Proszę państwa, oto miś
Do niecodziennego wydarzenia doszło podczas meczu trzeciej ligi rosyjskiej. Gospodarze spotkania przed pierwszym gwizdkiem przeprowadzili próbę otwarcia meczu zgodnie z procedurami, które będą obowiązywać w trakcie mundialu. Główną gwiazdą całej ceremonii był... niedźwiedź brunatny. Tim, bo tak nazywa się zwierzę, wszedł na murawę, otrzymał piłkę, a następnie przekazał ją jednemu z sędziów. Później zachęcił kibiców na trybunach do wspólnego klaskania. Organizatorzy rozpoczynających się w czerwcu mistrzostw świata zapowiedzieli już, że niedźwiedź będzie „pracował” w trakcie mundialu, a występ w spotkaniu ligowym był dla niego testem. Tim pojawi się na stadionie Łużniki podczas inauguracyjnego meczu pomiędzy Rosją i Arabią Saudyjską.
Jak widać, Rosjan po raz kolejny poniosła fantazja. Trzeba jednak pamiętać, że na otwarciu mistrzostw świata będzie kilkadziesiąt tysięcy kibiców, a więc trochę więcej niż na trzecioligowym meczu. I nie jest to bynajmniej naturalne środowisko dla dzikiego zwierzęcia. Nie wiadomo, jak niedźwiedź zareaguje na potężny zgiełk, głośny doping czy muzykę. Może okazać się to niezwykle stresujące dla Tima. Ciekawe też, czy jakikolwiek międzynarodowy sędzia zgodzi się odebrać piłkę z rąk niedźwiedzia, który w każdej chwili może pomylić kulisty przedmiot z… głową arbitra. Na wszelki wypadek organizatorzy będę musieli mieć rezerwowego sędziego pod ręką. A skoro miś jest narodowości rosyjskiej i podczas mistrzostw zasiądzie na trybunach, to nie zazdroszczę arbitrom z innych krajów, którzy będą gwizdać przeciwko gospodarzom mistrzostw. Obawiam się – pod warunkiem, że Tim zostanie podszkolony z zasad gry w piłkę nożną – iż może dojść do naruszenia ich nietykalności cielesnej.
Długo nie trzeba było czekać na reakcję organizacji walczących o prawa zwierząt, którym sposób wykorzystania niedźwiedzia bardzo się nie spodobał. Zdaniem działaczy używanie zwierzęcia jako niewolnika podającego piłkę jest nieludzkie, oderwane od rzeczywistości i wręcz niebezpieczne. Przypominając, że niedźwiedź jest symbolem Rosji, wyrazili też nadzieję, że ludzie w tym kraju pokażą trochę współczucia oraz narodową dumę i przestaną wykorzystywać w ten sposób zwierzęta. W Polsce taka sytuacja byłaby raczej nie do pomyślenia, bo w jednym z pierwszych punktów ustawy o ochronie zwierząt zabrania się używania ich w celach rozrywkowych.
Za to w celach bojowych – a i owszem. Warto przypomnieć, że pewien niedźwiedź brunatny zapisał się w historii polskiej armii. Polscy żołnierze znaleźli misia na Bliskim Wschodzie w 1943 r. Nauczyli go nosić amunicję artyleryjską, a także… pić piwo i palić papierosy. By móc zabrać niedźwiedzia ze sobą, nadali mu imię Wojtek i stopień, w ten sposób czyniąc z niego formalnie żołnierza – miał książeczkę wojskową i żołd. I tak niedźwiadek zaczął karierę wojskową. Brał udział m.in. w bitwie pod Monte Cassino. Udało mu się nawet złapać dywersanta. Zmarł w zoo w Szkocji na początku lat 60. Kilka lat temu odsłonięto tam naturalnej wielkości pomnik niedźwiedzia Wojtka.
Zatem skoro znamy misia służącego w wojsku, a jakiś czas temu wszystkie media obiegły zdjęcia prezydenta Putina, który niemal całował się z tygrysem, to występ niedźwiedzia na mundialu też nie jest zupełnie abstrakcyjny. Ktoś chyba jednak stracił głowę. I to zanim sam miś się zdenerwował.
Kinga Ochnio