Przy drzewie Krzyża Świętego
Potwierdzeniem autentyczności relikwii jest spisany w języku łacińskim dokument opatrzony datą 2 stycznia 1737 r., wystawiony przy ich wydaniu w Rzymie i podpisany przez abp. Basilio Matrangę. Najprawdopodobniej rok później umieszczone zostały w relikwiarzu w kształcie krzyża i trafiły do nowo wybudowanego kościoła w Kłoczewie. Z pewnością przyciągały wielu wiernych, a o to, by otoczone były czcią, troszczyli się kolejni duszpasterze. Na przełomie 1936 i 37 r., a więc tuż przed wybuchem II wojny światowej, relikwiarz poddany został renowacji w jednej z lubelskich pracowni. Był to czas, kiedy kult osłabł - i to na tyle, że współcześnie w pamięci najstarszych parafian nie zachowały się żadne wspomnienia uroczystości czy nabożeństw, podczas których relikwie były eksponowane czy podawane do ucałowania.
16 grudnia 2016 r., dokładnie o 15.30, proboszcz ks. Marek Kot w archiwalnych dokumentach parafialnych trafił na zapis o tym, że w posiadaniu parafii jest relikwiarz „z cząstką Krzyża Drzewa Świętego”. Skojarzył go ze starym krzyżem, na którym czas wyraźnie odcisnął swoje piętno, spoczywającym w zakrystii kościoła. Okazało się, że umocowane na końcu ramion krzyża zdobienia w kształcie róż odkręcają się, a jego wnętrze kryje zwinięte w rulon dwa arkusze papieru. Bezcenna cząstka drzewa – o wymiarach 1 na 1,5 mm – przyklejona była do dokumentu stwierdzającego wydanie relikwii.
Ranga odkrycia była oczywista. – Cieszymy się, że po 280 latach Chrystus daje nam się znaleźć w cząstce Krzyża Świętego. Pod tym Krzyżem stała Matka Najświętsza, chcemy się uczyć od Niej adorowania Krzyża Zbawiciela – mówił wówczas ksiądz M. Kot, podkreślając potrzebę przywrócenia kultu relikwii.
Uwielbić Krzyż Chrystusowy
Uroczyste wznowienie kultu relikwii nastąpiło 3 marca 2017 r. – w pierwszy piątek miesiąca, a zarazem pierwszy piątek Wielkiego Postu. Relikwiarz – po koniecznych naprawach i renowacji – umieszczony został w głównym ołtarzu, nad tabernakulum. Od tego momentu cyklicznie odbywają się spotkania modlitewne ku czci relikwii drzewa Krzyża Świętego. Mają one miejsce 14 dnia każdego miesiąca – w nawiązaniu do święta Podwyższenia Krzyża Świętego obchodzonego 14 września. Spotkanie rozpoczyna o 18.00 Msza św. Po niej odprawiane jest Nabożeństwo uwielbienia Krzyża Chrystusowego, które kończy ucałowanie relikwii. Od wiosny do jesieni bezpośrednio po Eucharystii dodatkowo odprawiana jest Droga Krzyżowa na zewnątrz kościoła.
W spotkaniach modlitewnych biorą udział zarówno mieszkańcy Kłoczewa i okolicznych wiosek, jak też osoby z sąsiednich parafii. – Kościół jest pełen – stwierdza krótko ksiądz proboszcz, pytany o frekwencję. Jak mówi, cieszy fakt, że nabożeństwo na trwałe wpisało się już kalendarz życia parafii. Wierni chętnie w nim uczestniczą. Przyłączają się również harcerze z miejscowego środowiska Związku Harcerstwa rzeczpospolitej oraz reprezentujący Związek Harcerstwa w Czernicu. Mieszkańcy Kłoczewa przychodzą adorować relikwie także w dni powszednie.
Od niedowierzania…
Wspominając początki popularyzowania kultu i zachęty do jednoczenia się z Chrystusem przy cząstce Jego Krzyża, ks. M. Kot opowiada przede wszystkim o zdarzeniu z niedowierzaniem w autentyczność relikwii. Stawiali je mieszkańcy Kłoczewa w poczuciu wielkiego zaskoczenia, że w miejscu ich życia – liczącej niewiele ponad tysiąc mieszkańców miejscowości na Lubelszczyźnie przez tyle lat był na wyciagnięcie ręki taki skarb. Ale pytania płynęły też z całej Polski, najczęściej telefonicznie. Niejednokrotnie dało się w nich wyczuć posmak sensacji, powątpiewania. – Cierpliwie tłumaczyłem: mamy dokument dowodzący czarno na białym, że są to relikwie Krzyża Świętego – mówi proboszcz.
