Historia
Przygotowania wojenne wiosną 1812 r.

Przygotowania wojenne wiosną 1812 r.

W marcu właściciel Międzyrzeca ks. - Konstanty Czartoryski pisał do swego brata „Nigdy takich przygotowań ogromnych i tak licznych wojsk nie było”. 27 marca 1812 r. ukazał się dekret króla Fryderyka Augusta o zaopatrywaniu wojska w żywność i poborze rekruta.

„O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju!

…Z dawna byłeś niebieskim oznajmiony cudem…

Ogarnęło Litwinów serca z wiosny słońcem…

Jakieś oczekiwanie tęskne i radosne”.

Tak wspominał później Adam Mickiewicz. Zygmunt Krasiński, który za ojca chrzestnego miał Napoleona, napisze o tym cesarzu: „On narodowości ziemskie przebudził z uśpienia”. Nawet chłodny klasyk Kajetan Koźmian z entuzjazmem stwierdził, że tej wiosny szykowano się do batalii, która miała rozstrzygnąć los Polski.

Car Aleksander I ze względu na zdecydowaną postawę Francji dopiero z początkiem wiosny 1812 r. zrezygnował z planów ofensywnych na zachód, gdyż wreszcie zniecierpliwiony Napoleon miał powiedzieć „Europa będzie albo kozacka [rosyjska – J.G.] albo moja [w cywilizacji zachodniej – J.G.]. Dlatego już na początku 1812 r. w Księstwie Warszawskim i departamencie siedleckim trwały gorączkowe przygotowania do nieuchronnego starcia. Niemal wszyscy się zbroili i sposobili fundusze. Podam dwa charakterystyczne przykłady. Rozważny poseł, senator i kasztelan Stanisław Aleksandrowicz z Konstantynowa, chłodnie kalkulujący racje, w styczniu tego roku zaciągnął u Józefy z Chrzanowskich Żebrowskiej dług w łącznej wysokości ok. 74 tys. złp. Zapewne rozważał przyszłe daniny obywatelskie i uzbrojenie Gwardii Narodowej do obrony swego grodu nad rzeką Czyżówką. Mahometanie Maciej Abraham i Mustafa Azulewiczowie, Tatarzy bialscy ze Studzianki, w styczniu pożyczyli od żydowskich kupców międzyrzeckich Arona i Gdali Biedermannów 3 tys. złp w złocie i zobowiązali się zwrócić tę sumę do czerwca tego roku. Nie ulega wątpliwości, że potrzebne im były na ekwipowanie się, gdyż już wkrótce Tatarzy z południowego Podlasia zwrócili się do rządu o pozwolenie sformowania oddziałów tzw. Legii Tatarskiej i wystosowali do swych ziomków taki apel: „Narodzie tatarski! Od wieków celowałeś męstwem i miłością Ojczyzny, która Cię przyjęła za syna. Poświęcenie się dla jej dobra było zawsze twą cechą i nie wątpi Ojczyzna, że pójdziecie za przykładem zacnych przodków naszych. Spieszcie szlachetni, pod Orły Polskie, niech hufce tatarskie dowiodą, żeście nieodrodni synowie wielkich ojców, którzy nieraz postrach oręża sieli na ziemiach nieprzyjaciół Polski. Ojczyzna was wzywa, ufając że uczynicie zadość powinności świętej”.

