Przed Bożym majestatem
To kolejne stare polskie słowo. Dziś już mało kto go używa. Stało się niezrozumiałe, wręcz obce. Na pierwszy rzut oka bojaźń można by skojarzyć z lękaniem się czegoś lub kogoś, ale tu nie chodzi o strach. Bóg nie chce, byśmy się Go bali. Zależy Mu raczej na szacunku, czci i zawierzeniu. „Bojaźń Boża to nie strach. Człowiek w spotkaniu z Bogiem odkrywa swoją małość i stąd bojaźń Boża, ale w tym samym momencie Bóg mówi: «Nie bój się!»” - wyjaśniał abp Grzegorz Ryś w prelekcji wygłoszonej dla krakowskiej wspólnoty Mężczyzn św. Józefa.
Przywołując historię Mojżesza, który na pustyni ujrzał gorejący krzak, tłumaczył: „Bóg wychodzi w tym spotkaniu do człowieka z darem przyjaźni i zachęca go do porzucenia strachu. Należy przy tym pamiętać, że to Bóg skraca ten dystans. W Nim bowiem jest to pragnienie, żeby człowiek był nie Jego sługą, lecz przyjacielem. Bogu wolno to zrobić, a nam jest wolno się odnaleźć w tej relacji z całą pokorą i świadomością, że jestem tego totalnie niegodzien”.
To mój Pan!
Do dziś pamiętam pierwsze dni moich rekolekcji ignacjańskich. To był tzw. fundament. Po wysłuchaniu pierwszych konferencji opowiadających o miłości Boga i o tym, czego On pragnie dla swojego stworzenia, otworzyły mi się oczy. Patrzyłam na wielki krzyż w kaplicy i czułam, jak Pan Bóg porządkuje moje spojrzenie na naszą relację. Zanim cokolwiek rozważyłam, przeanalizowałam i postanowiłam, On pokazał mi siebie jako Tego, który jest święty, zupełnie inny niż ja, wiedzący więcej. Zobaczyłam w Nim pełnię miłości, potęgi, doskonałości i piękności. A ja? Jestem tylko pyłkiem, ale takim pyłkiem, którego On szuka, podnosi z ziemi i mówi: jesteś mój! Z taką świadomością inaczej się żyje, pracuje i wierzy. To było namacalne odczucie daru bojaźni Bożej.
Bóg przewyższa nas we wszystkim, żyjemy z Jego woli i do Niego dążymy. ...
AWAW