
Przy herbacie i stereotypach
Jak rozpoznać, do jakiej klasy ktoś należy i na czym polega brytyjska uprzejmość? Po spotkaniu z Martą Dziok-Kaczyńską, gościem 55 edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”, okazało się, że choć w większości znamy język angielski, to do zrozumienia mieszkańców Wysp potrzebujemy znacznie więcej. Z urodzenia gdańszczanka, ale od 20 lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Studiowała historię i filmoznawstwo na Uniwersytecie w Glasgow i pracowała w brytyjskiej prasie. Obecnie pisze dla portalu MyPolska.UK.
Autorka podcastu i bloga, za pośrednictwem których z humorem i dystansem dzieli się obserwacjami o codziennym życiu na Wyspach. W 2023 r. ukazała się jej pierwsza książka pt. „Elfy Londynu”, a w tym roku premierę miała kolejna – pt. „Anglia. Czas na herbatę”. I właśnie najnowsza publikacja stała się pretekstem do spotkania w Radzyniu, które odbyło się 9 kwietnia w bistro Wrząca Woda. Rozmowę z autorką poprowadził Robert Mazurek, prezes Radzyńskiego Stowarzyszenia „Podróżnik”.
Five o’clock
Na pierwszy ogień poszedł temat, który doskonale kojarzy się z Anglią – five o’clock tea, czyli zwyczaj picia herbaty o piątej. – Po raz pierwszy z wersją brytyjską, czyli herbatą z mlekiem, zetknęłam się na studiach. Nie była to miłość od pierwszego wypicia, lecz dziś bardzo ją lubię. W biurach, gdzie pracowałam, często robiło się herbatę dla całego zespołu. Dzięki temu znało się indywidualne preferencje współpracowników, bo każdy parzył codziennie jedną kolejkę, co dawało w sumie od kilku do dziesięciu filiżanek – opowiadała. Jednak choć picie herbaty ma na Wyspach długą tradycję, to zdaniem autorki książki Anglicy wcale nie są dobrzy w jej parzeniu.
W obronie angielskiej kuchni
Była też mowa o brytyjskiej kuchni, do której przylgnęła niezbyt dobra opinia i nawet sam George Orwell napisał esej w jej obronie. – To krzywdzący stereotyp. W dawnych czasach ludzie musieli żywić się tym, co mogli wyhodować. Trudno pod tym względem Wielkiej Brytanii konkurować np. z południem Francji, które z uwagi na klimat może szczycić się wspaniałymi warzywami. Dlatego niesprawiedliwe jest porównywanie kuchni angielskiej z francuską czy włoską. Być może sunday roast, czyli niedzielna pieczeń z warzywami, nie jest szczytem finezji, ale smakuje równie dobrze jak kotlet schabowy z ziemniakami i kapustą – stwierdziła.
Kultowym daniem, które na całym świecie kojarzone jest z brytyjską kuchnią, to oczywiście fish and chips, ale według M. Dziok-Kaczyńskiej, gdyby zapytać Anglików o ich narodowe danie, odpowiedzieliby, że to… chicken tikka masala.
Więcej niż piwo, czyli pub
Dla wielu Brytyjczyków – zaraz obok herbaty – równie ważne jest wieczorne przesiadywanie w pubach. – Można tam pójść na spotkanie biznesowe, randkę, a nawet z rodziną na obiad. Ogląda się tu mecze, czasem gra muzyka na żywo, organizowane są wieczorki poetyckie, warsztaty. Owszem pije się alkohol, ale upijanie się nie jest w dobrym tonie. To ma być miejsce przyjazne i bezpieczne – opowiadała M. Dziok-Kaczyńska, zaznaczając, że spotkania w pubie po pracy to wręcz obowiązkowy punkt tygodnia Anglików i od czwartku do soboty trudno znaleźć w nich wolne miejsce.
Podczas spotkania poruszono również kwestie stereotypów. Autorka rozwiała mit o „chłodnych” Anglikach, opowiadając o ich zaskakująco towarzyskiej naturze i o uprzejmości, która mimo pozorów nie zawsze idzie w parze z głębokim zainteresowaniem rozmówcą.
