Historia
Przybycie II korpusu do Siedlec

Przybycie II korpusu do Siedlec

Feldmarszałek Paskiewicz w raporcie przesłanym cesarzowi Mikołajowi pisał „Dnia 7 września o godz. 3 rano p. Prądzyński przedstawił się na naszych forpocztach [na Woli - JG] i żądał mówić ze mną…

Doniósł że gen. Krukowiecki skłonny jest wrócić do posłuszeństwa wobec Waszej Cesarskiej Mości i że ma niezbędną władzę do traktowania na tej zasadzie”. Po pertraktacjach, o 6.00, Prądzyński powrócił do Warszawy w towarzystwie parlamentariusza rosyjskiego gen. Dannenberga. Ustalono bowiem spotkanie Paskiewicza z Krukowieckim i rozejm do 9.00. Zwolennicy prezesa rządu rozsiewali wieści, że aby ochronić miasto od spalenia i doczekać się korpusu Ramorina, Krukowiecki jedzie celem przedłużenia zawieszenia broni.

Ludność jeszcze nie wiedziała, że prezes tai prawdę i Ramorino nie przybędzie. Tymczasem II korpus nie podjął zamierzonego marszu na Łuków i Siedlce, lecz pozostał 7 września w rejonie Międzyrzeca. O 9.00 rozpoczęło się spotkanie Krukowieckiego z Paskiewiczem. Rozejm przedłużono do 13.00. Potem Rosjanie wznowili ostrzał stolicy.

Tego dnia, po 14.00, komendant placu w Siedlcach płk Janowicz przesłał sztafetą do Międzyrzeca wiadomość o otrzymaniu informacji, jakoby od strony Warszawy słychać było silny huk dział. Tymczasem w Warszawie rozpoczął się drugi dzień szturmu wojsk rosyjskich na miasto. Dzielnie spisał się właściciel Patrykoz gen. Teodor Szydłowski, który na czele 4 pułku ułanów odparł szarżę jazdy moskiewskiej. W walce tej ranny został gen. rosyjski Nostitz, który w przyszłości będzie jeszcze toczył boje z powstaniem styczniowym na Podlasiu. Po otrzymaniu wiadomości od płk. Janowicza, gen. Ramorino zwołał w Międzyrzecu radę wojenną dla powzięcia postanowienia, co robić dalej. Obok dowódcy II korpusu wzięli w niej udział gen. Gawroński, gen. Zawadzki, płk Zamoyski, płk Starzyński, mjr Ledóchowski, mjr Zabiełło, pełnomocnik gen. Bielińskiego – por. Sanguszko oraz kpt. Tytus Działyński, Gustaw Małachowski, ks. Adam Czartoryski i senator Franciszek Wężyk. Niestety nie znamy szczegółów tej narady. Mimo że były głosy przeciwne, według relacji płk. Zamoyskiego „przeważyło zdanie, by czekać do wieczora i zastosować się do wiadomości, które by się do tego czasu zebrać dały”.

W czasie owej narady przyjechał z Warszawy do Międzyrzeca gen. Langerman, ochotnik przybyły z Francji z nominacją na dowódcę II brygady piechoty w dyw. gen. Sierawskiego, po rannym pod Rogoźnicą płk. Rychłowskim, który przebywał na leczeniu w Warszawie. Langerman opuścił Warszawę w nocy z 6 na 7 września. Nie przywiózł żadnych dyspozycji, złożył relację o walkach w Warszawie i upadku Woli, ale niezbyt dokładną, bo jego brygada obozowała na Saskiej Kępie. W parę godzin po przybyciu Langermana nadjechał z Warszawy do Międzyrzeca kurier gen. Małachowskiego. Przywiózł on krótki rozkaz zredagowany poprzedniego dnia, wieczorem. Zastępca NW zawiadamiał gen. Ramorino o szturmie, utracie Woli i miękkiej obronie niektórych batalionów. Polecał skoncentrować większą część piechoty w Kałuszynie, natomiast jazdę trzymać w rejonie Siedlec. Małachowski zaznaczał: „późniejsze wypadki mogą wymagać połączenia wszystkich sił naszych”. Kiedy rozeszła się wieść o rozkazie gen. Małachowskiego, w jednostkach II korpusu zapanowało silne podniecenie. Oficerowie wypowiadali się za natychmiastowym wymarszem, a niektóre pułki zaczęły zwijać obozowiska i formować kolumny marszowe. Płk Kruszewski zapisał „dopiero dnia 7 września pod wieczór zaczęła się jakaś niespokojność szerzyć, mówiono, że przybył gen. Langerman z Warszawy z wiadomością, że Moskale atakują”. Ramorino tym razem dłużej nie zwlekał. Wydano krótkie dyspozycje do nocnego marszu przez Krzesk, Zbuczyn do Siedlec. Marsz rozpoczęto około 23.00. Najpierw ruszyła piechota gen. Zawadzkiego i maszerowała przez całą noc. Za nią ruszyła jazda gen. Gawrońskiego, a płk Kruszewski miał osłaniać odwrót. Gdy oddziały polskie opuszczały miasto, aptekarz międzyrzecki Karol Eichler otrzymał od dowódcy korpusu i od komendanta placu mjr. Kossowskiego rozkaz, aby opiekował się wszystkimi rannymi, których było w Międzyrzecu kilkuset. W godzinach rannych 8 września większość jednostek piechoty osiągnęła Siedlce. Straż przednia posuwała się dalej w kierunku Kałuszyna na chłopskich podwodach, ale reszcie II korpusu po wyczerpującym całonocnym 40 kilometrowym marszu trzeba być dać odpoczynek, który przeciągnął się aż do godzin popołudniowych. Wśród śpiewów i żywiołowego entuzjazmu zaczęto potem szykować się do wymarszu. Płk Zamoyski zapisał: „wszystkie bowiem pogłoski z okolic Warszawy potwierdzały wiadomość o nieustającym huku dział i utrzymywały nas w przekonaniu, że gdyby najmniejsza cząstka naszego korpusu zdołała pokazać się na wałach Warszawy, wystarczyłoby to do przeważenia szali zwycięstwa na naszą stronę”. Trudno powiedzieć, czy pisał szczerze. Gen. Ramorino wydał w Siedlcach rozkaz, który zaczynał się od słów: „Żołnierze, bohaterska stolica Wasza jest w niebezpieczeństwie. Śpieszmy jej na pomoc. Żądam od was forsownego marszu…”. Natomiast płk Kruszewski zanotował „W czasie największego zapału i chęci spieszenia na odsiecz Warszawie spędzono do Siedlec wozy ze wsi okolicznych w celu prędszego podwiezienia piechoty”. Po południu 8 września II korpus zajmował stanowiska następujące: w Jagodnem i Bojmiu straż gen. Zawadzkiego, w Opolu Kwatera Główna, w Siedlcach część kawalerii i pułk piechoty, w Ujrzanowie brygada kawalerii płk. Kruszewskiego. Przed wieczorem wznowiono marsz na Kałuszyn. W tym czasie ros. korpus gen. Rosena zajął Międzyrzec i okolice.

Józef Geresz