliża się chwila do spełnienia wielkiego dzieła, do którego nadludzka siła ludy powołała”. Słowa te wywołały interwencję rosyjskiego ambasadora u władz francuskich, które nakazały Lelewelowi opuścić Paryż. Przed wyjazdem zdążył jednak powołać do życia tajną organizację pn. Zemsta Ludu, której celem miało być wywalczenie niepodległej, republikańsko-demokratycznej Polski.

Z ramienia ZL rozpoczętymi w 1832 r. przygotowaniami organizacyjno-wojskowymi kierował płk Józef Zaliwski, aktywny działacz Nocy Listopadowej. Inicjatorzy przedsięwzięcia byli przeświadczeni, że kraj gotów chwycić za broń na pierwsze wezwanie poparte wkroczeniem niewielkich oddziałów, które zapoczątkują partyzancką walkę. W tym celu werbowano ochotników wśród emigrantów, którzy składali przyrzeczenie: „Przysięgam Bogu Wszechmogącemu, że pragnąc odzyskania mojej ojczyzny i praw równych każdemu człowiekowi, poświęcam się dobrowolnie na wszystkie trudy niebezpieczeństwa i śmierć – i do ostatniej kropli krwi będę walczyć przeciwko tyranom i przeciw tym, co im służą…”. Do działalności spiskowej w województwie podlaskim Zaliwski wysłał emisariusza Uszyńskiego. Ten jednak, zorientowawszy się na miejscu o stanie społeczeństwa, nie przejawił bardziej aktywnej działalności. Do konspiracji w rejonie Radzynia i nad Bugiem – aż do Bielska delegował Kazimierza Sierzputowskiego. Mimo braku broni i ludzi, mimo negatywnych sugestii krajowych działaczy Zaliwski zdecydował się rozpocząć walkę w Królestwie Polskim – z Galicji na województwo lubelskie.

Karol Borkowski, urodzony w Tchórzewie w powiecie Radzyń Podlaski, przed wyprawą do Polski pojechał z kpt. Wincentym Żaboklickim, pochodzącym z ziemi liwskiej byłym kapelanem strzelców sandomierskich, do Solury, do grobowca T. Kościuszki. Wyznał potem: „Tu przybyło mi sił i odwagi dla znoszenia tych ciężkich męczarni, na które później skazany zostałem”.

19 marca 1833 r. Zaliwski wraz z ośmioma towarzyszami wkroczył do Królestwa, kierując się ku Lublinowi. Zamierzał przemaszerować do Puszczy Białowieskiej i tam połączyć się z oddziałami działającymi na Litwie i Białorusi. Uczestnicy wyprawy, pełni patriotycznego zapału, byli przekonani, że natychmiast poprą ich tysiące rodaków. Konfrontacja tej naiwnej, bezkrytycznej utopii z rzeczywistością okazała się tragiczna. Osłabiony po powstaniu i sterroryzowany represjami kraj pozostał bierny. Rzadko udzielano schronienia błąkającym się po lasach zdesperowanym partyzantom. Załamany Zaliwski rychło powrócił do Galicji. Oddział Edwarda Szpeka i Stefana Giecołda nie zrezygnował – postanowili przedrzeć się przez Podlasie i dotrzeć do Puszczy Kampinoskiej.

24 marca burmistrz Łęcznej donosił władzom, że w okolicy widziano bandę złożoną z 11 osób. W dniach 30 i 31 marca oddział przybył do lasów parczewskich w okolice Siemienia i Jasionki, gdzie grupa rozdzieliła się. Giecołd z Hawrylenką zamierzali skierować się do Puszczy Białowieskiej, a Szpek – tak jak planował – do Puszczy Kampinoskiej. Przez łukowskie lasy i wieś Róża udało mu się dotrzeć do matki w Warszawie, później jednak wrócił na Podlasie. Maksym Hawrylenko i Piotr Lewicki byli dezerterami z armii rosyjskiej. Nieoczekiwanie Lewicki odłączył się od grupy Giecołda w czasie pogoni koło Międzyrzeca Podlaskiego, natomiast Giecołd z Hawrylenką skierowali się do Białej Podlaskiej. Także z tego miasta musieli szybko uciekać. Karczmarz, u którego chcieli kupić żywność, zażądał od nich paszportów. W czasie ucieczki pogubili się i udali w dwóch różnych kierunkach.

Tymczasem władze zorganizowały szeroko zakrojoną łapankę, zmuszając do pomocy chłopów, a nawet duchownych. Lewickiego schwytano w Żeliszewie, Giecołda – 4 kwietnia -we wsi Gostchorz k. Wiśniewa, Szpeka nieopodal Stoczka Łukowskiego. Tragicznie zakończyła się również ucieczka Maksyma Hawrylenki. Na początku kwietnia 1833 r. we wsi Wólka Plebańska zatrzymał go wójt gminy Biała Podlaska – ks. Bartłomiej Radziszewski. We wrześniu 1833 r. feldm. Paskiewicz informował Mikołaja I: „Zatwierdziłem wyroki: Zawiszę powiesić w Warszawie, Giecołda, Szpeka, Winnickiego, Wojtkiewicza, Zająca, Morozowa, Palmarta i Dąbkowskiego rozstrzelać; Szpeka, Giecołda i Palmarta w Warszawie, Wojtkiewicza, Zająca i Morozowa w Lipnie… Hawrylenkę, Lewickiego, Zagrobelnego i Lachowskiego pozbawić stopni podof., wymierzyć im chłostę pałkami, przeprowadzając między 500 osobowym szpalerem, pierwszych dwóch trzykrotnie, a ostatnich dwa razy, następnie zesłać na Syberię na roboty katorżnicze; matkę Szpeka Teklę przez szacunek dla starego wieku tejże, wyprawić bezterminowo do Wilna do klasztoru żeńskiego, córkę jej Teresę oraz niewiasty Juliannę Kańską i Faustynę Lutyńską do tego samego klasztoru na lat 10”. Namiestnik nie napisał, że ks. Żaboklicki z ziemi liwskiej i K. Borkowski z Tchórzewa, osądzeni początkowo na karę śmierci, ostatecznie zostali skazani na 15 lat syberyjskiej katorgi.

Józef Geresz