Historia
Przed najazdem - wiosna 1920 r.

Przed najazdem – wiosna 1920 r.

Trudna sytuacja materialna dawała wciąż o sobie znać w nadbużańskiej części płd. Podlasia. W styczniu 1920 r. Stanisław Tazbir, instruktor Towarzystwa Straży Kresowej w powiecie włodawskim, w sprawozdaniu za ten miesiąc składanym do Zarządu Głównego TSK donosił, że w poprzednich latach zniszczono w powiecie 1300 budynków i dotąd nie odbudowano, a gminy Krzywowierzba, Sobibór, Włodawa, Hańsk są zrujnowane.

Brak koni, tartaków, żelaza, gwoździ, szkła nie pozwala na odbudowę. Brakuje też pieniędzy na opłacanie cieśli, a ludzie są wynędzniali i głodni. Dodawał, że gwałtownie wzrosła śmiertelność, gdyż „żywiąc się rozgotowanymi w wodzie kartoflami, ludność puchła i umierała, panował szkorbut, dzieci ginęły”. Podawał przykłady, że w gminie Sobibór w ciągu dwóch miesięcy zmarło ponad 50% ludności, a były też wsie - jak Wołkowysk i Kwasówka - w których śmiertelność sięgała 80%.

Sytuacja w innych powiatach podlaskich nie była tak tragiczna. Toczyła się jednak zacięta walka polityczna. Proboszcz parafii Trzebieszów ks. Antoni Surracki pisał 17 lutego 1920 r. do kurii diecezjalnej w Janowie Podlaskim, że Trzebieszów został opanowany przez partię PSL „Wyzwolenie”, która ze swoim posłem [Feliksem Winiarczykiem – JG] rządzi miejscowym sklepem, mleczarnią, kółkiem rolniczym i organizacjami młodzieży. Ponieważ kuria diecezjalna podlaska zgłaszała do episkopatu braki w obsadzie duchowieństwa, w lutym 1920 r. przybyło do pomocy w diecezji trochę księży z archidiecezji lwowskiej.

Sytuacja polityczna w dalszym ciągu nie była stabilna. Granice Polski dopiero się kształtowały. W lutym 1920 r. nastąpiły zaślubiny Polski z Bałtykiem. Powstańcy wielkopolscy zawarli 16 lutego rozejm, który wyznaczał linię demarkacyjną między Wielkopolską a Niemcami. Można dodać, że niektórzy dawni członkowie POW z Podlasia, np. słynny „Pytel” (Józef Twarowski), wzięli udział w zmaganiach w Wielkopolsce. W tym czasie 34 pułk piechoty toczył ciężkie walki na wschodzie nad rzeką Słucz.

Jak wspomniano wcześniej, sytuacja gospodarcza na Podlasiu była trudna. Do 1 marca 1920 r. bezrolna ludność Węgrowa otrzymywała kartkowy chleb ze ściągniętego kontyngentu. Brakowało cukru, soli, nafty, mydła, zapałek, węgla. Z przyznanych 153 ton węgla – instytucjom państwowym sprzedano 58, szpitalowi 35, kowalom 30 ton. Z początkiem 1920 r. wybuchła epidemia grypy, tzw. hiszpanki. Do końca marca na dur plamisty zapadły w powiecie węgrowskim 194 osoby, a na hiszpankę 171 osób. Brakowało bielizny; szyto ją z worków po amerykańskiej mące. Trudna sytuacja panowała przy poborze, gdyż poborowi uciekali. Do marca w powiecie węgrowskim wyłapano 36 dezerterów, 30 odstawiono do specjalnej komisji. W marcu schwytano dalszych 70 dezerterów.

W Radzyniu Podlaskim i Międzyrzecu brakowało chleba. Z powodu niedoboru racji żywnościowych władze obawiały się rozruchów w tych miastach. Mimo trzykrotnych próśb ministerstwo aprowizacji nie przysłało obiecanej amerykańskiej mąki. Brakowało nie tylko węgla i koksu, ale skór na obuwie i uprząż oraz materiałów łokciowych. W kwietniu wyjechało z Radzynia do USA dziesięć rodzin żydowskich. Starostwo bialskie w tym miesiącu wysłało następujący telegram do ministra aprowizacji: „Powiat bez chleba, stop, z przyznanych na kwiecień 50 wagonów zboża otrzymaliśmy dotąd zaledwie 86.510 kg mąki pszennej, stop, proszę o dalsze dyspozycje i szybką pomoc, bo od tego zależy utrzymanie spokoju, stop. Proszę spowodować szybką wysyłkę ziemniaków do tutejszego powiatu, gdyż wskutek braku tychże grożą rozruchy robotników”.

W powiecie konstantynowskim 23 kwietnia 1920 r. policja zorganizowała wspólnie z żandarmerią obławę na dezerterów i uchylających się od poboru do wojska. Złapano 17 mężczyzn – wszyscy byli Żydami. Starosta radzyński pisał w kwietniu do władz: „Ostatnie wiadomości z frontu i wieści o zwycięskim pochodzie wojsk polskich na wschodzie przygnębiły Żydów, którzy nie są zadowoleni z tego, przygnębiły zwolenników sowieckiego porządku, a których kilkuset można naliczyć w powiecie”. Można dodać, że znacznie wzrosło rozrzucanie przez działaczy komunistycznych nielegalnych odezw rewolucyjnych.

W kwietniu 1920 r. powiat siedlecki otrzymał tylko jedną cysternę nafty, co stanowiło 1/3 zapotrzebowania. Miesięcznie wydzielano zaledwie 300 g cukru na osobę. Mimo iż partie lewicowe świętowały 1 maja, w powiecie siedleckim święto to przyćmiły obchody 3 maja. W sprawozdaniu prasowym pisano: „W Siedlcach już od rana gromadzili się chłopi, mieszczanie, służba domowa i folwarczna, inteligencja i duchowieństwo, koncentrując się przy kościele św. Stanisława, skąd po uroczystym nabożeństwie celebrowanym przez ks. bp. Przeździeckiego wyruszył pochód ulicami miasta udekorowanymi emblematami państwowymi. Przy pomniku T. Kościuszki i innych miejscach wygłaszano mobilizujące przemówienia. Dzień ten wykorzystano również na cele propagandy Pożyczki Odrodzenia. W mieście rozstawione były namioty, w których przyjmowano zapisy pożyczki. Wywieszono również transparenty do subskrypcji”.

18 maja w drodze z Kijowa do Warszawy przejeżdżał przez płd. Podlasie marszałek Józef Piłsudski. W imieniu miasta Łukowa przemówił oraz wręczył Naczelnemu Wodzowi chleb i sól ławnik magistratu – przemysłowiec Michał Kamiński.

2 czerwca bp Przeździecki wizytował parafię Sarnaki. W protokole powizytacyjnym zapisał: „Stowarzyszeń i zrzeszeń w parafii o podkładzie ekonomicznym bardzo dużo. Z wyjątkiem zaledwie kilku ludowców grupujących się w kółku rolniczym, wszystkie inne stowarzyszenia i zrzeszenia mają podkład narodowy, a więc katolicki”.

W czerwcu 1920 r. na wieść o klęskach wojsk polskich na froncie wschodnim wzmogła się agitacja komunistyczna. Natychmiastowego zakończenia wojny domagała się też działająca na Podlasiu Polska Partia Socjalistyczna.

Józef Geresz