Historia
Przybycie na Podlasie naczelnika „Kruka”

Przybycie na Podlasie naczelnika „Kruka”

Pod datą 14 maja 1863 r. rosyjski referent Pawliszczew zapisał: „Zgodnie z rozporządzeniem Centralnego Komitetu zobowiązującym m.in. burmistrzów i wójtów do stawienia się 17 maja w szeregi buntowników, ludzie wszystkich stanów, oprócz chłopów z guberni lubelskiej, uchodzą do Galicji, do formujących się tam band…

Z miasta Bobrowniki w pow. łukowskim poszedł burmistrz Lewandowski, a oprócz niego pisarz magistracki, dzierżawca i artysta malarz…”. Dodajmy od siebie, że ów burmistrz Władysław Lewandowski stworzy później 50-osobowy partyzancki oddział konny. Również pod tą samą datą Pawliszczew enigmatycznie zanotował, że doszło do specjalnego zatwierdzenia wyroku na Frankowskiego. Niewątpliwie chodziło o Podlasiaka Leona Frankowskiego, na którego wyrok śmierci wydany przez Wojenny Sąd Polowy w Lublinie zatwierdził naczelnik wojenny guberni lubelskiej gen. Aleksander Chruszczow. Zarzucono mu, że był jednym z głównych sprawców powstania w Królestwie Polskim i przywódcą ruchu zbrojnego w Lubelskiem, posiadaczem dwóch fałszywych legitymacji oraz inspiratorem zdobycia w Kurowie ponad 48 tys. rubli. 15 maja został wysłany na Podlasie Michał Jan Heidenreich, 32-letni były sztabskapitan dragonów wojsk ros. i absolwent petersburskiej Akademii Sztabu Generalnego. Jak pisze jego biograf Z. Bieleń: „Miał za sobą działalność konspiracyjną w Petersburgu i w Warszawie, za którą odsiedział pięć miesięcy w więzieniu wojskowym”. Po wybuchu powstania Heidenreich udał się do Wilna, ale jak nadmienia hist. E. Kozłowski: „Nie znaleziono tam odpowiedniego stanowiska” dla niego. Wrócił do Warszawy i poprosił o przydział na Podlasie. Powstała wtedy sprzyjająca sytuacja, bo po 24 kwietnia, jak wzmiankuje biograf Marcina Borelowskiego Krzysztof Dunin-Wąsowicz: „Lelewel raz jeszcze udał się do Galicji. Podlasie de facto zostało bez naczelnika”. Według dokumentów wydziału wojny, Rząd Narodowy w maju mianował Heidenreicha naczelnikiem wojskowym woj. podlaskiego w stopniu majora. Odtąd przyjął on pseudonim „Kruk”. Według Z. Bielenia zanim ta nominacja nastąpiła, Heidenreich przedłożył Rządowi Narodowemu memoriał odnośnie swoich planów wojennych. Pisał w nim o konieczności rozwinięcia najobszerniejszego powstania na Podlasiu, jako głównej podstawie działań dla Litwy. Według „Kruka” należało opanować Podlasie lub zdobyć w nim taką przewagę militarną, aby móc wesprzeć powstanie na Litwie, żeby z kolei odciąć Królestwo i znajdujące się w nim wojska od łączności i pomocy cesarstwa. Rząd Narodowy zaakceptował przedstawione wnioski, obiecał jak najczynniej popierać powstanie na Podlasiu, by później przerzucić część sił tego województwa na Litwę. Zgodził się również na żądanie „Kruka”, aby udzielić doraźnej pomocy oddziałom podlaskim. Zobowiązał się dostarczyć w ciągu trzech tygodni dla Podlasiaków trzy tysiące karabinów. Swoją działalność na Podlasiu Heidenreich rozpoczął od bezpośredniego zapoznania się z podziemnymi naczelnikami powiatowymi woj. podlaskiego. W tym celu wyznaczono zjazd powstańczych naczelników do miejscowości Gródek nad Bugiem własności Artura Chojeckiego. Był to wówczas dobrze rozwijający się majątek. Z Warszawy na Podlasie przewiózł mjr. „Kruka” w towarzystwie młodego lekarza pijar z Łukowa diakon Piotr Pruski, syn przeora Bractwa Różańcowego z Międzyrzeca Podl. Po przybyciu do Siedlec braciszek Pruski zawiózł swych gości do Zbuczyna, do Adama Lisikiewicza pełniącego obowiązki naczelnika pow. siedleckiego. Tu przez połowę dnia 16 maja analizowano sytuację i wypisywano nominacje. 17 maja goście przybyli na spotkanie do Gródka. O tym zjeździe Józef Seweryn Liniewski wspominał tak: „…Jeździłem do Gródka nadbużnego (wł. Chojeckiego) tzw. furmanką narodową, to jest obywatelską. Jechałem (z Lejna J.G.) przez Dębową Kłodę, Kąkolewnicę, Krzesk, Mordy, Sawice itp. Przyznać mogę, że wszędzie byłem przyjmowany gościnnie i dostawałem furmanki prędko i okazałe”. To zdanie daje nam pojęcie o tzw. poczcie powstańczej podziemnego państwa. Z Lejna konie były zmieniane w Dębowej Kłodzie. Następny odcinek był z Dębowej Kłody do Kąkolewnicy. Po przeprzęgu w Kąkolewnicy zmiana była w Krzesku, potem w Mordach itd. Liniewski pojechał do Gródka jako zastępca naczelnika pow. radzyńskiego i tak o tym zapisał: „W Gródku był zjazd wszystkich naczelników powiatowych miast znaczniejszych. Był także przybyły „Kruk” (Heidenreich). Radzono głównie o sposobie uzbrojenia powstania, o jego potrzebach”. Nie ulega wątpliwości, że na spotkanie przybyli delegaci z całego płd. Podlasia. Przyjechał m.in. Władysław Czarkowski ze swym kapelanem, księdzem unickim Emilianem Bańkowskim. To wówczas Bańkowski poznał „Kruka”, o którym później napisze pierwszy jego szkic biograficzny. Przybył również Konstanty Moczulski z Przegalin, w których mieścił się punkt kontaktowy i tam mieszkała kurierka powstańcza Laura Szaniawska, wdowa po poległym pod Sycyną płk. Aleksandrze Szaniawskim. Wydaje się, że aby odwrócić uwagę Rosjan od tego zjazdu, powstańcy przeprowadzili dwie spektakularne akcje. 17 maja oddział Stasiukiewicza zaatakował pod Małkinią mieszany pociąg z wojskiem i cywilami, a inni powstańcy w nocy z 17 na 18 maja dokonali ataku na garnizon wojsk ros. w Mińsku Maz. Zapewne ok. 18 maja uczestnicy zjazdu w Gródku zaczęli się rozjeżdżać do domu. Liniewski zapisał: „Było to zaraz po napadzie partii Krysińskiego na Międzyrzec, przez który wypadała nam droga”. Prawdopodobnie w zaatakowanym przez Stasiukiewicza pociągu jechali nie tylko ros. grenadierzy, ale również kupcy żydowscy, którzy handlowali wełną. Stasiukiewicz podał w swym raporcie, że udało mu się unieszkodliwić i zranić bardzo wielu nieprzyjaciół, natomiast Rosjanie o swych stratach milczeli.

Józef Geresz