Propozycja od Kościoła
Żyją obok nas, w naszych rodzinach, środowiskach pracy, parafiach. Jedni, wstępując w taki związek, nierzadko biorą rozwód z Kościołem, inni próbują łączyć te dwie rzeczywistości. Anna i Andrzej przeżyli ze sobą kilkadziesiąt lat. Ona była wolna, on rozszedł się z pierwszą żoną. Anna doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej sytuacji. Wiedziała, że wiążąc się z Andrzejem, zamyka sobie drogę do sakramentów. Żyli w niewielkiej wsi, trudno było o anonimowość. Została przy swoim partnerze do jego śmierci, wspierała go w chorobie. Nigdy nie porzuciła Boga i Kościoła. Zawsze się modliła, przychodziła na Mszę, obchodziła katolickie święta.
W innej sytuacji znalazł się Paweł. W czasie studiów „chodził” z Kaśką. On – zrównoważony, cichy, uprzejmy. Ona mocno zwariowana i lekkoduch. Wszyscy patrzyli na ich związek z przymrużeniem oka. Z zaskoczeniem przyjęto fakt, że po obronie „zakochana para” wzięła kościelny ślub. Byli ze sobą niespełna rok. Kaśka rzuciła Pawła i wyjechała za ocean. Być może mogliby starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa, ale jej na tym nie zależy. Ma już nowego partnera i zadomowiła się za granicą. Paweł po kilku latach też sobie kogoś znalazł i wziął ślub cywilny.
Warto rozmawiać
Pewien ksiądz opowiadał, jak w jednej z warszawskich parafii chodził po kolędzie. Drzwi uchyliła dojrzała kobieta. Patrząc na niego, powiedziała: „Może tym razem zaryzykuję i wpuszczę księdza”. Zaczęli rozmawiać. Okazało się, że żyją w cywilnym związku. – Słuchałem ich. Niewiele mówiłem. Nie oceniałem, nie potępiałem. Na końcu razem się pomodliliśmy. Kobieta popłakała się. Dziękowała, że wreszcie jakiś ksiądz chciał ich wysłuchać, a nie z miejsca krytykował i potępiał. ...
AWAW