Diecezja
Źródło: A
Źródło: A

Przemieniona na oczach ubogich

Niezwykłe zjawisko miało miejsce w jednoizbowym mieszkaniu należącym do Stanisławy Chmielewskiej (po drugim mężu Parafiniuk). Na jednej ze ścian wisiał mocno zniszczony obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Podobno postać Maryi była już niewidoczna.

Pod czujnym okiem Maryi

Romaszki – mała wieś przynależąca do parafii Rossosz – swój rozwój i sławę zawdzięcza… Matce Bożej.

Pozornie wieś nie różni się od innych małych osad, przejezdni znajdą w niej kaplicę, malutką szkołę, sklep, bibliotekę publiczną i remizę strażacką. Mieszka tu około 450 osób. Przed laty do wsi prowadziła piaszczysta droga, mieszkańcy musieli pokonywać 7 km, aby dotrzeć do Rossosza, gdzie był kościół i urząd gminy. Szlak utwardzono dopiero na początku lat 70., ale nie rozwiązło to wszystkich problemów. Kursujące autobusy nie mogły pomieścić wszystkich pasażerów (Romaszki leżą na trasie Rossosz-Komarówka Podl.). Dostanie się do parafialnej świątyni było szczególnie trudne jesienią i zimą; przeszkodę stanowiły deszcze, niska temperatura i zawiane drogi, ludzie nie mieli wtedy samochodów. Nikt nie myślał nawet o własnej świątyni.

Obecnie mieszkańcy Romaszek mają nie tylko swoją kaplicę, w której w każdą niedzielę i święto sprawowana jest Msza św. W świątyni odbywają się też coroczny odpust ku czci Jej patronki – Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy – rekolekcje. Dzieci uczące się w tamtejszej szkole podstawowej mają zapewniona katechizację. W Romaszkach od ponad 10 lat istnieje również miejscowy cmentarz. Mało kto uwierzy, że te wszystkie zmiany zapoczątkowane zostały przez niezwykłe wydarzenie w ubogiej wdowiej chacie…


Przemieniona na oczach ubogich

W ostatnich dniach lipca 1948 r. w chłopskiej chacie odnowił się obraz Matki Bożej.

Niezwykłe zjawisko miało miejsce w jednoizbowym mieszkaniu należącym do Stanisławy Chmielewskiej (po drugim mężu Parafiniuk). Na jednej ze ścian wisiał mocno zniszczony obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Podobno postać Maryi była już niewidoczna. Rozpoznać dało się tylko Jej koronę i umieszczone wokół niej dwa anioły. Wizerunek nie był nawet zabezpieczony szkłem.

Izba stanowiła centrum życia rodziny; gotowanie, pranie wykonywano właśnie w tym pomieszczeniu. Szarą codzienność przerwało spostrzeżenie, że ciemny, zniszczony obraz zaczyna jaśnieć. Z dnia na dzień wizerunek nabierał nowych, przepięknych barw. Oczom obserwatorów zaczęły ukazywać się twarz Matki Bożej, potem oblicze małego Jezusa, ramiona obu Osób, a następnie całe postacie. Po kilku dniach obraz wyglądał jak nowy.

Wieść o cudownym odnowieniu wizerunku Maryi szybko obiegła sąsiadów i mieszkańców Romaszek. Wielu z nich przybywało do domu Chmielewskiej i modliło się przed obrazem, który zadziwiał pięknem oraz kolorami. Różaniec i pieśni wypełniały małą izbę. Niestety, rodzina wdowy miała z tego powodu wiele trudności (brak prywatności). Szybko jednak zaradzono temu i zaczęto cudowny obraz wywieszać na ścianie nowo budującego się domu. O odnowieniu dowiedziała się także milicja obywatelska, jej funkcjonariusze próbowali rozpędzić zgromadzonych na modlitwie ludzi, ale ich groźby nikogo nie wystraszyły.

Po zakończeniu żniw postanowiono wybudować przy drodze prowadzącej do Romaszek małą kapliczkę. Chciano umieścić w niej odnowiony obraz. Romaszkowianie szybko zrealizowali swoje zamierzenia, ponieważ wiedzieli, że władza ludowa może im w tym przeszkodzić. Nie myśleli nawet, że kapliczka będzie tylko etapem na drodze do posiadania własnej świątyni…


Nieustająca pomoc dla każdego

Mała kapliczka kryjąca w sobie samoistnie odnowiony obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy stała się zaczątkiem nowego kościoła.

Jej niewielkie rozmiary z czasem okazały się problemem dla wiernych, którzy coraz liczniej przybywali do tego niezwykłego miejsca.

