Prywatne piekiełka
Kilka dni temu byłem świadkiem takiej oto sceny w supermarkecie: - Mamo, zabiję cię! - krzyknął pięciolatek! - Coooo?! Dziecko, co ty mówisz? - odpowiedziała zaaferowana zakupami młoda mama. - Zabiję cię, łaaaaa!... Maluch akurat przymierzał halloweenowe maski, tak więc inspiracja drastycznego wyznania była oczywista. Nikt się nim nie przejął, ale wielu przypadkowych obserwatorów sceny było mocno zdziwionych. Naiwni?
Gdyby wiedzieli, co maluchy oglądają w telewizji, w jakie gry grają, jakimi zabawkami się bawią, potraktowaliby okrzyk małolata jako „oczywistą oczywistość”. Godzinami można rozmawiać z kilkulatkami (przynajmniej niektórymi) na temat sposobów zabijania, przemocy. Są spontaniczni, nieświadomi skutków swoich fascynacji.
Fascynacja makabrą
Nie tylko chłopcy przeżywają oczarowanie makabrą. Lalka-wampir? Proszę bardzo. Przebranie za kościotrupa na szkolny bal karnawałowy? A jakże! Specjalny demoniczny makijaż, stylizacja na straszydło/demona/maszkarę z okazji halloween – nie ma sprawy! Nie nadążacie, Państwo? Kiedyś były inne gadżety, inne igraszki? Wasz problem…
To tylko niewinna zabawa – niektórzy mówią. OK. Tylko dlaczego w szkołach przy wejściach stoją ochroniarze? Ktoś Polsce wypowiedział wojnę? Kto komu zagraża? Od paru lat w propozycjach obszarów obejmowanych obligatoryjnie nadzorem pedagogicznym wpisywane jest bezpieczeństwo. Jak w ulęgałkach można przebierać w programach edukacyjnych mających na celu jego poprawę. ...
Ks. Paweł Siedlanowski