Region

Przestańcie nas dzielić!

Prezydent Białej Podlaskiej Michał Litwiniuk nie wyraził zgody na legalny protest rolników na terenie miasta.

W odpowiedzi strajkujący przybyli pod magistrat, gdzie mówili o swoich postulatach. Włodarz miasta o zakazie poinformował podczas konferencji prasowej zorganizowanej 16 marca. - Moim obowiązkiem jest stać na straży komfortu funkcjonowania Białej Podlaskiej, ale też bezpieczeństwa jej mieszkańców i całego subregionu. Wpłynęły do mnie wnioski od organizacji rolniczych na zorganizowanie blokady naszej obwodnicy w trzech różnych miejscach: na skrzyżowaniach z ul. Warszawską, Janowską i al. Solidarności.

Protest miał trwać siedem dni. Rolnicy zafundowaliby nam nie tylko paraliż miasta, ale i regionu. Nie bronimy im strajku, lecz prosimy, by robiliby to w innych miejscach – mówił podczas konferencji M. Litwiniuk. Przekonywał, że blokada uniemożliwiłaby utworzenie tzw. korytarza życia oraz, a w połączeniu z czekającymi na odprawę przy krajowej „dwójce” tirami zatorowałaby przejazd do miasta. – Nie realizujcie swoich postulatów kosztem mieszkańców! – apelował prezydent.

 

Walka o wszystkich

Zgromadzeni przed magistratem rolnicy odnieśli się do argumentów M. Litwiniuka. – Bzdurą jest, że nie zapewniamy korytarza życia. On zawsze jest zabezpieczony. Prezydent mówi, że dba o bezpieczeństwo mieszkańców. A czy myśli o tym najważniejszym bezpieczeństwie – żywieniowym? Syf, który przyjeżdża do nas z Ukrainy, o wiele bardziej zatruwa życie mieszkańcom niż niejeden protest. Nie walczymy tylko o siebie, ale o całą społeczność. To, co do nas wjeżdża ze Wschodu, a także cały tzw. zielony ład dotknie nas wszystkich. Prezydent pyta, dlaczego w Białej protestują rolnicy z Międzyrzeca. Robimy tak, bo wszyscy jesteśmy mieszkańcami powiatu bialskiego. Chcemy pokazać, że w rolnikach jest siła i jak dużo jest do zrobienia w naszej sprawie – mówił Piotr Kisiel.

 

Koszyk dla włodarza

– Czy Białej nie dotknie „zielony ład”? Macie tu swoje ogródki działkowe. Unijni dygnitarze planują zakaz uprawy warzyw w przydomowych ogrodach. Chcecie tego? Miasto nie jest samowystarczalne i żywi się dzięki wsi. Jesteśmy ostatnią grupą zawodową, która może jeszcze coś wywalczyć. Nie ma już stoczniowców, górników, nie ma rybołówstwa. A teraz ma nie być rolnictwa? Podstawą w każdym kraju jest stabilność żywieniowa i energetyczna. Za tą pierwszą odpowiadamy my, rolnicy – zaznaczał P. Kisiel.

Rolnicy przygotowali dla prezydenta koszyk z polskimi produktami, m.in. z warzywami, mlekiem i jajkami. – Jak upadnie nasze rodzime rolnictwo, to nie poczujemy już smaku zdrowej żywności – zauważył reprezentant strajkujących. – Nie damy się podzielić. Nas nie interesuje polityka, żądamy, by władze zapewniły stabilność i względny dobrobyt w naszym kraju. Niech prezydent przestanie napuszczać mieszkańców miasta na ludzi ze wsi i przewoźników na rolników. Nie możemy pozwolić, by podzielono nas na walczące obozy. Nie tym razem! – twierdził reprezentant strajkujących.

 

Nie obraził?

– Prezydent mówił: „strajkujcie sobie wszędzie, tylko nie w Białej”. Wyjazd oflagowanymi traktorami na własne pola niczego nie przyniesie. Nie chodzi nam tylko o własny interes. Ludzie muszą nas zauważyć i zrozumieć, o co walczymy. W przeciwnym razie obudzą się za rok czy dwa w całkowicie innej rzeczywistości. Nie wolno patrzeć tak krótkowzrocznie, bo wszyscy źle skończymy – apelował P. Kisiel.

Rolnicy zapraszali prezydenta do odwiedzenia swoich gospodarstw, aby doedukował się w sprawach i problemach rolnictwa. Oczekiwali też na przeprosimy.

– W swojej wypowiedzi nie obraziłem rolników. Podkreślałem słuszność protestów, ale prosiłem też o zrozumienie potrzeb mieszkańców. Szanujmy się jako gospodarze – ripostował M. Litwniuk po spotkaniu z rolnikami. Odbyło się ono w zaciszu gabinetu, bez udziału mediów, czego jednak oczekiwali protestujący.

AWAW