W marcu właściciel Międzyrzeca ks. – Konstanty Czartoryski pisał do swego brata „Nigdy takich przygotowań ogromnych i tak licznych wojsk nie było”. 27 marca 1812 r. ukazał się dekret króla Fryderyka Augusta o zaopatrywaniu wojska w żywność i poborze rekruta. Na początku kwietnia gen. Zajączek, zastępujący ministra wojny, przesunął na prawy brzeg Wisły sześć pułków kawalerii, rozmieszczając je następująco: 2 p.uł. w Siedlcach, 7 p.uł. w Kocku, 11 p.uł. w Łukowie, 3 p.uł. w Białej Podlaskiej, 15 p. jazdy w Międzyrzecu i 16 p. jazdy w Radzyniu. Razem pułki te stanowiły 4 dywizję kawalerii pod dowództwem gen. Rożnieckiego, której sztab kwaterował w Siedlcach. Na mocy rozkazu ks. Józefa poszczególne oddziały otrzymały prawo rekwirowania żywności w miejscu stacjonowania, za odpowiednim pokwitowaniem. Niejednokrotnie doprowadzało to do nadużyć, ale przeważali oficerowie, którzy z godnością i honorem wypełniali swoje obowiązki. W Kałuszynie stała część 5 p.s.k. Dowództwo 5 i 6 kompanii tego pułku piastował por. Henryk Dembiński, przyszły gen. powstania listopadowego i wódz powstania węgierskiego w 1849 r. W swych pamiętnikach opisał on jak tamtejsi Żydzi chcieli go przekupić i oszukać. „Miałem kilkaset korcy żyta tym sposobem rekwizycyjnym zebranych, które na obroki dla koni mierząc 8 kwart zamiast 11 owsa rozdawałem. Przyszli Żydzi z przedstawieniem, że żyto niezdrowe dla koni i że to na owies zamienią. Odpowiedziałem im, że chętnie to zrobię, lecz w stosunku do cen, jakie były na targu, żyto było po 24 zł, a owies po 9 i że chcę owsa próbki widzieć. Żyd zaś mówi do mnie: Co Wielmożny Pan taki skrupulant, weź Pan korzec za korzec a my panu do kieszeni po 2 talarki do korca dodamy”. Porucznik jednak odmówił. Ponieważ wojsko nie zastało zebranych żywności i furażu, 6 maja Rada Departamentu siedleckiego na mocy dekretu króla Fryderyka Augusta wydała rozporządzenie o powszechnym rekwirowaniu żywności. Jako środek płatniczy wprowadzono asygnaty. Ignacy Kuczyński z Krześlina dobrowolnie oddał produkty ze swego majątku, nie czekając na rekwizycję. 15 maja wyruszył na wojnę Prot Lelewel. W wyekwipowaniu go pomagał były komendant placu w Siedlcach – Jacek Cieciszowski. „Pożegnawszy dom rodzicielski, krewnych, przyjaciół, odebrawszy błogosławieństwo rodziców i babki ruszyłem na moje przeznaczenie” – zapisał w swym diariuszu.

26 maja rozpoczął się w Warszawie pozorowany marsz Hieronima Bonaparte – dowódcy prawego skrzydła Wielkiej Armii, króla Westfalii, brata Napoleona. 26 maja stanął on w Stanisławowie. 27 maja udał się w stronę Maciejowic. 29 maja odbył przegląd saskich i polskich kirasjerów na polu dawnej bitwy pod Maciejowicami. Na początku czerwca przybył do Łukowa. Oglądał tu zgrupowanie 11 p.uł., wygłosił do mieszkańców i żołnierzy przemówienie, w którym obiecywał Polakom odrodzenie Ojczyzny. Wkrótce rozłożone na Podlasiu wojska ruszyły do przepraw na Bugu pod Drohiczynem i Grannem. 4 czerwca opuścił Warszawę ks. Józef, żegnając oficerów: „Pamiętajcie, przechodząc granicę Księstwa, że wstępujecie nie na ziemię obcą ale Polską”. Po zluzowaniu kwater przez oddziały polskie weszła do Węgrowa, Liwa i Sokołowa sprzymierzona lekka jazda saska pod dowództwem gen. Reyniera. Natomiast sojuszniczy korpus austriacki dowodzony przez Schwarzenberga rozpoczął marsz ku Siedlcom – spod Lubartowa przez Kock, Serokomlę, Wojcieszków. Boczne jego straże przeszły przez Radzyń i Łuków. Sztab gen. Schwarzenberga przybył do Siedlec 25 czerwca.

Józef Geresz