Proboszcz parafii Rossosz zapoczątkował zwyczaj odprawiania w kapliczce Mszy św. w rocznicę odnowienia obrazu (ostatnia niedziela lipca). Ten dzień obrano jako święto Patronki wsi. W 1958 r. duszpasterz otrzymał do pomocy wikariusza. Kapłan zobowiązał się do sprawowania niedzielnej Eucharystii w romaszkowskiej kapliczce. Mieszkańcy wsi od niedzieli odpustowej (św. Stanisława BM) do uroczystości Wszystkich Świętych nie musieli przyjeżdżać do Rossosza; było to dla nich ogromne udogodnienie. Niestety, mała kapliczka pod topolami mogła pomieścić najwyżej kilkanaście osób, reszta wiernych gromadziła się wokół niej. Mieszkańcy Romaszek wraz z proboszczem, za radą bp. Jana Mazura, zaczęli starać się o pozwolenie na budowę świątyni lub rozbudowę istniejącego obiektu. Prośby składali wielokrotnie, zawsze jednak otrzymywali negatywną odpowiedź. Nie pytając nikogo o zgodę, dostawili więc do kapliczki dwie kolumny i przedłużyli dach.

Światełko nadziei…

W 1980 r. do parafii Rossosz przybył nowy proboszcz – ks. Piotr Burczaniuk. Podobnie jak poprzednik starał się o zgodę na budowę świątyni. Upragniona decyzja o wydaniu zezwolenia przyszła, raczej nieprzypadkowo, 19 maja 1981 r. – w dniu św. Józefa, patrona rzemieślników. Powołano komitet budowy świątyni, który miał czuwać nad wszelkimi poczynaniami. Problemy zaczęły się z obiorem miejsca, w którym miałby stanąć kościół. Propozycji było wiele, jednak żadna nie spełniała wymogów. W tej sytuacji na plac pod budowę zdecydowali się ofiarować działki M. Jurkiewicz i M. Olszewska.

Plan architektoniczny świątyni wykonali inż. J. Dymel i A. Gomaska. Kuria najpierw odrzuciła ich projekt, a po wprowadzeniu zmian ostatecznie zatwierdziła. Mimo to podczas budowy nie trzymano się ściśle założeń. 30 września 1981 r. bp J. Mazur poświęcił plac, co dało początek pracom budowlanym. Wznoszenie fundamentów miejscowi murarze zakończyli wraz z rozpoczęciem zimy.

A mury rosły szybko…

W sierpniu 1981 r. Rossosz i jego okolice nawiedziła silna wichura, wiatr połamał w lasach wiele drzew. Drewno takiego pochodzenia było dużo tańsze, skorzystali na tym budowniczy kaplicy. Wielu gospodarzy oddawało nawet takie drewno za darmo. Po zdecydowanie niższej cenie udało się zdobyć także cement, pochodził on z tzw. odzysku, ale mimo to miał dobrą jakość.

8 września 1982 r. bp Mazur poświęcił kamień węgielny, od tego dnia prace budowlane ruszyły pełną parą. Podczas murowania ścian do pomocy przychodziło codziennie dziesięciu mieszkańców wsi, kobiety troszczyły się zaś o posiłki dla robotników. Prace murarskie postępowały. Przez całe lato ani razu nie przerwał ich deszcz. 25 lipca 1982 r. kościół miał już nawet dach, dlatego po raz pierwszy przed jego frontem obchodzono uroczystości ku czci Patronki. Ofiary na budowę płynęły nie tylko od mieszkańców Romaszek i Rossosza, ale też z okolicznych parafii. Ogromnym przeżyciem była pierwsza pasterka odprawiana w nowej kaplicy (mimo że jeszcze w surowym stanie). Wierni śpiewając kolędy, mieli łzy w oczach. Świątynię konsekrowano 29 maja 1983 r.

Piękno ukryte w prostocie

Wnętrze kaplicy zachwyca każdego, kto do niej wchodzi. W prezbiterium centralne miejsce zajmuje ogromny drewniany krzyż. Po jego obu stronach umieszczono obrazy św. Józefa i Matki Bożej NP. Od 8 września 1984 r. w bocznym ołtarzu obecny jest także odnowiony obraz. Białe ściany i boazerie tworzą niesamowity klimat, a rzeźbione stacje drogi krzyżowej przyciągają uwagę każdego, kto nawiedza to szczególne miejsce. Od zewnątrz kościół otaczają zielone tuje i bukszpany. Przed świątynią znajduje się dzwonnica. Kaplicę warto zobaczyć nie tylko z powodu jej piękna. Warto przyjechać przede wszystkim ze względu na Maryję, która czeka na każdego.

Agnieszka Wawryniuk