Region
Źródło: PROTESTPRZEWOZNIKOW
Źródło: PROTESTPRZEWOZNIKOW

Przewoźnicy tracą cierpliwość

Do protestujących rolników dołączyła kolejna grupa zawodowa. Swoje niezadowolenie z działań rządu, a raczej z ich braku, zademonstrowali transportowcy. Do akcji przyłączyli się także przewoźnicy z naszego regionu.

Cierpliwość przewoźników wyczerpała się. Niemcy, łamiąc prawo europejskie, każą stosować w polskich przedsiębiorstwach transportowych niemieckie stawki wynagrodzeń, a nawet prowadzić dokumentację w języku niemieckim. Na drugim końcu Europy Rosjanie wprowadzają regulacje prawne mające wyeliminować polskich przewoźników z rynku.

Polski rząd jest wobec tych praktyk bezradny i nie potrafi zapewnić branży żadnej realnej osłony. Przewoźnicy bez niczyjej pomocy zbudowali silny, liczący się w Europie, sektor gospodarki. Nigdy nie wyciągali ręki po pieniądze z budżetu. Nadal ich nie chcą. Oczekują jednak od rządzących w Polsce, że ci nie pozwolą zmarnować efektów ich ciężkiej pracy. Kłopoty polskich przewoźników mają dziś wiele źródeł. Od szkodliwej działalności rządów innych państw po brak skuteczności rządu polskiego. Przewoźnicy wyjdą na drogi, bo nie widzą innego wyjścia. Chcą chronić miejsca pracy w swoich przedsiębiorstwach – tak w komunikacie zamieszczonym na stronie Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce transportowcy tłumaczą akcję protestacyjną.

Nie wyciągamy ręki po pieniądze

W poniedziałek, 23 marca, ok. 9.00, pod jedną z łukowskich firm transportowych przy ul. Wójtostwo zajechało kilkadziesiąt ciężarówek. Początkowo miało być ich ok. 40. W rezultacie do granicy z Białorusią dotarło z naszego regionu ok. 100 samochodów. Do transportowców dołączali kolejni: z Międzyrzeca Podlaskiego, Białej Podlaskiej, Radzynia. W proteście uczestniczyli też przedsiębiorcy z powiatów siedleckiego, łosickiego i sokołowskiego.

Oklejonymi samochodami, na których widniały m.in. hasła „Moskwa nas niszczy, Berlin rujnuje, polski rząd na to nie reaguje”, pojechali do Koroszczyna. Nie blokowali dróg, gdyż zdają sobie sprawę, co utrudnienia w ruchu znaczą dla kierowców. – Spokojnie przejechaliśmy do przejścia granicznego z Białorusią, by zademonstrować naszą obecność i nasze niezadowolenie – powiedziała koordynator działań w Łukowie Zofia Stępnicka. – Transportowcy nie wyciągają ręki po pieniądze. Nasze firmy płacą podatki, które zasilają budżet. Chcemy, by rząd podjął działania, które będą dla nas wsparciem – dodała.

Oczekujemy reakcji

Przewoźnicy blokowali przejście w Koroszczynie przez ok. sześć godzin, a następnie wrócili do domów. Zapowiadają jednak, że jeśli ich działania nie przyniosą skutku, zaostrzą protest. Pikietę zorganizowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Przewoźników.

Wioletta Ekielska