Przy wielkanocnym stole
Tych świeżo odkrytych spod śniegu „rdzawych pagórków” i „ciemnozielonego cienia ozimin”. Tych ledwie dyszących od ciężaru pierzyn i doszorowanych popiołem garnków płotów. Tych dopiero co wydobytych ze skorupek piskląt - pałętających się pod nogami puchatych rozsłonecznionych kulek. Tych chuchających w ręce gospodyń tłukących kijankami wielkie pranie, bo wszystko musi być jak wiosna, jak zmartwychwstanie. Jak nowe życie. Jak święto.
Bo tak „wychodzi nam naprzeciw/ z zimy zbudzony sen – Wielkanoc”. Tak „rok po roku wraca młodość”. Ciągle, przez lata całe, ten sam film. Bo choć scenografia się zmienia, zostaje w sercu utkany z najlepszych wspomnień i wetknięty w złote ramy dzieciństwa obraz minionego czasu. A może niekoniecznie minionego, bo „chociaż nie brudzą bruku konie/ po drogach tłumnie auta jadą/ tak samo przyjaciołom dłonie/ ściskasz/ odkrywasz w oczach radość”. Tylko… czy teraz jest to ta sama radość, co kiedyś? Skoro „rwie się raz po raz myśl o chlebie/ drży z podzielonym jajkiem talerz/. Brzmi Alleluja w tobie/ nie wiesz/ czy wciąż skowyczą Gorzkie Żale”?
Skowyczą… Bo zdarzyły się już w życiu różne dni. Także te, „których zaprzeć się wypadło/ i obok krzyża chyłkiem przemknąć”. Dobrze jest pamiętać, że upadek to wcale nie koniec. Jeśli tylko zechcemy, dostaniemy nową szansę, nowe życie. Jeśli będziemy chcieli… To ofiara Chrystusa „rozgrzesza naszą małość”, sprawia, że „znowu obudził się w nas człowiek”, że kolejny już raz „podnosimy z grobu ciało,/ słuchając rezurekcji w sobie”. Jak każdego roku „znów podzielimy się porankiem”. Tacy odświętni, radośni, szczęśliwi. I koniecznie pamiętający o pokorze. Bez niej radość wielkanocnego stołu nie stanie się prawdziwą radością. „Przywołaj stole mnie do siebie/ z codziennych spraw/ wielkiego postu i pozwól,/ żebym mógł posiedzieć/ godnie./ Świątecznie. Jak apostoł”. Przy wielkanocnej kolorowej pisance, którą – podobnie jak kulę ziemską – „tak łatwo da się skruszyć./ Można ją rozbić niby atom./ Stanie się noc bez zmartwychwstania./ Niechaj pisanki delikatność/ naszą niszczenia moc osłania”.
Pomimo wielu doświadczeń i – wydawać by się mogło – następujących po nich refleksji wciąż po radosnym Hosanna! Palmowej Niedzieli w Wielki Piątek z nienawiścią wrzeszczymy: ukrzyżuj! ukrzyżuj! Jakby ból czasu krzyża niczego nas nie nauczył.
A jednak – próbujmy spełnić wielkanocne życzenie: „Niechaj nas wskrzesi./ Niechaj upadków głaz roztrzaska./ Niechaj z pokuty gorzkiej grobu/ wywiedzie nas/ radości Pascha./ Niechaj,/ gdy nawet ślad po ranie/ od włóczni/ jeszcze ciało pali,/ tyle w nas znowu zmartwychwstanie/ ileśmy w nas ukrzyżowali”.
* Przywołane cytaty pochodzą z wiersza Henryka Sekulskiego „Wielkanoc”.
Anna Wolańska