Przebaczenie to droga
Nie cichną komentarze po słowach papieża Franciszka, jakby nierozumiejącego do końca sytuacji na Ukrainie. Zdziwienie budzi prowadzona przez Watykan polityka symetryzmu, brak zrozumienia emocji Ukraińców dowiadujących się o kolejnych masowych grobach, gwałtach i grabieżach. Podkreśla się, że symboliczne (jak to miało miejsce podczas rzymskiej Drogi krzyżowej) wymuszanie gestów pojednania - w tak dramatycznym, niedomkniętym kontekście - jest zwyczajnie nieewangeliczne. Nawet bliscy papieża (np. nuncjusz Stolicy Apostolskiej na Ukrainie) delikatnie sugerują: przebaczenie - tak. Ale jeszcze nie teraz.
„Pojednanie musi przyjść, kiedy zakończy się agresja i gdy Ukraińcy będą mogli nie tylko uratować życie, ale także wolność.”
Teoria i praktyka
Sytuacja prowokuje pytania w sensie szerszym, bardziej uniwersalnym: czym jest w istocie przebaczenie? Czy jest to jednorazowy akt, prosty gest czy raczej mozolna droga rozciągnięta w czasie i przestrzeni? Co z emocjami, z gniewem, żalem? Czy „przebaczyć” znaczy „zapomnieć”?
Na poziomie teorii wszystko wygląda pięknie. „Przebaczenie dla nas, katolików, to łaska, na którą trzeba się otworzyć, prosić o to Boga modlitwie, powierzając Mu jednocześnie wymierzanie sprawiedliwości” – tłumaczy o. Jacek Prusak. Piękna idea! Rzecz w tym, że jej realizacja wymaga wielkiej wiary. A nie każdy takową posiada. Droga na skróty – poprzez meandry teologicznych formułek i moralizatorstwa – również nie jest rozwiązaniem. ...
Ks. Paweł Siedlanowski