…do modlitwy
W ciągu roku do kłoczewskiego kościoła przyjechało by pomodlić się – i dowiedzieć się więcej o relikwiach – około dziesięciu grup zorganizowanych, głownie z naszej diecezji, m.in. z Ostrowa Lubelskiego, z Łęcznej, Borowia, Pilawy, Siedlec. Zawitało też sporo pojedynczych osób czy grup kilkuosobowych, zarówno z diecezji siedleckiej, jak i z całej Polski, np. z okolic Poznania, Otwocka, Lublina. – Pojawiają się ludzie, którzy albo znaleźli informacje w internecie, albo dowiedzieli się od znajomych. Dużą role odegrały publikacje w „Echu Katolickim” i lokalnej gazecie „Twój głos”, jak też audycje w Katolickim Radiu Podlasie – mówi proboszcz. Jak zaznacza, cenne jest to, że ludzie traktują relikwie jako okazję do zjednoczenia z Chrystusem cierpiącym, zawierzenia Mu swoich trudnych spraw czy chorób. Do parafii różnymi drogami docierają też pierwsze informacje o otrzymanych tutaj łaskach.
Pytania bez odpowiedzi
Proboszczowi kłoczewskiej parafii zależy przede wszystkim, by rozwijać kult – stąd ponawia prośbę o modlitwę w tej intencji. Chciałby też uzupełnić wiedze historyczną dotyczącą relikwii. – W księgach parafialnych jest mowa o tym, że były czczone, kult kwitł. Na przełomie XIX i XX w. wszystko nagle ucichło, kult zarzucono. Chciałbym wiedzieć dlaczego – przyznaje.
Mroki przeszłości kryją też odpowiedź na szczegółowe pytania dotyczące drogi, jaką pokonały relikwie, zanim trafiły do kościoła św. Jana Chrzciciela. – Przeznaczone były do Kłoczewa. Nie wiadomo jednak, czy ubiegał się o nie podczaszy podlaski Jacek Rostworowski, do którego przez pewien czas należał Kłoczew, czy ówczesny proboszcz ks. Antoni Sebastian Sojewski kierujący parafią w latach 1737-1760. Na pewno nie zostały od razu umieszczone w kościele, który w tym czasie powstawał. Jakie były okoliczności instalacji relikwii? – zastanawia się ks. M. Kot.
ŚWIADECTWO
Mój mąż Łukasz w 2016 r. przeszedł pęknięcie tętniaka lewej półkuli mózgu. Początkowo nie dawano mu szans na przeżycie, później na wybudzenie, a następnie na większą poprawę funkcjonowania. Od początku prosiłam wiele osób o modlitwę, a inni włączali się sami, gdy nawet o tym nie wiedziałam. Czułam to ogromne wsparcie wielu ludzi, w tym szczególnie ruchu Focolare, a także opiekę świętych zwłaszcza Stanisława Papczyńskiego, którego kanonizacja odbyła się w naszą rocznicę ślubu; był to zarazem dzień, w którym zaobserwowałam wyraźną poprawę stanu Łukasza.
W listopadzie 2017 r. lekarze planowali przeprowadzenie embolizacji drugiego tętniaka, który został dostrzeżony u męża w trakcie badania obrazowego mózgu. Przed tym zabiegiem – mógł on być bardzo niebezpieczny z uwagi na umiejscowienie i niewielki rozmiar tętniaka – pojechaliśmy też do kościoła w Kłoczewie, by się umocnić i ucałować relikwie Krzyża Chrystusa. W szpitalu okazało się, że tętniaka nie trzeba embolizować, bo – jak czytamy w wypisie ze szpitala – „nie uległ on powiększeniu, przeciwnie wydaje się nieco mniejszy – częściowo wykrzepiony”.
Nie wiem czy zmiana w tętniaku nie ma dobrego medycznego wyjaśnienia, jednak każdy proces zdrowienia jest w jakimś sensie Bożym darem i powodem do dziękczynienia. Wizyta w Kłoczewie dała nam wiele ufności i więcej spokoju na czas pobytu w szpitalu.
Dzięki modlitwie i ogromnej pracy w trakcie rehabilitacji stan mojego męża ciągle się poprawia. Jako rodzina z małymi dziećmi próbujemy szukać radości w codziennym życiu.
Joanna
LA