Procesy włościan z magnatami
Wiosna i przednówek 1720 r. na Podlasiu z powodu wielkiej suszy poprzednim roku okazały bardzo ciężkie. Zboże nie obrodziło. Korzec żyta kosztował 12 florenów, a łaszt jęczmienia w Gdańsku od 120 do 130 florenów gdańskiej monety. Na szczęście statki ze zbożem z Wołynia, które płynęły Bugiem, bardzo się opóźniły i po wielkim przyborze wiosennym, gdy wody opadły, ugrzęzły na mieliznach w Mężeninie i Kamieńczyku koło Ciechanowca. Odważni szyprowie zaczęli pożyczać okolicznym mieszkańcom wiezione żyto i, jak zapisał pamiętnikarz, „tym sposobem ludzie ubodzy uniknęli głodu, gdyż wcale już żyta nie mieli”.
Na wiosnę odbyły się na Podlasiu sejmiki relacyjne, a potem deputackie. 29 kwietnia skarbnik województwa podlaskiego i marszałek sejmiku relacyjnego ziemi bielskiej Szymon Stanisław Gąssowski, wybrany na tym zgromadzeniu komisarzem na trybunał radomski, przyniósł do oblaty do ksiąg grodzkich laudum tego sejmiku odbytego w nowo zbudowanym kościele w Brańsku. Wynikało z niego, że było jednomyślne i że w obradach wzięli udział urzędnicy ziemscy i grodzcy, różne rady, jak wtedy mówiono -dygnitarze i całe rycerstwo, czyli szlachta ziemi bielskiej. Jako że laudum to znalazło się później w archiwum książąt Woronieckich w Huszlewie, jego kopię otrzymał zapewne instygator koronny Jan Władysław Kunat Wyrozębski, właściciel Huszlewa, z którego córką ożenił się za kilka lat pułkownik wojsk królewskich Franciszek Korybut książę Woroniecki.
Z kolei o sejmiku sąsiedniej ziemi podkomorzy drohicki Wiktoryn Kuczyński napisał: „Na sejmiku deputackim w Drohiczynie ponad moje spodziewanie obrany jestem deputatem na Trybunał. Więc w porę jadąc do Piotrkowa, zasiadłem w tym Trybunale pod dyrekcją JMP Tarły wojewody lubelskiego, za prezydencji JM ks. Wilczyckiego kanclerza gnieźnieńskiego”.
Od 26 sierpnia do 17 września odbywał się wiekopomny Synod Zamojski, gdzie biskupi uniccy uporządkowali wiele spraw organizacyjnych i liturgicznych w duchu ściślejszego zbliżenia z Kościołem rzymskokatolickim i obrządkiem łacińskim. Wielką rolę odegrał na nim biskup włodzimiersko-brzeski, były sekretarz zakonu bazylianów Leon Kiszka, który jeden z poprzednich synodów organizował w Białej Podlaskiej i wkrótce miał zostać metropolitą całej Rusi.
30 września rozpoczęły się obrady kolejnego sejmu w Warszawie. Posłami z województwa podlaskiego obrani zostali m.in.: chorąży drohicki Jan Niemira, podstarości i sędzia grodzki brański Kazimierz Karwowski oraz stolnik ziemi bielskiej Marcin Kuczyński. Wiktoryn Kuczyński również posłował na ten sejm, ale z ramienia Trybunału w Piotrkowie razem z jego wiceprezydentem Kobelskim. Daremnie poseł podlaski Jan Niemira apelował, aby posłowie sandomierscy nie tamowali obrad. Sejm został zerwany jeszcze przed obiorem marszałka.
Rok 1720 był rokiem wielkich sądowych procesów chłopskich. Najpierw procesowały się gromady wsi Kornica i Szpaki, pozwane przez sołtysów łanowych (dawnych wybrańców) z tychże wsi i skazane zaocznie na areszt. Okazało się jednak, że sołtysi popełnili omyłkę i niepotrzebnie wzywali gromady przed sąd w Mielniku z żądaniem zapłaty należnej kary. Tamtejszy sąd orzekł, że sprawa nie należy do jego kompetencji, lecz do sądu Referendarii Koronnej w Warszawie. Na czas przyszłej rozprawy wydano chłopom ze wsi Kornica i Szpaki glejt ochronny.
Z chłopami procesowali się również magnaci (np. hetman polny Stanisław Denhoff z włościanami wsi Toczyska, Róża, Sochy i Rosy oraz starosta brański i bielski Jan Klemens Branicki z chłopami ze wsi Osoczniki, Czyże i Kraszewo w starostwie bielskim), a także dzierżawcy (np. miecznik łukowski Jan Świderski z chłopami ze wsi Stupnik w starostwie bielskim).
Bardzo wylewny w swoim dzienniku, jeśli chodzi o swoje prywatne interesy, Kuczyński opisuje, jak wygrał sprawę ze szlachcicem Domaszewskim, który podrabiał dokumenty i został skazany na karę infamii. Nic jednak nie wspomina o tym, że 23 listopada gromada wsi Żurobice w ziemi mielnickiej wytoczyła mu znamienny proces przed sądem referendarskim. Chłopi tej wsi królewskiej oskarżyli go jako dzierżawcę, że zmusza ich do niezwyczajnych robót, uciążliwej stróży, pobiera podatki i hibernę z łanów pustych oraz użytkowanych przez dwór, łąk i ogrodów, a także wydał zakaz wrębu do lasów, korzystania z wolnych pastwisk i obsiewania pustych ogrodów. Obwiniali go także o rozbieranie budynków i chałup kmiecych na stajnie dworskie, dopuszczenie do zabrania 14 wołów chłopskich w ramach hiberny i pogwałcenie ochronnego glejtu.
Podobne winy miał starosta bielski Jan Klemens Branicki. Włościanie oskarżyli go przed sądem referendarskim o zmuszanie ich do nabywania produktów dworskich niejednokrotnie zepsutych po wygórowanych cenach, wybieranie specjalnej opłaty (tzw. gajowe), nakaz wożenia żyta na szkutach do Gdańska i bicie kijami tych, którzy wystarali się o glejt ochronny. Te procesy ciągnęły się jeszcze i w latach następnych.
Józef Geresz