Przejściowa okupacja rosyjska do końca 1795 r.
Mimo szumnej nazwy, administracja ta nie posiadała atrybutów niezawisłego organu, a do jej głównych zadań należało ściąganie podatków na rzecz okupanta, które miały być płacone według postanowień rozbiorowego sejmu grodzieńskiego 1793 r. Carowa Katarzyna II chciała wyciągnąć dla siebie jak najwięcej korzyści. Nie interesowało ją, że wschodnie Mazowsze, a szczególnie Podlasie były okropnie zdewastowane. Wiele miejscowości nie mogło dojść do siebie po działaniach wojennych. Małoletni syn powstańczego komisarza cywilno-wojskowego ziemi liwskiej zapamiętał taką modlitwę, której go wówczas w domu uczono:
„Wszechmocny Boże ojców naszych, litości nad narodem!
Uwolnij Boże kraj od najeźdźców, ciemięzców, Niemców i Moskwy!
Chroń Boże kraj od zdrajców, wyrodnych synów jego!
Od ludzi złych, zepsutych, złodziei, podpalaczy!
O podniesienie ducha w upadłych – prosimy cię Panie! Amen”.
Późniejszy sławny pamiętnikarz jako dziecko zachował w pamięci z roku 1795 r., że w Woli Cygowskiej w ówczesnej ziemi liwskiej jego rodzice przygarniali inwalidów powstańczych. Obowiązki rezydenta pełnił tam bliżej nieznany Piotrowski, pozbawiony zdrowia i mienia.
W poprzednim roku przeżył on wielką tragedię. Musiał patrzeć na zgon mordowanej rodziny oczami, które mu następnie poganin Kozak wykłuł bagnetem. Pamiętnikarz zapamiętał również, że proboszcz miejscowego kościoła musiał posługiwać się modlitewnikiem, który sprawiał mu wiele trudności w czytaniu, gdyż wiele kart było powydzieranych i brakowało strony tytułowej. Była to pamiątka roku 1794, gdy nad tą książką pastwił się sołdat Suworowa idący na zdobycie Pragi. Sytuację ziemian podlaskich z 1795 r. dobrze oddają słowa właściciela Witulina, które jego wnuk zapisał następująco: „Nam starym, cośmy te smutne chwile przeżyli, teraz bardzo tęskno na sercu – gdyby nie ta myśl, że grób już blisko, toby człowiek nie wiedział już nawet, co tu poczynać teraz na tym świecie”. Syna właścicielki Wisznic, który zamierzał w tym roku przyjechać z Wiednia do kraju, władze rosyjskie nie chciały początkowo wpuścić na teren województwa brzeskiego. O królu uosabiającym majestat Rzeczpospolitej mało kto pamiętał. W kwietniu 1795 r. syn właściciela Międzyrzeca, który złożył wraz z bratem wizytę internowanemu Stanisławowi Augustowi w Grodnie, zapisał o samopoczuciu monarchy: „Byliśmy świadkami gorzkich wyrzutów, jakie sobie czynił, iż nie umiał ocalić Ojczyzny albo zginąć w jej obronie. Wszelkie pochlebstwa szambelana Wolskiego i innych nie przytłumiły tego głosu sumienia”.
Prawdopodobnie wiosną 1795 r. w wieku 83 lat zmarła matka właścicielki Siedlec, Eleonora z Waldsteinów Czartoryska, nazywana „Św. Panią”, która miała zapisane dożywocie na dobrach siedleckich. Kiedyś odmówiła w tańcu ręki pysznemu magnatowi, który uchybił etykiecie (mówiła o tym cała Polska) i była wzorem ówcześnie szanowanych cnót – prostoty, szczerości, uczciwości. Zapamiętano ją jako oddaną, wierną mężowi, pogodną, spokojną, pobożną, okazującą miłosierdzie. To ona wychowywała słynną Izabelę Czartoryską, która uczyniła z Puław konkurujący ze stolicą ośrodek kulturalny, a po zagładzie państwa mający pierwszorzędne znaczenie. Zapewne w związku z jej śmiercią Izabela przybyła do Siedlec do księżnej Ogińskiej, gdyż w czerwcu 1795 r. pisała stamtąd do swego męża „Odsyłam Ci listy dzieci, które mi książę Repnin przysłał [obaj jej synowie, Adam i Konstanty, przybyli w maju na rozkaz carowej do Petersburga – J.G]. Pisze on do mnie, że będzie… w Brześciu na końcu Augusta [sierpnia – J.G.], a może i w Siedlcach, że bardzo by rad był się wtedy z nami widzieć”. Jednak Repnin zakomunikował jej stanowczo, że synowie powinni się okazać przywiązanymi do nowej Ojczyzny i nowej władczyni.
W czerwcu 1795 r. do Grodna przybyła z Białegostoku Izabela Branicka, by odwiedzić swego brata króla. Siostrze chodziło głównie, by monarcha wstawił się za nią do carowej Katarzyny o zdjęcie sekwestru z jej dóbr. Mówiła, że żołnierze rosyjscy niszczyli parkany wokół białostockiego Zwierzyńca i plądrowali dobra białostockie. 4 lipca posłuszna gen. Buxhoewdenowi Administracja Skarbu Publicznego wydała nakaz, aby każda diecezja wniosła taryfę podatku subsidi charitativi do tzw. zastępców podatkowych. 25 sierpnia bp A. Naruszewicz odpowiedział z Janowa na to wezwanie odmownie, motywując to uszczupleniem swojej diecezji, gdyż de facto pozbawiono go jurysdykcji na terenach leżących za Bugiem. We wrześniu 1795 r. syn właściciela Międzyrzeca Adam Czartoryski przemycił do matki wiadomość z Petersburga, że Kościuszkę zamknięto w lżejszej kaźni. Pisał, że nie znajduje słów, by określić rzeczywistość, która go otacza. Mimo poufnego charakteru pisma, bał się, że list zostanie przejęty. Kończył się on słowami: „Ciężko ze wszystkiego się wypisać i łatwo zgadniesz dlaczego”. 11 września ambasador Repnin przysłał pismo ponaglające bp. Naruszewicza, aby wyjechał na Wołyń i złożył przysięgę wierno-poddańczą. Biskup jednak nie zdecydował się i pozostał w Janowie. 24 października 1795 r. dwory wiedeński i berliński podpisały konwencję rozbiorową, w myśl której woj. podlaskie liczące około 9515 km kw. zostało podzielone między Austrię i Prusy, a pobyt wojsk rosyjskich na tym terenie był tylko kwestią czasu. 25 listopada został zmuszony do abdykacji w Grodnie król Stanisław August.
Józef Geresz