Jak cię słyszą, tak cię widzą
Było też o systemie klasowym, który w Anglii wciąż istnieje i ma się dobrze. Jak określić, do której klasy ktoś należy? Każdy Anglik jest wyposażony w „klasowego satelitę” i potrafi określić miejsce rozmówcy na drabinie społecznej, gdy ten tylko wypowie pierwsze słowo. Akcent jest twardym wyznacznikiem klasy. Jak podkreśliła, w wielu dziedzinach życia i powierzchownych relacjach przynależność klasowa nie ma dużego znaczenia, to jednak są takie aspekty, w których może skutkować pewną dyskryminacją, np. w pracy. – Oczywiście jest mnóstwo przedsięwzięć mających na celu zaprzestanie takich praktyk, np. CV bez nazwiska – oświadczyła.
Na szczycie drabiny społecznej znajduje się najbardziej znana rodzina nie tylko w Anglii, ale i na świecie – Windsorowie. – Królowa Elżbieta II była ikoną. Łączyła współczesność ze światem przeszłości. Za jej życia dokonało się wiele zmian, politycy przychodzili i odchodzili, a ona niezmiennie trwała. Szacunkiem darzyli ją nawet przeciwnicy monarchii. Jej śmierć była szokiem i ciosem nawet dla osób, które niespecjalnie interesowały się rodziną królewską – opowiadała.
Brexit wychodzi bokiem
Podczas spotkania nie mgło też zabraknąć tematu brexitu. Zdaniem M. Dziok-Kaczyńskiej nie przyniósł on nic dobrego. Przede wszystkim bardzo mocno wpłynął na rynek pracy, na którym widać braki, szczególnie w branżach, w jakich zatrudniani byli obcokrajowcy, np. w hotelarstwie, gastronomii, rolnictwie czy budownictwie. – Przyjeżdżając na studia, nie musiałam przejmować się wizą. Uczyłam się za darmo, ponieważ szkocka agencja studentom z Unii Europejskiej pokrywała czesne. Brexit to wszystko zabrał – podkreśliła.
Skrytykowała też dostęp do publicznej służby zdrowia i wysokie koszty leczenia prywatnego, przez co wiele osób musi rezygnować z wizyty u lekarza. Opowiadała też o różnicach w podejściu do edukacji. W Wielkiej Brytanii bardzo źle widziane jest opuszczanie lekcji. Jeżeli frekwencja spada poniżej 90%, to zostaje o tym powiadomiona rada miejska, czyli lokalny samorząd. Trzeba się wówczas liczyć wizytą pracownika socjalnego, który sprawdzi, czy dziecko ma odpowiednie warunki, a jego rodzice są odpowiedzialni.
Turystyczne zachwyty i rozczarowania
W drugiej części spotkania blogerka opowiadała o turystycznych odkryciach, zastrzegając, że wbrew pozorom w Anglii też można spędzić wakacje na wybrzeżu, opalając się i kąpiąc w morzu. – Ale oczywiście są miejsca, gdzie bez względu na porę roku, będzie padać, zwłaszcza na północy – zaznaczyła. Przyznała, że szczególnie zachwyciło i zaskoczyło ją miasteczko Salisbury – z tradycyjnymi uliczkami, gotycką katedrą, mostkami i kanałami. Natomiast rozczarowaniem okazało się Stonehenge – najsłynniejsza megalityczna budowla na świecie pochodząca z epok neolitu i brązu. Jej zdaniem nie spełnia oczekiwań turystów i w rzeczywistości prezentuje się znacznie mniej imponująco niż na fotografiach.
W ramach podziękowania M. Dziok-Kaczyńska otrzymała pamiątkowy medal Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami i tradycyjną już karykaturę. Wręczyli ją wiceprezes Radzyńskiego Stowarzyszenia „Podróżnik” Janusz Chmielarz i starosta powiatu radzyńskiego Szczepan Niebrzegowski, który przyznał, że ceni angielski humor i ligę.
DY