Przed tak wielkim Sakramentem…
Adoracja Najświętszego Sakramentu jest przez nas ciągle niedoceniana, uważana za coś dodatkowego, często… zbędnego. Nie umiemy odnaleźć się przed Jezusem wystawionym w złotej monstrancji i potrafimy znaleźć setki powodów, aby nie przyjść na spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym. Ojciec kłamstwa robi bardzo dużo, by odwrócić naszą uwagę od adoracji. W nieskończoność podsuwa myśli: „nie idź, bo przecież nie masz na to czasu; bo tyle jeszcze obowiązków do wykonania; masz pilniejsze rzeczy na głowie”. Od ubiegłorocznego Adwentu rozpoczął się trzyletni program duszpasterski dotyczący Eucharystii. Niestety, pandemia pokrzyżowała nam szyki i ograniczyła pole działania. Nie oznacza to jednak, że nie możemy iść na Mszę św. i adorację. Kościoły są ciągle otwarte. Każdy może przyjść i zatrzymać się przed Jezusem.
– Chrystus cały czas zatrzymuje się w naszych świątyniach, tylko że my często pozostajemy u siebie, nie przychodząc do Niego. Tak, mamy teraz dyspensy, mamy zagrożenie epidemią, ale nie oznacza to, że nie możemy tu przyjść. Świątynie są otwarte przez siedem dni w tygodniu. Jezus ciągle na nas czeka. Jeśli lękasz się przyjść w niedzielę (z pewnością w niejednym sercu jest taki lęk), to czy jesteś w kościele w tygodniu? W dni powszednie Najświętszy Sakrament adoruje zaledwie kilka osób. Są też i takie chwile, kiedy nie ma nikogo. On stworzył ten dom dla ciebie. To jest miejsce, w którym powinniśmy prowadzić zbawczy dialog z Jezusem. Tu możemy usłyszeć Jezusowe: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. (…) Wierzysz w to”? (J11, 25-26) – mówił bp Grzegorz Suchodolski podczas homilii wygłoszonej w czasie uroczystości pogrzebowych ks. kan. Franciszka Izdebskiego. ...
Agnieszka Wawryniuk